Białoruś z bronią jądrową? Mińsk naciska Moskwę w sprawie pocisków
Nowa doktryna wojskowa białoruskich władz uwzględnia rozmieszczenie na terenie kraju nuklearnych pocisków balistycznych. W wyniku ostatniej zmiany myślenia strategicznego Łukaszenka prosi Putina o zwrot sowieckiej broni atomowej Białorusi.
20.01.2024 | aktual.: 20.01.2024 17:11
W 2023 roku Rosja ostatecznie wycofała się z traktatu o nierozprzestrzenianiu się broni jądrowej i pierwsze rosyjskie głowice jądrowe ruszyły na terytorium Białorusi. Wiele krajów byłego ZSRR odziedziczyło po jego rozpadzie arsenały atomowe, jednak w zgodzie z międzynarodowymi ustaleniami wszystkie one zwróciły je Federacji Rosyjskiej. Białoruś to pierwsze z tych państw, do którego broń jądrowa powraca po uzyskaniu niepodległości. Jak potężny będzie to arsenał?
Białoruś z pociskami nuklearnymi?
Po Związku Radzieckim państwo Aleksandra Łukaszenki otrzymało kilkadziesiąt międzykontynentalnych rakiet balistycznych RT-2PM Topol, które mają zasięg 12,5 tys. kilometrów. Posiadała też nieznanej liczebności i typu arsenał taktycznych pocisków nuklearnych. Teraz ten arsenał powraca w białoruskie ręce, co rząd Łukaszenki argumentuje koniecznością reakcji na "eskalację napięć polityczno-wojskowych w regionie" a także nie najlepsze stosunki z Polską.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W wywiadach udzielanych w państwowej telewizji Łukaszenka oświadczył, że w przypadku próby dokonania przez Warszawę inwazji na terytorium Białorusi użyje wszelkich dostępnych środków, w tym broni atomowej. Zaznaczył też, że chodzi o broń taktyczną, a nie strategiczną, co potwierdza, że właśnie tego typu ładunki znajdują się w arsenale, który powrócił na Białoruś. Brak informacji odnośnie tego, czy Rosja zwróci międzykontynentalne pociski Topol, które zaczęła ona pod koniec 2023 roku wycofywać u siebie z użytku.
Poradziecka broń, którą przekazała Białoruś
Pociski strategiczne typu RT-2PM Topol są bronią międzykontynentalną, zdolną do przebycia nawet 12,5 tys. kilometrów. Z maksymalnym, niesionym przez trzystopniową rakietę o długości 21,5 metra, obciążeniem 1000 kilogramów, Topol może zabrać jedną głowicę termojądrową o mocy 550 kiloton. Gdyby taka głowica została zdetonowana w centrum Warszawy, w miejscu wybuchu powstałaby kula ognia o średnicy dwóch kilometrów, a strefa oparzeń trzeciego stopnia sięgałaby od osiedla Gołąbki po jednej stronie miasta, po podwarszawskie Ząbki.
To, co potwierdził Łukaszenka, to taktyczna broń jądrowa, niosąca mniejsze głowice i o ograniczonym zasięgu. Oddane przez Rosję głowice taktyczne byłyby wystrzeliwane przez dostarczane na Białoruś od 2022 roku kompleksy 9K723 Iskander-M, które mają zasięg około 500 kilometrów (więc ustawione na granicy bez trudu sięgnęłyby Warszawy). Według szacunków maksymalna siła głowicy niesionej przez ten pocisk to 50 kiloton więc przy założeniu, że właśnie takie ładunki zostały przekazane Białorusi gdyby wzięły one na cel centrum Warszawy, na Śródmieściu wykwitłaby kula ognia o średnicy ponad 600 metrów. Strefa promieniowania cieplnego powodującego poważne obrażenia trzeciego stopnia sięgałaby zaś od Starego Mokotowa po Powązki.
Pomimo tego, że broń nuklearna znajduje się na terytorium Białorusi, to Moskwa nadal sprawuje nad nią kontrolę. Aleksander Łukaszenka zdaje się jednak traktować ją jako źródło pewności siebie, powtarzając, że nikt nigdy nie zaatakował państwa mającego u siebie broń jądrową. Zachęca też inne państwa do wejścia w bliski sojusz z Rosją, gdyż wówczas będą one mogły otrzymać własne arsenały atomowe.
Mateusz Tomiczek, dziennikarz Wirtualnej Polski