Miasiszczew M‑55 Geofizyka. Samolot, który powstał aby zwalczać balony NATO
Użycie supermyśliwca do zestrzelenia balonu – jak to zrobili Amerykanie – może wydawać się przerostem formy nad treścią, ale to tylko pozory. O tym, jak poważnym wyzwaniem są aerostaty dobitnie świadczy fakt, że Rosjanie zbudowali do ich zwalczania specjalne samoloty.
09.02.2023 14:54
Miasiszczew M-55 Geofizyka to wyjątkowa konstrukcja. Niecodzienne jest w niej wszystko – wygląd, historia powstania, jak i przeznaczenie. Powstały tylko cztery egzemplarze tego modelu, z czego w służbie pozostaje do dziś tylko jeden samolot.
Choć jego rola zmieniała się w czasie, to Rosja – jako jedyny kraj na świecie – może pochwalić się posiadaniem samolotu, opracowanego specjalnie do walki z balonami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Miasiszczew M-55 Geofizyka – maszyna badawcza z wojskowym rodowodem
Miasiszczew M-55 nie przypomina samolotu bojowego. Mimo dwubelkowego układu konstrukcyjnego, najbliższym skojarzeniem wydaje się szybowiec. Bardzo długie, wąskie skrzydła przywodzą na myśl jeszcze jedną maszynę – legendarny, amerykański samolot szpiegowski U2. Podobieństwo nie jest tu dziełem przypadku.
Zarówno szpiegowski U2, jak i M-55 projektowano z myślą o działaniu w podobnym środowisku – wysokich warstwach atmosfery, gdzie powietrze jest ekstremalnie rozrzedzone.
Zwykły samolot nie ma tam czego szukać: silnik nie będzie pracował z braku tlenu, a typowe dla współczesnych maszyn wielozadaniowych, krótkie skrzydła nie wygenerują w rozrzedzonym powietrzu wystarczającej siły nośnej.
Dzięki swojej budowie rosyjski M-55 Geofizyka nie ma takich problemów i może wznieść się na wysokość przekraczającą 21 km.
Tysiące balonów nad ZSRR
Współczesny M-55 to efekt ewolucji innej konstrukcji – Obiektu 34, rozwiniętego następnie do modelu M-17 Stratosfera. To samolot, który od początku został zaprojektowany do jednej roli: łowcy balonów.
Problem, z którym w 2023 roku zmierzyli się Amerykanie, był dla Moskwy wyzwaniem już dziesiątki lat wcześniej. Jak podaje Piotr Butowski, ekspert specjalizujący się w rosyjskim lotnictwie wojskowym, w latach 1956-1977 nad terytorium ZSRR wykryto co najmniej 4112 balonów, z których udało się zestrzelić zaledwie 793.
Choć w liczbie tej znalazły się także naukowe aerostaty, to większość balonów była sprzętem szpiegowskim, wypuszczanym nad ZSRR przez Stany Zjednoczone i kraje NATO.
Wyposażone w aparaturę rozpoznawczą, mogły poruszać się na wysokości znacznie przekraczającej 20 km, co sprawiało, że były nieosiągalne dla ówczesny samolotów myśliwskich. Ponieważ były trudne do wykrycia i zestrzelenia, stanowiły poważny problem dla bezpieczeństwa kraju.
Do tego, o ile w przypadku rozpoznania satelitarnego można precyzyjnie określić, kiedy i jaki obszar znajdzie się pod obserwacją, lot trudnowykrywalnych balonów był nieprzewidywalny. Z tego powodu Rosjanie postanowili opracować specjalny, wysokościowy samolot do zwalczania aerostatów.
Stratosferyczny łowca balonów
Maszyna musiała zostać zaprojektowana od podstaw, z uwzględnieniem warunków, w jakich miała działać. Dotyczyło to nie tylko układu aerodynamicznego, ale także uzbrojenia przyszłego "łowcy balonów".
Zamontowanie go na stałe np. w kadłubie samolotu nie wchodziło w grę, bo oznaczało konieczność celowania całym samolotem, a agresywne manewrowanie na dużej wysokości nie było możliwe.
Konieczne stało się umieszczenie w samolocie zdalnie sterowanego stanowiska strzeleckiego, w którym zamontowano dwulufowe działko GSz-23 kalibru 23 mm. Uzbrojenie umieszczono tak, aby można było z niego prowadzić ogień pod kątem w górę, gdzie – jak przewidywano – będzie w momencie przechwycenia większość potencjalnych celów.
Działko było wyposażone w 500 sztuk amunicji. Były to pociski zapalające z czułym zapalnikiem, zdolnym zareagować na trafienie w bardzo cienką i delikatną powłokę balonu.
Poważnym wyzwaniem okazało się nie tylko niszczenie, ale także wykrywanie balonów. Zwykły radar był w tym przypadku nieskuteczny, więc samolot otrzymał specjalny sensor optyczny, zdolny do wykrywania balonów na dystansie nawet 40 kilometrów. Z sensorem połączony był dalmierz laserowy i celownik, odpowiadający za naprowadzanie działek.
Od łowcy balonów do maszyny badawczej
Nietypowa konstrukcja została szybko wykryta przez Amerykanów – w 1982 roku zwiad satelitarny dostarczył im zdjęcia dziwnego samolotu, stojącego na lotnisku. Rosyjska konstrukcja została określona mianem Mystic.
M-17 przysparzał swoim twórcom wielu problemów. Pierwszy egzemplarz został rozbity na skutek błędu pilota. Drugi prototyp wykazywał się błędami konstrukcyjnymi, powodującymi m.in. silne wibracje kadłuba.
Choć wady były usuwane, a konstrukcja udoskonalana, rozwój technologii sprawił, że do niszczenia balonów w ZSRR wytypowano inną broń – latające lasery, testowane z wykorzystaniem dużych, specjalnie do tego celu przystosowanych samolotów.
Nakłady, poniesione na zbudowanie "łowcy balonów" nie zostały jednak zmarnowane. Choć wysokościowy M-17 nie doczekał się bojowego użycia, to jego układ aerodynamiczny okazał się idealny dla samolotu badawczego.
Choć współczesny M-55 Geofizyka nie strzela do balonów, jego możliwości przydają się podczas badan naukowych. Jego loty służą celom naukowym – badaniom atmosfery nad Antarktydą i testom powietrznych, wysokościowych stacji telekomunikacyjnych.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski