Wolą lecieć wrakiem niż uciec. Rosjanie nie ufają swoim maszynom

Rosyjscy piloci śmigłowców Ka-52 Aligator mają motywację, by w razie poważnego uszkodzenia helikoptera nie próbować ratować życia przy pomocy systemu katapultującego fotel. Świadczy o tym nagranie, które pojawiło się ostatnio w mediach społecznościowych, na którym ciężko uszkodzony Aligator starał się dolecieć do lotniska z uszkodzonym nosem i praktycznie bez ogona.

Rosyjskie Ka-52 Aligator
Rosyjskie Ka-52 Aligator
Źródło zdjęć: © Licencjodawca
Mateusz Tomiczek

20.06.2023 19:18

Śmigłowce Ka-52 Aligator urastają powoli do rangi ulubionych celów ukraińskiej obrony w tej wojnie. Według statystyk obrońców w ciągu ostatniego półtora tygodnia okupant stracił sześć tych maszyn, nie oznacza to jednak, że tylko tyle zostało przez Ukraińców unieszkodliwionych. Na Twitterze pojawiło się nagranie ukazujące krytycznie uszkodzonego Aligatora usiłującego resztką sił dotrzeć na lotnisko. Dlaczego jego piloci nie starali się ewakuować z uszkodzonego pojazdu? Jest to kwestia dość osobliwego systemu ratowania życia, który został w tym modelu wdrożony.

Ledwo zipał, ale leciał, bo załoga się bała

Na powyższym nagraniu można zobaczyć Aligatora z niemal całkowicie oderwanym ogonem i znacznymi uszkodzeniami części dziobowej. Obserwatorzy podają, że leciał on z wypuszczonym podwoziem, a z maszyny wcześniej usunięto cały ładunek bojowy. Karkołomna ucieczka w stronę bezpiecznego lotniska, mimo fatalnych uszkodzeń maszyny, była według Ukraińców podyktowana niechęcią Rosyjskich pilotów do wykorzystania zamontowanych w pojeździe foteli katapultowych.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Według analiz portalu The Drive wideo zostało nakręcone zapewne gdzieś w południowo-wschodniej Ukrainie, gdyż w oddali widoczne jest coś, co może być wybrzeżem Morza Czarnego. Na ziemi za pojazdem widać przedmioty wyrzucone przez załogę albo elementy, które odpadły z uszkodzonego śmigłowca. Nie jest wykluczone, że uszkodzenie ogona było spowodowane awaryjnym odrzuceniem jednego ze zbiorników paliwa.

Co jest takiego strasznego w katapultach Aligatora?

Zanim Ka-52 Aligator katapultuje swoją załogę, dzieje się kilka rzeczy. W pierwszej kolejności ładunki pirotechniczne odstrzeliwują wszystkie łopaty z obu śmigieł, pozbawiając maszynę siły napędowej, następnie system resetuje oświetlenie kabiny, a dopiero w trzecim kroku z kokpitu zostają wyrzucone fotele załogi. Na domiar złego w Aligatorze zastosowano mniejsze niż zazwyczaj naboje pirotechniczne, które mają wyrzucić ratowanego w powietrze. Najprawdopodobniej było to podyktowane chęcią zmniejszenia obciążenia śmigłowca.

Wygląda na to, że taki plan jest według rosyjskich pilotów dosyć ryzykowny i wolą szukać szczęścia w jak najdłuższym utrzymywaniu maszyny w powietrzu, na co pozwalają inne (tym razem korzystne) rozwiązania konstrukcyjne tego śmigłowca. Według zarówno źródeł rosyjskich, jak i zachodnich Ka-52 ma konstrukcję wpływającą na wysoką przeżywalność załóg. Mowa tutaj o współosiowej konstrukcji śmigła i opancerzonym kadłubie, mocniejszym niż w bardziej "klasycznych" konstrukcjach.

Mateusz Tomiczek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie