Koronawirus niebezpieczny dla małp. Turyści głównym zagrożeniem. Naukowcy apelują o rozwagę
Koronawirus przyczynił się do śmierci ponad 24 tys. ludzi na świecie. W tym trudnym czasie nie powinniśmy zapominać także o zwierzętach, dla których pandemia wirusa może okazać się równie groźna. Wśród nich naukowcy wskazują głównie na małpy z rodziny człowiekowatych.
27.03.2020 | aktual.: 27.03.2020 12:05
Koronawirus stanowi ogromne zagrożenie nie tylko dla ludzi, ale również i zwierząt. Wśród nich specjaliści wymieniają przede wszystkim małpy. Zdaniem ekspertów, zwierzęta takie jak goryle, orangutany i szympansy są silnie narażone na COVID-19 poprzez kontakt z naukowcami, turystami, a także strażnikami rezerwatów.
Wśród ekspertów od dawna panuje przekonanie, że turyści utrzymują zbyt bliską odległość z małpami podczas zwiedzania przeróżnych rezerwatów przyrody czy parków narodowych (np. Park Wirunga czy Las Bwindi). Ich zdaniem zwierzęta mogą zarazić się od ludzi wieloma chorobami. Teraz kolejne zagrożenie stanowi koronawirus SARS-CoV-2.
- Pandemia COVID-19 to krytyczna sytuacja dla ludzi, naszego zdrowia, a także gospodarki. Nie zapominajmy, że to także zagrożenie dla wielkich małp. One i tak znajdują się już na skraju zagłady - przestrzega Thomas Gillespie z Emory University.
Koronawirus niebezpieczny dla małp
W związku z tym, że genetycznie jesteśmy bardzo podobni do dużych małp, możemy cierpieć na wiele tych samych chorób. Sporą część z nich przechodzimy podobnie. Istnieją natomiast takie infekcje, które dla większości ludzi nie będą stanowiły zagrożenia dla zdrowia, podczas gdy dla małp, mogą zakończyć się śmiercią.
Naukowcy na łamach czasopisma "Nature" opublikowali list, w którym proszą o tymczasowe zakazanie wizyt turystów w rezerwatach oraz ograniczenie badań terenowych. Zwracają również uwagę, by po wprowadzeniu takich rozporządzeń pamiętać o tym, że zmniejszona liczba gości w rezerwatach przyrody może pobudzić aktywność kłusowników.
Dotychczasowe badania wskazują, że małpy są narażone na wiele ludzkich chorób układu oddechowego wywołanych przez wirusy takie jak: RSV, hMPV, H1N1, H3N2 oraz wirus grypy typu B. Naukowcy potwierdzają, że często doprowadzały one do epidemii wśród małp. Te kończyły się zazwyczaj śmiercią sporej części z nich.
Jedną z osób, która przyłączyła się do apelu jest Gladys Kalema-Zikusoka. Weterynarz, która od lat 90. pomaga dzikim zwierzętom w Ugandzie przyczyniła się do tego, że pomimo chorób przenoszonych przez ludzi na goryle, duże małpy wciąż istnieją, a nawet zwiększa się ich liczebność. W miejscu jej pracy (Nieprzenikniony Las Bwindi) żyje obecnie 600 goryli górskich. Niecałe 15 lat temu tamtejsze tereny zamieszkiwała tylko połowa z nich.
Weterynarz przyznaje, że istnieją przepisy dotyczące zachowywania odpowiedniej odległości turystów od wielkich małp. Niestety obostrzenia te są często łamane przez samych strażników, którzy dają się przekupić i zezwalają ludziom na bliski kontakt ze zwierzętami.
Chcesz śledzić na bieżąco rozwój koronawirusa w Polsce? Sprawdź dedykowaną temu aplikację internetową.
Więcej na temat koronawirusa dowiesz się zapisując na nasz specjalny newsletter.