Kierunek kosmos. W 2024 polecimy w wyjątkowo wiele miejsc
Jeśli jesteście zawiedzeni powolną eksploracją Układu Słonecznego, to rok 2024 poprawi wam nastroje. Wystartują misje w kierunku Marsa, Jowisza, Wenus czy asteroid, a Księżyc będzie wręcz oblegany.
Serial "For All Mankind", który jest dostępny na platformie Apple TV, to ciekawa wizja świata, w którym wyścig kosmiczny potoczył się zgoła inaczej niż w naszej rzeczywistości. Nie będziemy zdradzać jak, ale dodamy, że dużo szybciej.
Nasza eksploracja kosmosu też nabiera powoli tempa - w tym roku do eksploatacji mogą wejść dwa nowe pojazdy załogowe. Częściowo już przetestowany Boeing Starliner w końcu może zacumować do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, a połączenie wahadłowca i kapsuły kosmicznej, czyli Dream Chaser, będzie prawdopodobnie walczyć o wolny port na stacji wiosną 2024 r. Z kolei w pierwszą udaną podróż dookoła Ziemi w 90 minut może wybrać się Starship SpaceX.
Rok 2024 może okazać się owocny dla załogowych lotów w kosmos. Axiom Space, który korzysta z pojazdów SpaceX, wyśle w tym roku aż dwie misje na Międzynarodową Stację Kosmiczną. W drugiej, Ax-4, na jednym z czterech siedzeń w kapsule Dragon zasiądzie prawdopodobnie Sławosz Uznański, stając się drugim Polakiem w kosmosie. SpaceX wyśle też swoją kapsułę z załogą misji Polaris Dawn, której uczestnicy dokonają pierwszego prywatnego spaceru kosmicznego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Największą niewiadomą jest tu lot misji Artemis 2, czyli wyprawa czwórki ludzi w kierunku Księżyca, w stylu Apollo 8, czyli bez lądowania na powierzchni. Na razie ich bilety mają nadrukowany termin startu w listopadzie 2024.
Księżyc, najbardziej oblegane ciało niebieskie w 2024
Od czasów Apollo nie było aż tylu lądowań na powierzchni Księżyca, ile przewidziano na 2024 r. Emocje zaczną się od startu misji Peregrine One, prywatnego przedsięwzięcia, z którego korzysta NASA. Będzie to pierwsza amerykańska misja na Księżyc od kilkudziesięciu lat. Start ma się odbyć 8 stycznia, a na lądowanie poczekamy do lutego.
Zanim ono nastąpi, poleci też inna prywatna misja realizowana przez Intuitive Machines (IM). Ta firma chce zresztą wysłać jeszcze dwa inne lądowniki na Księżyc w 2024 roku. W tych misjach poleci niewielki orbiter NASA Lunar Trailblazer do poszukiwania wody, a na pokładzie lądownika IM Nova C znajdzie się PRIME-1 czyli pierwszy instrument do odwiertów w lodzie na Księżycu. Szczęścia spróbuje też Firefly Aerospace z lądownikiem Blue Ghost.
Księżyc będzie celem firm prywatnych, ale też kosmicznych agencji. Chiny, które mają nieposkromiony apetyt na sukcesy, wyślą lądownik Chang’e 6, który pobierze próbki z powierzchni i przywiezie je na Ziemię. Tę misję poprzedzi wysłanie na orbitę Księżyca satelity przekaźnikowego Queqiao 2, a wraz z nim pierwszego satelity Księżyca z Pakistanu.
Sąsiad Chin, Japonia, ma szansę w 2024 r. rozpocząć całą księżycową inwazję. Na orbicie wokółksiężycowej jest już bowiem SLIM, czyli Smart Lander for Investigating Moon. Lądowanie wyznaczono na 19 stycznia i będzie to ważny test wizerunkowy, bo ostatnio japoński lądownik rozbił się ze względu na błędy w oprogramowaniu.
