Wydali miliony na śmigłowce NH90. Teraz Szwecja wszystkie wycofuje. To już kolejny kraj
Szwecja dołącza do pa ństw, które – po wcześniejszym zakupie śmigłowców NH90 – na podstawie doświadczeń z eksploatacji całkowicie rezygnują z użytkowania tego typu maszyn. Wcześniej z NH90 zrezygnowała Australia i Norwegia. Jak Szwedzi tłumaczą swoją decyzję?
W 2001 roku Szwecja zdecydowała o zakupie 18 śmigłowców NH90. Wszystkie maszyny – 13 w wersji wielozadaniowej i pięć w wariancie morskim – miały zostać dostarczone do 2008 roku. Ostatecznie zamówienie zrealizowano dopiero w roku 2019, ale opóźnienie nie było jedynym problemem.
W toku eksploatacji okazało się, że deklarowana gotowość operacyjna śmigłowców jest znacznie niższa od zakładanej, a problemy z remontami i dostawami części sprawiły, że Szwecja postanowiła całkowicie zrezygnować z nowych, ale niespełniających wymagań maszyn.
Wielozadaniowe NH90 zostaną zastąpione amerykańskimi Black Hawkami, a wariant morski innym, na razie niesprecyzowanym typem śmigłowca (być może także Black Hawkiem w wersji morskiej).
NH90 miał być uniwersalnym śmigłowcem NATO
Tym samym Szwecja dołączyła do państw, które wybór śmigłowca NH90 uznały za błędny i zdecydowały o rezygnacji z tych maszyn. W przypadku Norwegii skończyło się to nawet nie tylko wycofaniem sprzętu, oddaniem go producentowi i żądaniem zwrotu poniesionych kosztów.
NH90 to śmigłowiec opracowany przez NHIndustries - konsorcjum firm z Francji, Niemiec, Włoch i Holandii. Jego twórcom przyświecał ambitny cel stworzenia uniwersalnego śmigłowca NATO, co znalazło odzwierciedlenie w nazwie (NH – NATO Helicopter).
W projektowanym od lat 90. śmigłowcu zastosowano innowacyjne rozwiązania, jak bardzo zaawansowaną awnionikę, odciążającą załogę podczas długich misji czy sterowanie fly-by-wire (bez mechanicznych połączeń), dzięki któremu NH90 charakteryzuje się bardzo wysoką manewrowością i jest w stanie wykonywać część figur akrobacji lotniczej.
Problemy ze śmigłowcami NH90
Projektanci śmigłowca zadbali także o cechy stealth – maszyna ma obniżoną sygnaturę radarową. Ten bardzo obiecujący sprzęt został zaprojektowany w dwóch wariantach – jako uniwersalna maszyna transportowa i jako śmigłowiec morski.
Niestety, obiecujący projekt okazał się w praktyce bardzo problematyczny. Program budowy i dostaw tych maszyn trapiły ciągłe problemy z terminowością, a eksploatowany sprzęt w niektórych krajach oferował gotowość znacząco niższą od deklarowanej (w przypadku Norwegii było to zaledwie 700 godzin lotu rocznie dla całej floty tych maszyn zamiast 3900 planowanych).
ZOBACZ TAKŻE: F-22 Raptor supernowoczesne myśliwce USA
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski