Zniszczyli rosyjski samolot. Nie oddali żadnego strzału
Army Infrom, agencja prasowa resortu obrony Ukrainy, przeprowadziła wywiad z Jarosławem Melnykiem, dowódcą baterii rakiet przeciwlotniczych Buk M1. W rozmowie z serwisem żołnierz wspomniał m.in., że dzięki zastosowaniu nowoczesnej technologii jego ludziom udało się zniszczyć wrogi samolot, mimo że nie oddali żadnego strzału. Jak to możliwe?
13.09.2022 | aktual.: 13.09.2022 14:34
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jednostka obrony przeciwlotniczej, której dowodzi major Melnyk, zniszczyła dotąd 28 rosyjskich celów: 11 samolotów bojowych różnych typów, dwa śmigłowce, 13 dronów i dwa pociski manewrujące. "Bateria stawiała opór pilotom złego imperium rosyjskiego w obwodzie charkowskim przez ponad pół roku (…). Praca bojowa baterii zmusiła Rosjan do rezygnacji z lotów i bombardowania pozycji wojskowych oraz obiektów cywilnych" – czytamy na łamach Army Inform.
Wyjaśniamy, czym jest używany przez oddział Melnyka system Buk M1 oraz w jaki sposób Ukraińcy zniszczyli wrogi samolot bez odpalenia nawet jednego pocisku.
Postrach rosyjskich pilotów
9K37 Buk to system kierowanych rakiet ziemia-powietrze, opracowanych w ZSRR pod koniec lat 70. XX w. Wiele egzemplarzy tej broni zostało wysłanych do Ukrainy przez Rosjan, w celu zneutralizowania tamtejszych sił powietrznych. Część z nich wpadło w ręce obrońców , o czym pisaliśmy na naszych łamach na początku kwietnia.
System Buk stanowi głęboką modernizację zestawów 2K12 Kub. Wersja M1/2 pozwala razić cele znajdujące się w odległości do 35 km oraz wysokości do 22 km. Jest to broń uniwersalna, która może zwalczać bardzo różne typy celów powietrznych: od samolotów i śmigłowców po bezzałogowce i pociski manewrujące. Rakiety zestawu mają ok. 5,5 m długości, a ich masa to 690 kg (z czego 70 kg przypada na głowicę bojową). Pociski osiągają prędkość do ponad 4,3 tys. km/h.
Melnyk opowiada, że pierwszym celem zniszczonym przez jego baterię był śmigłowiec Mi-17, który został trafiony dwoma pociskami. Dowódca podkreśla, że system Buk jest bronią kolektywną, co oznacza, że celne trafienie we wrogi samolot jest tutaj uzależnione od współpracy całego zespołu. – Powodzenie zależy od szybkich i poprawnych działań nas wszystkich – zaznacza Melnyk. I dodaje, że najwięcej sukcesów na froncie przyszło wraz z nadejściem wiosny.
– Na początku wiosny mogliśmy "polować" codziennie i o każdej porze dnia. (…) Kierowała nami chęć zemsty za wszystkie zbrodnie popełnione przez rosyjskich pilotów, za wszystkie cierpienia, jakie przynieśli cywilom i naszemu wojsku. Za bombardowania, za zniszczone rodziny i domy, za utracone życia. (…)Przeprowadziliśmy ponad czterdzieści startów bojowych i zniszczyliśmy 28 celów wroga. (…) Nasza sprawa nie została jednak jeszcze zakończona. Przestaniemy, gdy wyzwolimy całą Ukrainę i upolujemy wszystkie rosyjskie sępy – mówi dowódca baterii.
Jednym z bardziej spektakularnych wyczynów jego ludzi było doprowadzenie do zniszczenia rosyjskiego samolotu bez użycia pocisków przeciwlotniczych. – Samolot też "zestrzeliliśmy" bez wystrzelenia ani jednego pocisku. Znaleźliśmy cel. Włączono radar (naprowadzający rakiety - red.). W czasie oświetlenia (momencie, kiedy wiązka radaru przechodzi nad celem - red.) w kokpicie pilota zabrzmiały alarmy dźwiękowe (…). Zdał sobie sprawę, że z myśliwego stał się celem. Prawdopodobnie tak bardzo go to zaskoczyło, że natychmiast się katapultował. Samolot się rozbił – wyjaśnia Melnyk. Według ukraińskich mediów zniszczona maszyna to wielozadaniowy Su-30SM o wartości ok. 50 mln dolarów (równowartość blisko 232 mln zł).
Melnyk wspomina też, że działanie systemu Buk wielokrotnie przerosło jego oczekiwania. –Jedna z naszych rakiet została wyprodukowana w 1983 r. Spojrzałem na nią i zwątpiłem, czy doleci do celu. Załadowaliśmy ją (do systemu Buk – red.), a później wykonaliśmy start bojowy. Prawie 40-letni pocisk zniszczył cel. Po tym uderzeniu rosyjski samolot spadł na ziemię niczym jesienny liść – mówi dowódca baterii.
Adam Gaafar, dziennikarz Wirtualnej Polski