Drony przeciwko okrętom podwodnym. Jak grom z jasnego nieba

Do zagrożeń, przed którymi muszą się chronić załogi okrętów podwodnych, dołączają latające drony. Amerykanie rozpoczęli testy sprzętu, który jest w stanie wykrywać z powietrza ukryte w głębinach okręty.

Bezzałogowiec MQ-8B Fire Scout
Bezzałogowiec MQ-8B Fire Scout
Źródło zdjęć: © Domena publiczna
Łukasz Michalik

Statki powietrzne od dziesięcioleci były dla okrętów podwodnych śmiertelnym wrogiem. Latający arsenał jest jednak stale udoskonalany i do znanych od dawna zagrożeń, jak samoloty i śmigłowce ZOP (zwalczanie okrętów podwodnych), dołączają właśnie bezzałogowce.

Amerykanie rozpoczęli testy sprzętu, który w niedalekiej przyszłości ma trafić na drony MQ-8C Fire Scout. Jest to głęboka modyfikacja klasycznego śmigłowca Bell 407, z którego usunięto załogę, tworząc bezzałogową maszynę dla marynarki wojennej.

Zestaw, przeznaczony dla drona MQ-8C Fire Scout, jest na razie testowany na załogowym Bellu 407. Składa się on z wyrzutni boi sonarowych, a także systemu do komunikacji z sensorami i obróbki uzyskanych z ich pomocą danych.

Ultra Electronics Miniature sonobuoy deployment

Dzięki temu bezzałogowiec będzie w stanie samodzielnie poszukiwać okrętów podwodnych. W porównaniu z systemami załogowymi, istotną zaletą nowego sprzętu będzie wielokrotnie większy czas patrolowania – nawet trzykrotnie dłuższy niż w przypadku maszyn załogowych.

Budowa wspomnianego systemu stała się możliwa dzięki opracowaniu boi hydroakustycznych nowej generacji. Dzięki mniejszym rozmiarom mogą być zabierane w dużych ilościach przez bezzałogowce, a przeprowadzone próby dowiodły, ze możliwe jest zdalne kierowanie ich rozmieszczaniem, a następnie obróbka tak pozyskanych danych.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (34)