Latające tankowce dla Polski. Program Karkonosze ulepszy nasze lotnictwo

Airbus A330 MRTT podczas powietrznego tankowania
Airbus A330 MRTT podczas powietrznego tankowania
Źródło zdjęć: © Airbus
Łukasz Michalik

17.05.2024 14:55, aktual.: 17.05.2024 16:11

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Program Karkonosze, którego celem jest pozyskanie przez Polskę latających tankowców, zaczyna nabierać realnych kształtów. Minister obrony chce przyspieszyć cały proces, decydując się na leasing. Nowe samoloty, choć nie są maszynami bojowymi, skokowo zwiększą możliwości polskiego lotnictwa wojskowego. Jaka jest ich rola?

Niedawna wypowiedź szefa MON-u dowodzi, że wojsko zabiega o jak najszybsze pozyskanie latających tankowców. Po wcześniejszych, ogólnych deklaracjach z 2023 r., minister Kosiniak-Kamysz potwierdził, że są prowadzone rozmowy na temat leasingu takich maszyn. Pozwoli to na pozyskanie ich szybciej niż w przypadku zakupu.

Latające tankowce, podobnie jak samoloty wczesnego ostrzegania, należą do tzw. multiplikatorów siły. Oznacza to, że – choć same nie biorą bezpośredniego udziału w walce czy misjach bojowych – pozwalają na efektywniejsze wykorzystanie innych maszyn.

Dzięki nim wykonywanie różnych zadań wymaga zaangażowania mniejszej liczby samolotów bojowych, pilotów czy infrastruktury naziemnej. Przekłada się to na wymierne oszczędności, ale przede wszystkim na optymalne wykorzystanie posiadanego sprzętu.

Wbrew powszechnej opinii nie chodzi przy tym o to, aby polskie samoloty mogły dolecieć np. do Władywostoku, ale aby były w stanie pozostawać w powietrzu jak najdłużej. Jak to wygląda w praktyce, wyjaśnia w rozmowie z WP Tech redaktor naczelny magazynu "Lotnictwo", Szymon Tetera.

W sytuacji jakiegoś zagrożenia wysyłamy kilka par F-16. Krążą one w wyznaczonym im rejonie patrolowania, ale po pewnym czasie jednej parze zaczyna kończyć się paliwo. Gdyby musiała wrócić na odległe lotnisko, gdzie zostałaby zatankowana, w swoim rejonie patrolowania znalazłaby się ponownie po czasie, jaki zajmie dolot, lądowanie, tankowanie, czynności przedstartowe, start, nabór wysokości i dolot. Ale gdzieś nad Polską, w strefie poza oddziaływaniem przeciwnika, będzie znajdował się latający tankowiec – te same F-16 odlecą na jego spotkanie, zatankują w powietrzu (sama procedura przetaczania paliwa trwa około trzech minut) i w ciągu niecałej godziny będą z powrotem w swojej strefie patrolowania.

Szymon TeteraRedaktor naczelny magazynu "Lotnictwo"

Korzyści z tankowania w locie

To tylko jeden z możliwych scenariuszy. Inny ma miejsce w przypadku np. uszkodzenia infrastruktury, gdy pas startowy zostanie częściowo zniszczony. Obciążony uzbrojeniem i paliwem samolot z niego nie wystartuje, ale – jeśli jego zbiorniki będą prawie puste – do startu wystarczy mu znacznie krótszy odcinek, a paliwo uzupełni już w powietrzu.

Podobny scenariusz można nakreślić także w przypadku wykorzystania DOL-i (drogowych odcinków lotniskowych), których użycie – po dwóch dekadach przerwy – od 2023 r. ćwiczą polscy piloci.

Możliwość tankowania w powietrzu ogranicza zarazem ryzyko, że w przypadku jakiegoś konfliktu cenne samoloty bojowe zostaną zniszczone na ziemi, gdzie są dla przeciwnika znacznie łatwiejszym celem, niż w powietrzu.

Korzyści wynikające z użycia latających tankowców wyjaśniał w rozmowie z nami Inspektor Sił Powietrznych, gen. Ireneusz Nowak.

Aby utrzymać 12-godzinny patrol powietrzny potrzeba do tego osiem samolotów i 14 pilotów. Mając tankowce powietrzne można zredukować te liczby o połowę.

Gen. Ireneusz NowakInspektor Sił Powietrznych

Latające tankowce NATO

W poprzedniej dekadzie nasz kraj był jednym z pomysłodawców inicjatywy NATO MMF. Przewiduje ona współdzielenie floty latających tankowców przez wiele państw, które wspólnie zapewniają utrzymanie samolotów.

Ostatecznie Polska nie dołączyła do programu, w którym uczestniczy obecnie sześć państw: Belgia, Czechy, Holandia, Luksemburg, Niemcy i Norwegia. Natowska flota latających cystern liczy 10 maszyn Airbus A330 MRTT stacjonujących w Belgii i Niemczech.

Uczestniczące kraje mogą z nich korzystać proporcjonalnie do swojego wkładu, np. Niemcy mają 5,5 tys. godzin do wykorzystania w ciągu roku, a Norwegia – 100 godzin rocznie.

Latające tankowce dla Polski

Jakie latające tankowce może pozyskać Polska? Liczba typów maszyn jest ograniczona zarówno ze względów politycznych, jak i z uwagi na dostępność samolotów.

Teoretycznie – choć jest to najmniej prawdopodobne – Polska mogłaby pozyskać amerykańskie KC-135. To maszyny stare, coraz kosztowniejsze w eksploatacji i stopniowo wycofywane przez Amerykanów.

Porównanie wielkości latających tankowców z F-16
Porównanie wielkości latających tankowców z F-16© Wirtualna Polska

Znacznie bardziej prawdopodobny wydaje się wybór spośród dwóch konkurencyjnych propozycji nowoczesnych samolotów klasy MRTT (Multi Role Tanker Transport): amerykańskiego Boeinga KC-46 Pegasus (wariant pasażerskiego Boeinga 767) i europejskiego Airbusa A330 MRTT (wariant pasażerskiego Airbusa A330-200).

Ich zaletą jest – co podkreśla sama nazwa – uniwersalność. Mogą pełnić rolę latających tankowców, ale w razie potrzeby mogą być użyte w roli samolotów transportowych. Przykładem takiego zastosowania latających tankowców jest ewakuacja holenderskich obywateli z Bliskiego Wschodu, przeprowadzona po ataku Hamasu na Izrael właśnie z użyciem samolotów Airbus A330 MRTT.

Dzięki latającym tankowcom Polska może zatem zyskać nie tylko możliwość uzupełniania w locie paliwa w samolotach bojowych, ale także nowe zdolności w zakresie transportu strategicznego – zasięg samolotów klasy MRTT sięga kilkunastu tys. km.

Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (58)