Wunderwaffe (4). Heinkel He 162 Volksjäger – odrzutowiec dla ludu
Tani, prosty, łatwy do wyprodukowania. Samolot odrzutowy Heinkel He 162 Volksjäger miał wszelkie predyspozycje, by okazać się bardzo udaną bronią. Koniec II wojny światowej sprawił, że przeszedł do historii jedynie jako lotnicza ciekawostka.
02.06.2021 20:54
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
90 dni. Tyle wystarczyło niemieckim inżynierom, aby od momentu zaakceptowania projektu zbudować pierwszy egzemplarz samolotu Heinkel 162. Tempo było imponujące, ale w pełni uzasadnione: III Rzesza rozpaczliwie potrzebowała atutu, który mógłby zmienić losy wojny.
Atutem takim mogły być niemieckie odrzutowce, jak słynna "Jaskółka" – zaprojektowany przez Messerschmitta, dwusilnikowy Me 262. Problem polegał na tym, że Me 262, choć mający przewagę nad samolotami aliantów, był skomplikowany, drogi w produkcji i wymagał od pilota sporych umiejętności.
Adolf Galland, niemiecki as myśliwski i generalny inspektor lotnictwa myśliwskiego, słusznie obawiał się, że jego najlepsze samoloty mogą okazać się całkowicie bezużyteczne. Nie zostaną zestrzelone w walkach powietrznych, ale uziemione przez problemy z logistyką, przerwanie łańcucha dostaw i prozaiczny brak części zamiennych.
Heinkel He 162: lekki, tani, prosty
Odpowiedzią na te problemy miał być Heinkel He 162 Volksjäger (program rozwoju samolotu otrzymał nazwę Salamander, a sam Heinkel nazwał samolot Spatz – Strzała).
Była to konstrukcja zaprojektowana według założeń, uwzględniających zarówno potrzeby lotnictwa, jak i wojenne realia. Dlatego - podobnie jak w brytyjskim samolocie Mosquito - szeroko wykorzystano drewno i sklejkę, a elementy odrzutowca mogły być montowane przez niewykwalifikowanych robotników.
Nowy Heinkel był mały, lekki i tani, i od etapu koncepcyjnego dostosowany do masowej produkcji. W samolocie w maksymalnym stopniu zastosowano proste, mechaniczne rozwiązania, rezygnując ze skomplikowanych układów hydraulicznych, a wiele części pochodziło z innych, niemieckich konstrukcji tamtego okresu.
Warta uwagi jest także nazwa samolotu: Volksjäger, czyli myśliwiec ludowy. Kryje się za nią plan powierzenia nowych odrzutowców pobieżnie wyszkolonym pilotom, w tym m.in. młodym członkom Hitlerjugend, przeszkolonym pospiesznie na szybowcach. Po wojnie sam Ernst Heinkel krytykował te założenia, przedstawiając je jako przykład fanatyzmu.
Heinkel 162 WW II Era Training Film for Red Army Air Force Pilots
Duża liczba wyprodukowanych samolotów nie była celem samym w sobie – chodziło zarówno o dostarczenie odpowiedniej liczby bojowych maszyn, ale również o radykalne uproszczenie związanych z nimi logistyki. Jeśli maszyna zostanie uszkodzona czy zużyta, będzie można po prostu zastąpić ją nową, zamiast angażować zasoby w czasochłonne i kosztowne naprawy czy remonty.
Lekki odrzutowiec
Heinkel He 162 mimo swojej prostoty zapowiadał się na udany samolot. Choć pierwsze prototypy były trapione usterkami i wypadami, konstrukcję szybko udoskonalano. Mały odrzutowiec był bardzo szybki. Osiągał 800 km/h, a w razie problemów pilot mógł liczyć na kolejną innowację – fotel katapultowy (choć ten – jak wynika z raportów podsumowujących próby użycia – okazał się zawodny).
Co więcej, maszyna była dość prosta w pilotażu i doskonale reagowała na stery, co potwierdzają zarówno relacje niemieckie, jak i prowadzone po wojnie przez aliantów testy zdobytych egzemplarzy.
Heinkel He 162 został użyty operacyjnie pod sam koniec II wojny światowej. Przez lata nie brakowało wątpliwości, czy w ogóle zdołał wziąć udział w walkach, ale raporty brytyjskich pilotów z 19 kwietnia 1945 roku wskazują, że odrzutowiec Heinkla zestrzelił jedną z maszyn RAF-u, a inny został przez nich zestrzelony.
Masowa produkcja odrzutowców
Z perspektywy czasy to właśnie He 162 wydaje się samolotem, który – gdyby wszedł do służby znacznie wcześniej – mógłby mieć istotny wpływ na przebieg wojny.
Pod względem technicznym był mniej zaawansowany od znacznie lepiej znanego Me 262. Zachodzi tu jednak podobna zależność, jak pomiędzy słynnym Tygrysem a znacznie lżejszymi czołgami: najbardziej wyrafinowany czy potężny sprzęt niekoniecznie jest najlepszym narzędziem do wygrywania wojen.
W chwili kapitulacji III Rzeszy 120 samolotów było gotowych do lotu, dalszych 200 czekało na odbiór, testy i dostarczenie do jednostek, a około 600 było na różnym etapie produkcji. Koniec wojny zakończył ich karierę w roli bojowych maszyn, ale zarazem potwierdził słuszność koncepcji, według której został opracowany i pokazał, że szybka produkcja tanich odrzutowców jest możliwa.