Zniszczyli rosyjski samolot. Nie oddali żadnego strzału

Army Infrom, agencja prasowa resortu obrony Ukrainy, przeprowadziła wywiad z Jarosławem Melnykiem, dowódcą baterii rakiet przeciwlotniczych Buk M1. W rozmowie z serwisem żołnierz wspomniał m.in., że dzięki zastosowaniu nowoczesnej technologii jego ludziom udało się zniszczyć wrogi samolot, mimo że nie oddali żadnego strzału. Jak to możliwe?

Oddział majora Melnyka zniszczył rosyjski samolot bez oddania żadnego strzału
Oddział majora Melnyka zniszczył rosyjski samolot bez oddania żadnego strzału
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | Army Inform
Adam Gaafar

Jednostka obrony przeciwlotniczej, której dowodzi major Melnyk, zniszczyła dotąd 28 rosyjskich celów: 11 samolotów bojowych różnych typów, dwa śmigłowce, 13 dronów i dwa pociski manewrujące. "Bateria stawiała opór pilotom złego imperium rosyjskiego w obwodzie charkowskim przez ponad pół roku (…). Praca bojowa baterii zmusiła Rosjan do rezygnacji z lotów i bombardowania pozycji wojskowych oraz obiektów cywilnych" – czytamy na łamach Army Inform.

Wyjaśniamy, czym jest używany przez oddział Melnyka system Buk M1 oraz w jaki sposób Ukraińcy zniszczyli wrogi samolot bez odpalenia nawet jednego pocisku.

Postrach rosyjskich pilotów

9K37 Buk to system kierowanych rakiet ziemia-powietrze, opracowanych w ZSRR pod koniec lat 70. XX w. Wiele egzemplarzy tej broni zostało wysłanych do Ukrainy przez Rosjan, w celu zneutralizowania tamtejszych sił powietrznych. Część z nich wpadło w ręce obrońców , o czym pisaliśmy na naszych łamach na początku kwietnia.

System Buk stanowi głęboką modernizację zestawów 2K12 Kub. Wersja M1/2 pozwala razić cele znajdujące się w odległości do 35 km oraz wysokości do 22 km. Jest to broń uniwersalna, która może zwalczać bardzo różne typy celów powietrznych: od samolotów i śmigłowców po bezzałogowce i pociski manewrujące. Rakiety zestawu mają ok. 5,5 m długości, a ich masa to 690 kg (z czego 70 kg przypada na głowicę bojową). Pociski osiągają prędkość do ponad 4,3 tys. km/h.

Melnyk opowiada, że pierwszym celem zniszczonym przez jego baterię był śmigłowiec Mi-17, który został trafiony dwoma pociskami. Dowódca podkreśla, że system Buk jest bronią kolektywną, co oznacza, że celne trafienie we wrogi samolot jest tutaj uzależnione od współpracy całego zespołu. – Powodzenie zależy od szybkich i poprawnych działań nas wszystkich – zaznacza Melnyk. I dodaje, że najwięcej sukcesów na froncie przyszło wraz z nadejściem wiosny.

– Na początku wiosny mogliśmy "polować" codziennie i o każdej porze dnia. (…) Kierowała nami chęć zemsty za wszystkie zbrodnie popełnione przez rosyjskich pilotów, za wszystkie cierpienia, jakie przynieśli cywilom i naszemu wojsku. Za bombardowania, za zniszczone rodziny i domy, za utracone życia. (…)Przeprowadziliśmy ponad czterdzieści startów bojowych i zniszczyliśmy 28 celów wroga. (…) Nasza sprawa nie została jednak jeszcze zakończona. Przestaniemy, gdy wyzwolimy całą Ukrainę i upolujemy wszystkie rosyjskie sępy – mówi dowódca baterii.

Jednym z bardziej spektakularnych wyczynów jego ludzi było doprowadzenie do zniszczenia rosyjskiego samolotu bez użycia pocisków przeciwlotniczych. – Samolot też "zestrzeliliśmy" bez wystrzelenia ani jednego pocisku. Znaleźliśmy cel. Włączono radar (naprowadzający rakiety - red.). W czasie oświetlenia (momencie, kiedy wiązka radaru przechodzi nad celem - red.) w kokpicie pilota zabrzmiały alarmy dźwiękowe (…). Zdał sobie sprawę, że z myśliwego stał się celem. Prawdopodobnie tak bardzo go to zaskoczyło, że ​​natychmiast się katapultował. Samolot się rozbił – wyjaśnia Melnyk. Według ukraińskich mediów zniszczona maszyna to wielozadaniowy Su-30SM o wartości ok. 50 mln dolarów (równowartość blisko 232 mln zł).

Melnyk wspomina też, że działanie systemu Buk wielokrotnie przerosło jego oczekiwania. –Jedna z naszych rakiet została wyprodukowana w 1983 r. Spojrzałem na nią i zwątpiłem, czy doleci do celu. Załadowaliśmy ją (do systemu Buk – red.), a później wykonaliśmy start bojowy. Prawie 40-letni pocisk zniszczył cel. Po tym uderzeniu rosyjski samolot spadł na ziemię niczym jesienny liść – mówi dowódca baterii.

Adam Gaafar, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie