Dogoniliśmy przyszłość z Blade Runnera. Replikantów nie ma, ale są smartfony

Dogoniliśmy przyszłość z Blade Runnera. Replikantów nie ma, ale są smartfony

Dogoniliśmy przyszłość z Blade Runnera. Replikantów nie ma, ale są smartfony
Źródło zdjęć: © WP.PL
Bolesław Breczko
05.11.2019 13:13, aktualizacja: 05.11.2019 16:13

Listopad roku 2019 - to początek akcji filmu "Łowca androidów". Filmowy świat zamieszkują replikanci, a ludzie poruszają się latającymi samochodami. W rzeczywistości o latających samochodach możemy pomarzyć, a replikantów raczej nie doczekamy. Na szczęście lub niestety.

Akcja filmu Ridley'a Scotta z 1982 roku toczy się w dystopijnej przyszłości, w której istnieją pozaziemskie kolonie, sztuczni ludzie (replikanci) i latające samochody. Listopad 2019 nadszedł - "Łowca Androidów" nie dzieje się już w przyszłości, a w teraźniejszości. Na ile pomysły, technologie i wizje z filmu sprawdziły się w rzeczywistości?

Obraz
© Blade Runner | Warner Bros.

Replikanci, czyli syntetyczni ludzie

Głównym tematem filmu są replikanci. To syntetyczni ludzie (androidy) wyprodukowani przez Tyrel Corp dzięki postępom dokonanym w dziedzinie inżynierii genetycznej. Wykorzystywani są m.in. jako żołnierze lub pracownicy w pozaziemskich koloniach.

Wyglądają i zachowują się jak ludzie, jednak wg Tyrel Corp nimi nie są. Gdy na jednej z kolonii wybucha bunt replikantów, ich obecność na Ziemi zostaje zakazana. Główny bohater, Rick Deckard grany przez Harrisona Forda dostaje polecenie odnalezienia i "odesłania na emeryturę", czyli zabicia, czterech przebywających w Los Angeles replikantów.

Obraz
© Blade Runner | Warner Bros.

W porównaniu z filmem, ta dziedzina inżynierii genetycznej dopiero raczkuje. Od czasów owieczki Dolly (urodzonej w 1996 roku) naukowcom udaje się klonować kolejne gatunki zwierząt. W Korei Południowej jedna z firm oferuje nawet możliwość sklonowania psa, aby właściciel nie musiał się z nim rozstawać po jego śmierci. Podobno do tej pory Koreańczycy sklonowali w ten sposób 700 psów. Jednak replikanci z "Łowcy androidów" nie są klonami, a ludźmi stworzonymi od zera.

W kwestii sztucznego tworzenia organicznych komórek, największe emocji budzi mięso wyhodowane w laboratorium. Miałoby ono zastąpić mięso z krów w najbliższej przyszłości. Technologia już istnieje, a prace prowadzone są nad obniżeniem kosztów, aby mięso z laboratorium było tańsze od mięsa od rzeźnika.

Obraz
© Blade Runner | Warner Bros.

Z kolei w temacie sztucznego wyhodowania "człowieka" najbliżej są naukowcy, którzy starają się wyhodować pojedyncze, ludzkie organy, które miałyby służyć do przeszczepów. Jedną z dróg przyjętą przez zespoły badawcze jest genetyczne zmienianie świńskich organów, aby mogły być przeszczepione do człowieka. Inną jest hodowanie "nowych" organów w ciałach zwierząt takich jak świnie czy owce.

Wszczepianie wspomnień

Replikanci, aby funkcjonowali jak ludzie, mają wszczepiane wspomnienia, które nie należą do nich. Tak dzieje się z Rachel, eksperymentalnym, supernowoczesnym replikantem na usługach Tyrel Corp. Chociaż przeszczepianie wspomnień wydaje się absurdalnym pomysłem autorów science-fiction, to naukowcy udowodnili, że jest to możliwe. Zespół badawczy z University of Texas Southwestern sprawił, że ptaki zięby zaśpiewały melodie, których nigdy wcześniej nie słyszały. Badacze przeszczepili je do mózgów ptaków z innych osobników, które znały melodie.

Firma z Korei Południowej, która klonuje psy dla ich właścicieli, chce w przyszłości klonować też ich wspomnienia. Dzięki temu nowe-stare psy, oprócz wyglądu będą miały też swój stary charakter.

