Czy start-upy nadal są "seksi"? WeWork udowadnia to swoimi osiągnięciami - i wyciąga pomocną dłoń do innych
W centrum Warszawy znajduje się WeWork. To amerykański start-up, który pozwala nam wynająć sobie biurka do pracy. Zamiast biura czy domu, pracujemy wśród innych wolnych strzelców. Pomysł okazał się sukcesem, a WeWork chce wychować nowe pokolenie start-upów.
13.03.2019 | aktual.: 14.03.2019 14:16
WeWork to amerykańska sieć coworkingowa założona w 2010 roku. Pozwala freelancerom zdobyć przestrzeń do pracy bez wydawania fortuny na wynajem biura. Chociaż o podobnych koncepcjach słyszeliśmy już wiele razy, ta wyróżnia się skalą i szybkością rozwoju. Do grudnia 2018 WeWork miało swoje coworki w 100 miastach w 26 krajach. To łącznie 425 lokalizacji.
Z kolei wycena firmy wynosi obecnie około 42 miliardów dolarów, dzięki czemu należy do startupowej ekstraklasy. WeWork ma ambicję na zmianę tego, jak wygląda miejsce pracy. Czy udane? Na razie firma na siebie nie zarabia, ale tłumaczy to faktem ciągłego, szalonego rozwoju. Fakt, takie są zasady start-upowej gry.
Ja zaś miałem okazję porozmawiać z Roee Adlerem. Jest on związany z firmą WeWork już od sześciu lat. W 2013 roku dołączył do zespołu jako szef produktu. Obecnie kieruje WeWork Labs, programem akceleracyjnym firmy, który ma na celu wspieranie start-upów na wczesnym etapie rozwoju.
Pierwszy raz jesteś w Polsce?
Nie. Pierwszy raz byłem w 1996 roku, a drugi – w 2006. Z każdą kolejną wizytą jestem zdumiony. Z naszej perspektywy Polska to jeden z najbardziej interesujących narodów na świecie.
Schlebiasz nam?
Spójrz w statystyki. Kraj jest duży, ekonomia się rozrasta. Macie świetny ekosystem start-upów. Pięć lat od teraz będzie dziesięciokrotnie większy. WeWork Labs jest właśnie po to, by wspierać te start-upy w początowym okresie i pomagać młodym przedsiębiorcom.
Czy wy jesteście dalej start-upem? Pomysł na WeWork Labs brzmi jak matrioszka, start-up rodzący kolejne start-upy.
WeWork to specjalny rodzaj firmy. Dołączyłem do zespołu kilka lat temu, pracowało tam mniej niż 60 osób. Teraz zatrudniamy ich 10 tysięcy. Dla mnie to dalej start-up w niektórych kwestiach, a w niektórych struktura pracy jest już bardziej okrzepła, korporacyjna. WeWork Labs jest elementem, który pozwala nam eksperymentować, pomagać tym młodym firmom. Jest kilka krajów z interesującym ekosystemami, ale Polska jest zdecydowanie najciekawsza. Dlatego tu zresztą jestem.
Jak zmieniły się same start-upy? Teraz wszystko może nim być.
Każda firma, która może pochwalić się szybkim wzrostem, jest oparta o technologię. Uber, Lyft, WeWork - to wszystko firmy technologiczne. Bez oprogramowania i programistów taka skalowalność i przyrost byłyby niewykonalne. Każdy start-up, który oferuje produkt czy usługę, ukrywa przed klientem bardzo wyrafinowaną technologię Ale nie zmieniło się jedno.
Co takiego?
Żeby spróbować, musisz liczyć się z tym, że najpewniej ci się nie uda. Nie chodzi mi o zniechęcanie kogokolwiek, ale ekosystem start-upowy. Pozwala ci ponieść klęskę ze swoim pomysłem, ale nie rujnuje ci ona życia. Idziesz dalej, próbujesz sił w nowym biznesie, z nowym pomysłem i w nowej branży. To wszystko ryzyko, które podejmuje się w start-upie każdego dnia.
Ale jaki biznes ma w tym WeWork?
Mamy wiele różnych gałęzi. WeWork Labs jest jedną z nich. Program oferuje tańsze koszty wynajmu dla start-upów, co istotne, nie oczekujemy udziału w zyskach. Jesteśmy inkubatorem, w Polsce jest obecnie 16 takich firm. A uruchomiliśmy WeWork Labs w grudniu 2018 roku.
Mówisz tak, jakby start-upy miały uratować świat?
Jestem o tym przekonany.
Z powodu?
Jestem, dlatego że każde przedsięwzięcie i biznes zaczyna się od osoby, która miała jakiś pomysł. To właśnie przedsiębiorcy są w stanie wpaść na pomysły, które zmienią świat. Wierzę w to, ponieważ ludziom, którzy tworzą start-upy czy własne biznesy, zależy na czymś. Mają w sobie pasję. Na tyle dużą, by zbudować biznes od podstaw. To cała filozofia WeWork - zachęcać ludzi do tego, by robili to, co kochają i na czym im zależy.
Problemy ze środowiskiem czy żywnością to tematy, które próbuje rozwiązać wielu przedsiębiorców. I świat zmieni się właśnie dzięki ich działaniom.
Ukształtował cię izraelski system start-upów. Czym się różni od polskiego czy amerykańskiego?
Polska jest znacznie większa, ma więcej surowców i większy przemysł. Izrael ma potrzeby.
To znaczy?
W Izraelu nie masz zbyt wielkiego wyboru – kraj jest mały i nie ma zbyt wielu surowców. Kto może, zostaje biznesmenem albo zakłada start-up. Co jeszcze zauważam w Polsce, to to, że młode pokolenie ma większy dostęp do informacji i chłonie przekaz o byciu panem własnego losu. W tym kraju jest też dobrze rozwinięta edukacja. Macie dobre uniwersytety, dobrze wykształconych ludzi. Muszą tylko przekonać się do zostanie przedsiębiorcami.
Start-upy są dalej "seksi"?
Oczywiście, nigdy nie przestały być.
W Polsce już kilka razy ogłaszano ich śmierć. Ale nie można pozbyć się wrażenia, że ta dekada była dekadą start-upów.
To dopiero początek. Tylko przez trzy miesiące do naszego programu WeWork Labs trafiło 16 start-upów. W ciągu następnej dekady będziemy mieli jeszcze więcej start-upów i coraz dłuższą listę miast, w których będą powstawać. I my będziemy miejscem, który będzie to powstawanie umożliwiał.
WeWork Labs w Polsce
Program WeWork lab zrzesza 50 członków w swoim programie w Warszawie. To jedno z pierwszych miejsce w Europie, gdzie ruszył program wsparcia dla start-upów. WeWork Labs, oprócz Warszawy, działa jeszcze w Hamburgu, Frankfurcie i Londynie.
Na czele warszawskiego WeWork Labs stoi Piotr Boulange, który od lat zdobywa doświadczenie w pracy ze start-upami. Zanim dołączył do WeWork, pełnił funkcję m.in. dyrektora działu Founder Institute Warsaw, a także był niezależnym doradcą ds. korporacji i start-upów.