Tajfun – największy okręt podwodny świata. Na pokładzie miał basen i 200 głowic jądrowych

Flotylla tych okrętów mogła wystrzelić 1200 głowic jądrowych. Przyczajone wśród lodów Arktyki, tygodniami czekały pod wodą na rozkaz ataku. Do dzisiaj przetrwał tylko jeden z nich - ostatni Tajfun, największy okręt podwodny świata.

Tajfun – największy okręt podwodny świata. Na pokładzie miał basen i 200 głowic jądrowych
Źródło zdjęć: © Youtube.com
Łukasz Michalik

04.02.2021 07:03

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Tajfun, Typhoon czy Akuła?

Pamiętacie scenę, którą rozpoczyna się film "Polowanie na Czerwony Październik"? Choć twórcy filmu nie mieli okazji, by zobaczyć Tajfuna na żywo, dobrze oddali ogrom największego okrętu podwodnego, jaki kiedykolwiek zbudowano.

Tajfuny, czyli okręty projektu 941, to szczytowe osiągnięcie czasów zimnej wojny – potężne maszyny, które skonstruowano bez żadnych kompromisów związanych z ekologią czy kosztami. Są zarazem świetnym przykładem kunsztu Siergieja Kowalowa i biura konstrukcyjnego Rubin, odpowiadającego za większość projektów radzieckich okrętów podwodnych z napędem jądrowym.

Warto wyjaśnić w tym miejscu kwestię nazewnictwa, która bywa niekiedy przyczyną nieporozumień. Wynikają one z faktu, że Typhoon (i jego polski odpowiednik - Tajfun) to natowska, kodowa nazwa bohatera tego artykułu. Sami Rosjanie używają określenia Акула (Akuła), czyli Rekin. Zamieszanie wprowadza fakt, że nazwę Akula wykorzystuje również NATO, określając nią rosyjskie, mniejsze okręty projektu 971.

Obraz
© kremlin.ru

Siergiej Kowalow w 2009 roku z ówczesnym prezydentem Rosji, Dmitrijem Miedwiediewem

Pod względem długości kadłuba 175-metrowy Tajfun tylko nieznacznie góruje nad innymi, długimi okrętami, jak rosyjski Borei czy amerykański typ Ohio. Kluczowa i świadcząca o niebywałych rozmiarach okrętu jest za to wyporność, na którą rzutuje pękaty, bardzo pojemny kadłub. Tajfun ma w zanurzeniu wyporność 48 tys. ton, czyli tyle, ile w czasie II wojny wypierały największe z amerykańskich pancerników typu Iowa, a zarazem 2-3 razy więcej od największych okrętów podwodnych innych typów.

Po co Rosjanom Tajfuny?

Śledząc rozwój radzieckiej floty podwodnej, można odnieść wrażenie, że budowa takiego okrętu mijała się z celem – po serii okrętów typu Golf ZSRR wprowadził do służby typ Hotel i Yankee, a od 1972 roku atomowe okręty podwodne typu Delta, które - w wersji Delta III i Delta IV - są używane również współcześnie.

Obraz
© Navy.mil

Okręt podwodny klasy Delta II. Garb na kadłubie kryje 16 rakiet R-29D

W ciągu lat rozwijały się jednak nie tylko okręty, ale również ich najważniejsza broń – strategiczne pociski rakietowe z głowicami jądrowymi, określane jako SLBM (Submarine-launched Ballistic Missile). W latach 70. opracowano pocisk nowego typu, cechujący się nie tylko nieosiągalną wcześniej celnością i dużym zasięgiem, ale również rozmiarami.

Aby nie dopuścić do sytuacji, w której radziecka flota będzie dysponowała niezłymi rakietami, ale zabraknie jej okrętów podwodnych zdolnych do ich przenoszenia, zdecydowano o budowie serii Tajfunów.

Obraz
© Wikimedia Commons CC BY

Porównanie rakiet. Od lewej radziecka R-29, R-29R, R-39, R-29RM oraz chińska CSS-NX-3 i JL-2.

Były to zarazem pierwsze okręty zaprojektowane zgodnie z nową koncepcją prowadzenia walki. Ich poprzednicy byli konstruowani według innych założeń. Zadaniem okrętów klasy Delta i wcześniejszych było możliwie szybkie i skryte dopłynięcie w pobliże amerykańskiego wybrzeża, skąd miały przeprowadzić atak rakietowy.

