Leopard 2 wygrał z czołgiem K2. Norwegia wybrała sprzęt dla swojej armii
Norwegia wybrała nowy czołg dla swoich wojsk pancernych, który ma zastąpić eksploatowane obecnie Leopardy 2A4. O norweskie zamówienie rywalizowały niemieckie czołgi Leopard 2A7 i południowokoreańskie K2NO. Ostatecznie Oslo - w przeciwieństwie do Polski, która zamówiła 1000 sztuk azjatyckich maszyn - wybrało niemiecki sprzęt. Tłumaczymy, czym wyróżnia się ta wersja Leoparda 2.
Prace nad ostatecznym wyborem nowego norweskiego czołgu rozpoczęły się w 2020 roku, kiedy to Norwegia wskazała dwa rywalizujące ze sobą modele tej broni – południowokoreański czołg K2 i niemiecki Leopard 2A7.
W celu wskazania, który z nich lepiej spełnia norweskie potrzeby, obaj producenci dostarczyli po dwa egzemplarze proponowanego sprzętu. Dostarczone Norwegii czołgi zostały następnie poddane wszechstronnym próbom, m.in. w warunkach zimowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ostatecznie wybór Norwegów padł na Leoparda 2A7, choć – co podkreślono – oba czołgi wypadły w czasie prób bardzo dobrze. Poza kwestiami technicznymi Norwegia brała pod uwagę także kwestię ewentualnej współpracy gospodarczej czy wsparcia logistycznego.
Norweskie zamówienie to 54 egzemplarze nowego czołgu z opcją na 18 kolejnych. Pierwsze egzemplarze zamówionego sprzętu mają trafić do odbiorcy w 2026 roku, a zakończenie dostaw zaplanowano na rok 2031.
Nowe Leopardy zastąpią 36 używanych obecnie (z 52 posiadanych) przez norweską armię Leopardów 2A4. Początkowo Norwegia brała pod uwagę modernizację starych czołgów do standardu A7, jednak ostatecznie zapadła decyzja o zakupie nowych maszyn.
Leopard 2A7 - najważniejsze zmiany
Kluczowe zmiany, jakie charakteryzują czołg w wariancie Leopard 2A7, to zastosowanie nowoczesnego systemu zarządzania polem walki IFIS (Integriertes Führungs- und Informationssystem), a także użycie nowego pancerza, zawierającego m.in. wolfram, tytan i ceramikę.
Wprowadzono także drobniejsze usprawnienia, jak nowa klimatyzacja czy pomocnicze źródło zasilania APU, które pozwala na podtrzymywanie pracy wyposażenia czołgu bez potrzeby włączania głównego silnika.
Zmianą widoczną z zewnątrz jest zastosowanie nowej armaty o dłuższej lufie. Pozwala to na uzyskanie wyższego ciśnienia gazów prochowych, a tym samym na wyższą prędkość wylotową pocisków, co w przypadku pocisków przeciwpancernych ma bezpośrednie przełożenie na przebijalność. Armata została także dostosowana do strzelania amunicją programowalną.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski