Wunderwaffe (5). Panzerfaust – pancerna pięść Hitlera
Czołgi! Przez długi czas to słowo brzmiało na polu bitwy niczym wyrok dla żołnierza. Jeśli nie wspierała go artyleria, miny czy – zazwyczaj ciężka i mało poręczna – zespołowa broń przeciwpancerna, jego los był nie do pozazdroszczenia. Granatnik przeciwpancerny Panzerfaust odwrócił tę sytuację, zmieniając dotychczasową ofiarę w groźnego łowcę czołgów.
Panzerfaust to nazwa serii niemieckich granatników przeciwpancernych. Pierwszy z nich – Panzerfaust 30, wszedł do służby w 1942 roku. Panzerfausty wyróżniał charakterystyczny, nadkalibrowy pocisk, którego głowica wystawa z krótkiej rury wyrzutni. Granatnik był bronią prostą, tanią i łatwą w obsłudze. Był także – co podczas II wojny światowej doceniły miliony żołnierzy wszystkich stron konfliktu – bronią bardzo skuteczną. Produkowany masowo sprawił, że nawet samotni żołnierze stali się dla broni pancernej groźnym i wymagającym przeciwnikiem. Do końca wojny Niemcy wyprodukowali około 6,7 mln różnych wersji Panzerfausta.
Skuteczna broń przeciwpancerna
Pytanie, jak zapewnić pojedynczym żołnierzom możliwość zwalczania czołgów, przez długie lata spędzało wojskowym sen z oczu.
Już podczas pierwszej wojny światowej Niemcy zastosowali rusznicę przeciwpancerną Mauser Tank-Gewehr M1918. Był to duży karabin strzelający wzmocnioną amunicją, która była w stanie przebić cienki pancerz ówczesnych czołgów.
Na początku drugiej wojny światowej rusznice przeciwpancerne nadal pozostawały w użyciu i – gdy strzelały do słabo opancerzonych celów – były całkiem skuteczne. Broń taka jak polski karabin przeciwpancerny Ur, brytyjska rusznica Boys czy radzieckie PTRD czy PTRS nie była jednak pozbawiona wad. Karabiny przeciwpancerne, nazywane powszechnie rusznicami przebijały stosunkowo cienki pancerz, a jego przebicie przez pojedynczy, mały pocisk nie zawsze oznaczało wyłączenie pojazdu z walki.
Przełomowa broń - ładunek kumulacyjny
Przełom w zwalczaniu czołgów i innych pojazdów opancerzonych pojawił się wraz z ładunkami kumulacyjnymi, które przy niewielkiej masie i gabarytach pozwalały na skuteczne przebijanie grubych pancerzy i efektywne porażenie wnętrza pojazdów.
Początkowo ładunek kumulacyjny był stosowany w formie granatu, który należało umieścić na pancerzu, co bywało karkołomnym zadaniem. Nic zatem dziwnego, że dość szybko pojawił się pomysł budowy wyrzutni ładunków kumulacyjnych.
Mniej więcej w połowie II wojny światowej różne armie zaczęły używać różnego rodzaju wyrzutni pocisków z głowicami kumulacyjnymi. W Wielkiej Brytanii był to PIAT, a w Stanach Zjednoczonych Bazooka, na której podstawie Niemcy opracowali znacznie doskonalszego Panzerschrecka. Do rąk żołnierzy trafił także działający według nieco innych założeń Panzerfaust.
Panzerfaust: prosty, tani i skuteczny
Była to broń genialna w swojej prostocie. Ważyła około 5 kg i miała niecały metr długości. Składała się z metalowej rury z mechanizmem spustowym i celownikiem. W rurze umieszczony był nadkalibrowy pocisk kumulacyjny – jego wystająca głowica miała znacznie większą średnicę (zazwyczaj 150 mm) niż średnica rurowej wyrzutni (zazwyczaj 44 mm).
W zależności od wersji, pocisk zapewniał przebicie od 150 do ponad 200 mm pancerza (w wersji Panzerfaust 150 nawet 360 mm), co zapewniało wyłączenie z walki każdego, nawet dobrze opancerzonego czołgu.
Wystarczyło otworzyć celownik, umieścić rurę pod pachą (przy dalszych strzałach) lub na ramieniu (przy mniejszych odległościach) i strzelić. Trzeba było brać przy tym poprawkę na niewielką prędkość pocisku, sięgającą około 45 m/s.
Pierwotnie była ona wymuszona przez chęć ograniczenia prędkości obracania się pocisku – bruzdowana wyrzutnia wprawiała go w ruch obrotowy, co z jednej strony stabilizowało go podczas lotu, ale z drugiej niekorzystnie wpływało na formowanie się strumienia kumulacyjnego. Udoskonalenie w postaci pocisku stabilizowanego brzechwowo, ze statecznikami na końcu, rozwiązało ten problem.