Śpiew ptaków na głębokości 400 metrów

Tajfuny nie musiały tego robić, ponieważ miały broń o znacznie większym zasięgu. Nie musiały również być szybkie - ich rolą nie była zabawa w kotka i myszkę z systemem SOSUS i przekradanie się na Atlantyk, ale skuteczne ukrycie się gdzieś wśród lodów Arktyki i oczekiwanie na rozkaz ataku.

Obraz
© DIA.mil

Przygotowana przez DIA w 1986 roku wizualizacja Tajfuna, uzupełniającego zaopatrzenie

Temu celowi podporządkowano całą konstrukcję okrętu, choć osiągana prędkość – 27 węzłów – również nie stanowiła powodu do wstydu. Tajfuny były zdolne do zanurzenia się na głębokość do 400 metrów. Pod wodą mogły przebywać nawet cztery miesiące, a gdy w końcu zdecydowano się na wynurzenie, okręt był w stanie wydostać się na powierzchnię, przebijając wielometrową warstwę lodu.

Biorąc pod uwagę obciążenie, jakie dla psychiki stanowi długotrwałe przebywanie w zanurzeniu, konstruktorzy okrętu wprowadzili szereg udogodnień dla marynarzy. 160-osobowa załoga mogła cieszyć się z wyjątkowego jak na okręty podwodne komfortu. Poza nietypowo obszernymi pomieszczeniami na Tajfunie znajdowała się m.in. sala gimnastyczna, basen, sauna, kino i ptaszarnia, w której można było ukoić skołatane nerwy śpiewem ptaków.

Obraz
© Military Stuff

Okręt podwodny typu Tajfun w towarzystwie holownika.

Sama konstrukcja okrętu również mocno odbiegała od standardu, jakim jest jeden kadłub sztywny, na zewnątrz którego znajduje się kadłub lekki. W Tajfunie obok siebie umieszczono dwa kadłuby sztywne otoczone jednym lekkim. Z tego powodu można spotkać się z określaniem tych okrętów mianem podwodnych katamaranów. Niekonwencjonalne jest również pokrycie kadłuba – Tajfuny zostały obłożone płytkami z gumy, co wpłynęło na dodatkowe wyciszenie okrętu i utrudniło jego wykrycie.

6 okrętów to 1200 głowic MIRV

Pierwszy Tajfun wszedł do służby w marcu 1983 roku. Do 1989 roku ukończono w sumie 6 okrętów (budowę siódmego przerwano), które zgrupowano w Pierwszej Flotylli Atomowych Okrętów Podwodnych, stacjonujących w bazie Zapadnaja Lica na Półwyspie Kolskim.

Obraz
© flot.com

Okręty zacumowane w bazie Zapadnaja Lica

Ich uzbrojenie stanowiły opracowane w latach 70. i wprowadzone do służby w 1983 roku rakiety R-39, nazywane w NATO SS-N-20 Sturgeon. Każda z rakiet miała 16 metrów długości, ważyła 83 tony i mogła dostarczyć 10 jądrowych głowic MIRV (Multiple Independently Targetable Reentry Vehicle) na odległość 8,3 tys. kilometrów.

Ponieważ okręty typu Tajfun mogły przenosić 20 rakiet R-39, to Pierwsza Flotylla w pełnym składzie mogła wykonać atak z użyciem 1200 głowic jądrowych, z których każda mogła zostać skierowana na inny cel. Choć potencjał Tajfunów z pewnością nie był powodem do radości natowskich dowódców, to po zakończeniu zimnej wojny okręty, projektowane w zupełnie innych realiach, zaczęły pokazywać swoje wady.

Obraz
© Wikimedia Commons CC BY

Test głowic MIRV

Bardzo wysokie koszty eksploatacji sprawiły, że od 1996 roku rozpoczęto stopniowe wycofywanie okrętów. Obecnie w służbie pozostaje tylko jeden Tajfun, który jednak nie jest jednostką bojową (w tej roli zastąpił go, mozolnie i z wielkimi opóźnieniami wprowadzany od 2007 roku typ Borei), ale platformą testową dla nowych rakiet balistycznych.

Komentarze (757)