Porównał sprzęt z USA z rosyjskim. Wskazał decydujący czynnik

Nad Ukrainą wkrótce pojawią się zachodnie myśliwce F-16, których przeciwnikami mogą być m.in. rosyjskie Su-30SM. Czy w tej konfrontacji można wskazać zdecydowanego faworyta? Opowiedział o tym były pilot indyjskich sił powietrznych Anil Chopra.

Su-30 - zdjęcie ilustracyjne
Su-30 - zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Getty Images | Mihail Siergiejevicz, SOPA Images
Norbert Garbarek

24.06.2024 | aktual.: 24.06.2024 16:36

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

To nie pierwszy raz, kiedy w kontekście porównania zdolności F-16 z rosyjskimi konstrukcjami pojawia się głos eksperta. W ostatnim czasie amerykańskie konstrukcje komentował lotnik z USA Jeffrey Fisher. Ekspert porównywał je z najnowocześniejszymi konstrukcjami znajdującymi się obecnie w Federacji Rosyjskiej, czyli Su-57.

Pilot ze Stanów Zjednoczonych wskazał, że w tym duecie przewagę ma F-16. Warto jednak podkreślić, że Rosjanie w istocie nie dysponują wieloma Su-57. Mają ich obecnie ok. 10 egzemplarzy, w związku z czym z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że na niebie przeciwnikami maszyn z USA będą inne myśliwce – przede wszystkim Su-30SM i Su-35. Ich skuteczność w świetle F-16 ocenił były pilot wojskowy z Indii.

Wcześniej latał rosyjskim myśliwcem. Porównuje go do F-16

Chopra zauważa, że w zasadzie porównywanie Su-30 do F-16 nie jest do końca trafne. – To jak porównywanie jabłek i pomarańczy – wyjaśnia. Zwraca uwagę, że wydajność Su-30SM należy porównywać z F-15. Porównywanie F-16 ma natomiast sens w przypadku oceny zdolności MiG-ów-29.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Trudność w porównaniu F-16 i Su-30 wynika z faktu, iż rosyjska konstrukcja jest o wiele większą na tle amerykańskiej. W związku z tym jest to myśliwiec o wiele łatwiejszy do wykrycia nie tylko za pomocą radaru, ale też wizualnie. Zdaniem pilota Su-30 ma jednak przewagę nad F-16 w kontekście zwrotności przy dużych kątach natarcia i szybszym celowaniu z broni. – Su-30 wykazuje większą zwinność i przenosi większy ładunek – komentuje Chopra.

Pilot zauważa jednak, że F-16 ma do dyspozycji lepszy arsenał rakiet. – Obecnie amerykański AIM-120 przewyższa rosyjski R-77 pod względem zasięgu – stwierdził, podkreślając przy tym, że najpewniej amerykańskie F-16 będą nieustannie na celowniku myśliwców przechwytujących MiG-31 z sześcioma rakietami dalekiego zasięgu każdy.

Pilot wskazuje kluczowy czynnik, który pozwoli zdobyć przewagę

– Umiejętności pilota będą decydującym czynnikiem w starciach w powietrzu – wyjaśnia Chopra. Ekspert zaznacza, że w istocie wysłane do Ukrainy F-16 nie będą dysponować "zaawansowanymi radarami i systemami, które można znaleźć w wariantach Block 70/72", ale nadal będą mieć szansę w walce z rosyjskimi samolotami.

Szansa dla Ukraińców tkwi jednak według indyjskiego pilota w konkretnej strategii, która ma opierać się na szybkim zbliżeniu do przeciwnika i wystrzeleniu rakiety dalekiego zasięgu, a w dalszej kolejności powrocie do bazy. Ostatecznie jednak Chopra nie wypowiada się w tonie bardzo pochlebnym dla amerykańskich F-16 i mówi wprost, że w większości scenariuszy rosyjskie myśliwce mogą dla Ukraińców stanowić duże zagrożenie.

Przypomnijmy, że F-16, które trafią do ukraińskich sił zbrojnych, to konstrukcje o długości niespełna 10 m i rozpiętości skrzydeł ok. 15 m. Pod amerykańskim myśliwcem, który rozpędza się do prędkości ok. 2 Ma (ok. 2400 km/h), znalazło się miejsce na uzbrojenie montowane na dziewięciu węzłach uzbrojenia.

Dla porównania, Su-30, który zdaniem eksperta nie jest bezpośrednim konkurentem F-16, mierzy prawie 22 m długości i ma skrzydła o rozpiętości 14,7 m. Dodatkowo może przenosić uzbrojenie na 12 węzłach.

Norbert Garbarek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wyłączono komentarze

Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.

Redakcja Wirtualnej Polski