Panzerfaust – śmiercionośne gazy
Ważną kwestią, która rzutowała na możliwość użycia nowej broni, była "strefa śmierci" za wyrzutnią, wynikająca z wyrzutu powstających przy strzale, gorących gazów. Według dokumentacji sięgała ona aż 10 metrów.
Było to ważne zarówno dla innych żołnierzy, jak i dla samego strzelca, który musiał uważać, by bezpośrednio za nim nie było ściany czy innej przeszkody, od której gorący strumień mógłby się odbić.
Utrudniało to strzelanie ze schronów czy budynków. Wadę istotną w przypadku Panzerfausta ograniczyli Brytyjczycy w swojej wyrzutni PIAT, gdzie zamiast silnego ładunku miotającego zastosowano sprężynę.
Jednorazowy granatnik przeciwpancerny
Pierwsze wersje Panzerfausta – różniące się przebijalnością i wielkością głowicy Panzerfaust klein i Panzerfaust gross - miały bardzo niewielki zasięg, sięgający zaledwie 30 metrów. Wadę tę poprawiono w 1944 roku, dostarczając na front Panzerfausty 60, których produkowano nawet 400 tys. miesięcznie.
W kolejnych miesiącach opracowano jeszcze doskonalsze wersje – Panzerfaust 100 i różniący się kształtem głowicy pocisku Panzerfaust 150. Opracowywany do końca wojny Panzerfaust 250 nie zdążył wziąć udziału w walkach.
Co do zasady Panzerfaust był bronią jednorazową – po wystrzeleniu wyrzutnia stawała się bezużyteczna. W warunkach fabrycznych można było jednak załadować ją ponownie, z czego wynikała presja na żołnierzy, by odzyskiwali wykorzystane wyrzutnie.
Prowadzono również prace nad takim uproszczeniem procesu ładowania, aby można było wykonać go w warunkach polowych, jednak udoskonalenia tego nie udało się wdrożyć przed końcem wojny.
Panzerfaust w rękach dzieci
Prostota i skuteczność Panzerfausta sprawiły, że broń ta trafiła nie tylko w ręce żołnierzy. Pod koniec wojny Niemcy powołali do życia Volkssturm – rodzaj pospolitego ruszenia, w którego szeregach walczyli starsi obywatele i nastolatkowie, a także ci, którzy mimo wieku poborowego z różnych przyczyn (np. praca w strategicznej branży) nie zostali wcześniej powołani do wojska.
Oddziały Volkssturmu często uzbrajano w doraźnie pozyskaną broń – modele przestarzałe, zdobyczne albo specjalnie uproszczone, przeznaczone do masowej i taniej produkcji, a także w Panzerfausty.
Obronę przed nimi zapewniały często doraźnie montowane, dodatkowe osłony z blachy lub metalowych prętów. Dobrym przykładem takiej improwizacji jest używanie przez rosyjskich czołgistów, walczących na ulicach Berlina, metalowych ram łóżek, które mocowano do czołgowych pancerzy.
Metalowa kratownica powodowała przedwczesną eksplozję głowicy kumulacyjnej, formowanie się zabójczego strumienia kumulacyjnego w niewłaściwej odległości i pozwalała na uniknięcie przebicia właściwego pancerza.
Panzerfaust - przodek współczesnych granatników
Warto w tym miejscu zadać pytanie, czy Panzerfaust można zaliczyć do Wunderwaffe - "cudownych broni"? Odpowiedź zależeć będzie od tego, której wersji tego sprzętu dotyczy.
O ile wczesne modele były w powszechnym użyciu mniej więcej od połowy wojny, to w jej ostatnich miesiącach prowadzono prace nad kolejnymi, znacznie doskonalszymi wersjami.
Panzerfaust 150 i 250 wyprzedzały ówczesne standardy ręcznej broni przeciwpancernej i – gdyby udało się wyprodukować ich znaczną ilość – mogły mieć zauważalny wpływ na przebieg wielu bitew.
Warty uwagi jest także fakt, że koncepcja, towarzysząca Panzerfaustowi, dobrze zniosła próbę czasu. Obok bardziej wyrafinowanej broni, jak przeciwpancerne pociski kierowane, w wielu armiach nadal stosuje się lekkie i proste, jedno- lub wielorazowe granatniki przeciwpancerne, w prostej linii wywodzące się od niemieckiego protoplasty.
Niemcy produkują granatnik Panzerfaust 3, Rosja – różne wersje granatników z rodziny RPG, Stany Zjednoczone kolejne wersje granatnika M72 LAW, a Szwecja granatnik AT4.