Coraz więcej ataków dronami w Rosji. Ekspert mówi, jaki jest powód
Dlaczego Ukraina postanowiła zwiększyć częstotliwość ataków dronami na cele w Rosji? Powód tego typu działań wyjaśnił analityk wojskowy Sean Bell na łamach Sky News, którego cytuje ukraińska agencja Unian.
W ostatnich dniach Ukraińcy wzmożyli ataki przy użyciu dronów na rosyjskie cele. Jednymi z ostatnich działań tego typu były szarże bezzałogowców na Moskwę. W ciągu kilku dni media informowały o powtarzających się atakach na stolicę Rosji.
Z czego więc wynika skupienie sił na uderzeniach przeprowadzanych przy użyciu tych trudnych do wykrycia statków powietrznych? Brytyjski ekspert uważa, że jest to działanie, które "powinno postawić Rosję przed trudnym wyborem, gdzie skoncentrować swoje wojska" – czytamy na stronie agencji Unian.
Rozpoczęta jeszcze w czerwcu br. kontrofensywa Ukraińców trwa nieprzerwanie i wymaga precyzyjnych działań, aby przełamywać kolejne linie obrony wroga. Z tego też powodu do działań wojskowych na terenie Rosji włączane są bezzałogowce. "Konwencjonalna mądrość wojskowa sugeruje, że Rosja w odpowiedzi wyśle swoje rezerwy, aby »załatać lukę« i wzmocnić słabe obszary na froncie" – twierdzi Bell.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W świetle nasilających się ataków dronami, Putin będzie zmuszony skierować jednostki wewnątrz kraju, a jednocześnie utrzymywać odpowiednią ilość wojsk na okupowanych terenach. Należy więc spodziewać się, że niektóre obszary kontrolowane przez Rosjan staną się łatwiejszym celem dla Ukraińców, gdyż ataki na Moskwę zmuszą armię do przegrupowań.
"Wygląda na to, że masowe ataki dronów Ukrainy na szereg celów miały na celu zmuszenie Rosji do trudnego wyboru i kompromisu w sprawie tego, gdzie skoncentrować swoje wysiłki wojskowe" – podkreśla Sean Bell. Jednocześnie Unian przypomina, że wcześniej dziennik The New York Times określał ataki dronami jako sygnał, że Ukraina ma broń, którą może reagować na rosyjski terror.
Ukraińskie drony zmorą Rosjan
Przy okazji jednego z ostatnich ataków na moskiewskie cele przy użyciu bezzałogowca informowaliśmy na łamach WP Tech, że Ukraińcy rozwijają potężną broń o zasięgu ponad 1 tys. km. Wciąż jednak brak oficjalnego potwierdzenia, że dron pozwalający zaatakować stolicę Moskwy z terytorium Ukrainy jest używany na froncie.
Warto jednak przypomnieć, że obrońcy stosują konstrukcje o nieco mniejszym zasięgu, ale wciąż skuteczne. To Rubaka i Bóbr, które korzystają z nawigacji inercyjnej (INS) i satelitarnej (GPS). Dziennikarz WP Mateusz Tomczak wyjaśniał wcześniej, że Rubaka osiąga zasięg ok. 500 km, podczas gdy Bóbr jest w stanie dotrzeć do celu oddalonego niemal dwukrotnie dalej.
Problemem jednak nie jest sam zasięg maszyn, a przeszkody napotykane przez bezzałogowce w drodze do celu. Im większą odległość muszą one pokonać – tym większa szansa, że jednostki zostaną zniszczone przez rosyjskie systemy obrony powietrznej (m.in. popularny Buk) lub systemy walki elektronicznej (np. R-330 Żytiel, który z uwagi na pracę z zakresie częstotliwości od 100 do 2 tys. MHz może zagłuszać statki powietrzne zbliżające się do potencjalnego celu).
Z tego też powodu pojawiły się doniesienia, jakoby ataki dronami na rosyjskie cele były efektem przemytu bezzałogowców w głąb Rosji – skąd następnie są wystrzeliwane. W ten sposób Ukraińcy mogą ograniczać ryzyko związane z zestrzeleniem maszyn.
Norbert Garbarek, dziennikarz Wirtualnej Polski