Bałtyk coraz głośniejszy. Naukowiec alarmuje: hałas jest niebezpieczny dla zwierząt
Bałtyk to bardzo głośne morze - komentuje profesor Jarosław Tęgowski z Uniwersytetu Gdańskiego. W każdym momencie pływa po nim około 2 tysiące statków. Powodują one gigantyczny hałas, który jest niezwykle niebezpieczny dla zwierząt.
15.05.2020 | aktual.: 15.05.2020 16:34
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nadmiar stresu, zaburzenia snu, ogólne zmęczenie organizmu - to tylko niektóre z problemów zdrowotnych, które mogą pojawić się u każdego z nas, jeśli będziemy narażeni na nadmierny hałas. Nie jest to jednak wyłącznie zmartwienie ludzi. Choć często nie zdajemy sobie z tego sprawy, problem ma o wiele szerszy zasięg. Dotyczy m.in. mórz i oceanów oraz zamieszkujących je zwierząt.
- Większość z nas wyobraża sobie, że pod wodą panuje kompletna cisza. Nie jest to jednak prawda. Z roku na rok w oceanach i w morzach jest coraz głośniej, podobnie sytuacja wygląda w Bałtyku" - mówi w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej prof. Jarosław Tęgowski z Zakładu Geologii Morza Uniwersytetu Gdańskiego.
Jesteś graczem? Wypełnij naszą ankietę
Naukowiec, który od lat zajmuje się badaniem podwodnego hałasu przypomina eksperyment przeprowadzony w Wenecji w 1490 roku, którego autorem był sam Leonardo da Vinci. Włoch zanurzył kraniec drewnianej rury w wodzie, a drugi jej koniec przyłożył do ucha. Prócz naturalnych dźwięków, usłyszał on również te pochodzące od statków kupieckich i gondoli.
Bałtyk niezwykle głośny
- Dziś hałas w morzach, w tym w Bałtyku, jest jeszcze większy, bo powodują go również potężne silniki olbrzymich statków, generatory, śruby, ale też woda rozdzierana przez kadłub. Oprócz tego hałas w morzu powodują badania geofizyczne (np. w celu poszukiwania złóż ropy) czy wbijane pali w dno podczas budowy konstrukcji hydrotechnicznych, nie wspominając o działalności marynarki wojennej" - wyjaśnia naukowiec.
Międzynarodowy zespół badaczy umieścił w 2014 roku sondy na Morzu Bałtyckim u brzegów Szwecji, Danii, Niemiec, Estonii, Finlandii oraz Polski. Każde z państw ulokowało w wodach Bałtyku od czterech do maksymalnie dziesięciu rejestratorów hałasu (Polacy rozmieścili pięć). Sondy umieszczono na głębokości do nawet 90 metrów. Do 2016 roku w wodach naszej strefy ekonomicznej działały jeszcze dwa takie rejestratory.
Efekty badań
- Jest źle. Przez ponad 99 procent czasu polskie boje wychwytywały dźwięki statków. W każdym momencie po Bałtyku pływa bowiem ok. 2 tys. tego typu jednostek, nie włączając motorówek czy łódek. To bardzo duża liczba jak na stosunkowo niewielki i zamknięty akwen morski - komentuje cytowany przez PAP profesor Jarosław Tęgowski.
W polskich wodach sondy wychwytywały hałas o wartości rzędu nawet 120 decybeli. W innych częściach Morza Bałtyckiego jest jednak znacznie gorzej. Najbardziej fatalna sytuacja panuje u Duńczyków, gdzie średni poziom hałasu sięga aż 140 decybeli. Naukowcy porównują tą wartość do startu myśliwca.
- Hałas jest szczególnie groźny dla zwierząt zamieszkujących wody Morza Bałtyckiego. - Wiemy, że ryby uciekają od hałaśliwych miejsc. Tam, gdzie sztucznych dźwięków jest za dużo, u badanych ryb odnotowano we krwi wyższy poziom stresu. U węgorzy objawia się zintensyfikowaniem oddychania i zwiększeniem tempa przemiany materii. Dodatkowo silnie zmienia się ich zachowanie, występują zaburzenia postrzegania przestrzeni i kierunku poruszania się - tłumaczy profesor z Uniwersytetu Gdańskiego.
Naukowiec dodaje, że hałas źle wpływa także na morskie ssaki, wskazując konkretnie na morświny, które komunikują się ze sobą za pomocą dźwięku i stosują echolokację do zdobywania pożywienia. - Gdy pojawia się hałas, ich system może być zaburzony. W konsekwencji mogą nie znaleźć pożywienia, albo mogą wpaść w sieci - tłumaczy.
Konieczne ograniczenia
Naukowiec pytany o to, czy statki nowej generacji mogłyby wpłynąć na poprawę sytuacji, odniósł się do prostego rachunku ekonomicznego. Tłumaczy on, że statki, które pływają szybciej, generują o wiele mniejsze koszty, lecz co za tym idzie - więcej hałasu, niezależnie od tego, czy są nowoczesne.
Profesor jest członkiem grupy roboczej Komisji Ochrony Środowiska Morskiego Bałtyku (HELCOM), której celem jest opracowanie konkretnych wytycznych dotyczących ograniczeń hałasu na Morzu Bałtyckim. Efekty działań ekspertów mają zostać przedstawione Komisji Europejskiej w 2021 roku. Równolegle trwają także prace koncepcyjne, dzięki którym część statków będzie mogła pływać ciszej. Jako przykład naukowiec wskazuje projekt Instytutu Włókiennictwa z Łodzi. Zakłada on testy specjalnej maty służącej do wytłumiania komór silnikowych statków.
Wprowadzenie ograniczeń nie będzie nowością. Profesor Jarosław Tęgowski wyjaśnia, że już teraz w niektórych rejonach oceanów wprowadza się strefy o ograniczonej prędkości, co w znacznym stopniu powinno się przyczynić do zapobiegania zagrożeniom ze strony statków. Za idealny przykład mogą posłużyć Stany Zjednoczone, gdzie w celu ochrony wielorybów biskajskich ustanowiono tam tereny, gdzie w okresach rozrodu zwierząt prędkość statków nie może przekraczać 18,5 km/h.