Latające samochody

"Spinnery", czyli latające samochody, są popularnym środkiem transportu w Los Angeles ze świata "Łowcy androidów". W rzeczywistości do latających samochodów najbardziej zbliżone są śmigłowce. Te jednak są drogie, wymagają licencji pilota i wyznaczonych lądowisk do działania. Nie mają więc nic wspólnego z samochodami, jeśli chodzi o łatwość i wygodę używania. Natomiast "latające samochody" w prawdziwym świecie nie wychodzą póki co poza sferę koncepcyjną i eksperymentalną.

Obraz
© Getty Images | Warner Bros.

Jednym z pomysłów jest Pop.Up Next firm Airbus, Audi i Italdesign. To rozwiązanie, które można najłatwiej określić, jako gigantycznego drona. Pojazd składa się z trzech części: podwozia z kołami, silnikiem i układem sterowania, kapsuły pasażerskiej i modułu ze śmigłami, zasilaniem i systemem sterowania. W wyobrażeniu konstruktorów Pop.Up Next będzie podjeżdżał do lądowiska, na którym kapsuła pasażerska "zostawi" podwozie z kołami i "założy" moduł latający.

- Największym kłopotem jest wydajność i system sterowania - mówi Piotr Stanisławski z serwisu crazynauka.pl - Latające samochody musiałyby poruszać się ze stosunkowo niewielką prędkością, a to, paradoksalnie, jest w powietrzu bardzo nieekonomiczne. Cichy i bezpieczny napęd elektryczny jest za mało wydajny (waga baterii!), silniki spalinowe takie jak w śmigłowcach zużywają bardzo dużo paliwa - wyjaśnia.

Wirtualni asystenci i głosowa obsługa urządzeń

Gdy Deckard wchodzi do windy w jednej ze scen, weryfikuje swoją tożsamość głosowo i podaje numer piętra. Winda automatycznie jedzie na wskazany poziom. Chociaż na co dzień w windach nadal polegamy na zupełnie wystarczających przyciskach, to rozpoznawanie ludzkiego głosu i mowy jest dla maszyn coraz mniejszym problemem.

Większość z nas już w tej chwili może porozmawiać ze swoim smartfonem. Wystarczy, że powie do urządzenia (z Androidem): OK Google, jaka będzie jutro pogoda? Spróbuj i zobacz, co powie ci twój osobisty wirtualny asystent (możliwe, że będziesz musiał go skonfigurować).

Obraz
© Blade Runner | Warner Bros.

Telefony

Pomimo wynalezienia latających samochodów i replikantów, naukowcy i korporacje przyszłości z filmu "Łowca androidów" nie wpadli na pomysł stworzenia telefonów komórkowych. Deckard, podczas sceny w barze, wychodzi z sali, żeby zadzwonić z telefonu na żetony. Trzeba jednak przyznać, że stacjonarny telefon w filmie jest wyposażony w możliwość przeprowadzenia wideorozmowy, podobnie jak dzisiejsze smartfony.

Obraz
© Blade Runner | Warner Bros.

Przyszłość jest dziś

"Łowca androidów" jest kultowym filmem ze względu na tematykę, jaką porusza. Jednak pytania o wolną wolę, prawo do życia i szczęścia są na tyle uniwersalnym tematem, że nie ma większego znaczenia, czy akcja toczy się w przyszłości, czy przeszłości i opowiada o horrorach, jakie spotykały niewolników czy ofiary holokaustu. Technologia i wynalazki w filmie są tylko tłem i poza replikantami mogłyby zupełnie nie istnieć.

Żeby zobaczyć, jak nowe technologie tworzą problemy dla ludzi i społeczeństw, nie trzeba wcale uciekać w przyszłość. Już dziś słyszymy o takich problemach, jak FOMO (fear of missing out, czyli nieustanne "podłączenie do sieci" w lęku przed przegapieniem ważnych wydarzeń i informacji), cyfrowe wykluczenie, masowe naruszenia prywatności, kontrola algorytmów nad ludźmi, nieustanna inwigilacja korporacji (na życzenie użytkowników) i masowe zbieranie informacji o obywatelach przez prywatne, ponadnarodowe firmy.

Jeśli natomiast chcemy zobaczyć, w jaki sposób te informacje i technologie mogą być wykorzystane do kontroli ludzi, wystarczy spojrzeć na Chiny. Działa tam system masowej identyfikacji wizyjnej i "społeczny kredyt", który stale ocenia zachowania obywateli Chin. Pod niektórymi względami już jakiś czas temu prześcignęliśmy świat "Łowcy androidów". Dziś dogonił go jedynie kalendarz.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)