NASA wyśle też VIPER, który jest niewielkim zautomatyzowanym łazikiem do badania okolic południowego bieguna naszego satelity. Poleci on w listopadzie wraz z misją Griffin realizowaną przez Astrobotic Technology. Inny, prywatny łazik wyśle w grudniu na Księżyc także japońska firma iSpace.
Europa Clipper, czyli wyprawa na Europę
Na orbicie Jowisza, który teraz pięknie zdobi ziemskie nocne niebo, znajduje się sonda NASA Juno. W drodze na tę planetę jest sonda JUICE, która w sierpniu jako pierwszy pojazd wykorzysta jednoczesną asystę grawitacyjną od Ziemi i Księżyca, by skrócić czas podróży do Jowisza.
Do celu szybciej dotrze jednak inny pojazd NASA, czyli Europa Clipper, który startuje w październiku. Jego cel jest jasny - ma potwierdzić, czy na księżycu Jowisza Europie występują warunki do zaistnienia życia. Ten księżyc skrywać może wedle przypuszczeń ocean pod lodową skorupą, a w nim to, co od zawsze chcemy odkryć poza Ziemią - żywe organizmy. Sonda dotrze do Jowisza w 2030 r., rok przed JUICE. Wykona 50 przelotów na wysokości nawet tylko 25 km nad powierzchnią Europy.
Mars czy Wenus? Obie planety obierzemy za cel w 2024
Wenus od kilku lat odwiedzana jest przez sondę Parker Solar Probe, która wykorzystuje jej grawitację do zacieśniania orbity wokółsłonecznej. Listopadowy przelot pozwoli jej znaleźć się 24 grudnia rekordowo blisko Słońca, w odległości 6,9 miliona kilometrów. Sonda niemal dotknie jego powierzchni z prędkością 192 km/s.
Jednak Wenus jest sama z siebie intrygująca. Od lat pojawiają się modele, obserwacje, które sugerują, że w jej gęstej atmosferze mogą istnieć związki organiczne, być może pozostałość okresu, gdy na Wenus tętniło życie. W grudniu miała tam wystartować misja MIT we współpracy z Rocket Lab, ale ruszy ostatecznie miesiąc później.
Za to w sierpniu 2024 r. Rocket Lab chce wysłać stworzone dla NASA dwa bliźniacze orbitery w misji EscaPADE, które będą badać marsjańską szczątkową magnetosferę i oddziaływanie z wiatrem słonecznym. Będzie to przy okazji próba generalna rakiety New Glenn budowanej przez Blue Origin Jeffa Bezosa.
Na Czerwoną Planetę ruszy też misja MMX (Martian Moon eXploration), czyli japońska sonda, która w podobnym stylu, co sondy odwiedzające asteroidy, pobierze próbki z księżyca Marsa, Fobosa, lądując i startując dzięki jego bardzo małej grawitacji. Taką próbę podejmowały Związek Radziecki (1988) i Rosja (2011), ale bezowocnie. Japonia chce też w ten sposób nauczyć się latać na Marsa.
Misja Hera, czyli sprawdzamy, jak uszkodziliśmy asteroidę
Ostatnia z ważnych misji to europejska Hera startująca w październiku. Jej cel to ocena zniszczeń, jakich dokonała w 2022 r. sonda DART, uderzając w asteroidę Dimorfos. Dzięki obserwacjom wiadomo już, że zderzenie wyrzuciło liczne skały na orbitę asteroidy, ale to sonda Hera w 2026 r. jako pierwsza zobaczy efekt z bliska, a przy okazji przyjrzy się naturze podwójnej asteroidy Didymos-Dimorfos.
Nie wszystkie misje zrealizują się w pełni w 2024 r. Te na Księżyc to pewnik, ale pozostałe potrzebują nawet lat, by dotrzeć do celu. Jednak to start jest zwykle najbardziej niebezpiecznym momentem w jakiejkolwiek podróży. Dlatego jeśli wszystko pójdzie dobrze w tym roku, to w kolejnych latach będzie już z górki.
Karol Żebruń - redaktor Wirtualnej Polski