Wirtualni influencerzy. Zarabiają miliony, choć nie istnieją

Stworzone cyfrowo postaci stają się coraz bardziej wpływowe. Tacy wirtualni influencerzy mają miliony fanów w mediach społecznościowych, co zwraca uwagę dużych firm oraz przynosi ogromne pieniądze twórcom cyfrowych awatarów.

Lil Miquela
Lil Miquela
Źródło zdjęć: © Instagram

28.04.2021 10:44

Wirtualni influencerzy, czyli cyfrowo stworzone postacie wywierają coraz większy wpływ na prawdziwy świat. Podobnie, jak inni użytkownicy mediów społecznościowych, ci również publikują posty, zamieszczają zdjęcia na Instagramie czy udostępniają filmy na YouTubie. Oczywiście rękami swoich twórców.

Często za cyfrowymi awatarami stoją duże firmy i agencje marketingowe. Nierzadko są to również po prostu artyści wykorzystujący wirtualne postacie, jako formę sztuki czy swoje alter ego w sieci. Bez względu na to, kto stoi za cyfrową postacią, może ona stać się gwiazdą wielkiego formatu i zarabiać ogromne pieniądze na kontraktach.

Wirtualni influencerzy

Liderką wśród wirtualnych influencerów jest brazylijska postać Lu do Magalu, która może pochwalić się 14 mln obserwujących na Facebooku, 5 mln na Instagramie, ponad 2 mln w serwisie YouTube oraz kolejnymi 1,5 mln na Twitterze i TikToku. Tak ogromne zasięgi przyciągają oczywiście uwagę znanych marek.

Lu reklamowała m.in. produkty Samsunga, ale to nie jedyny taki przypadek, kiedy producenci zgłosili się do awatarów. Lil Miquela, będąca wirtualną 19-latką z Los Angeles, regularnie współpracuje z markami modowymi. Na swoim Instagramie, który śledzi 3 mln osób, reklamuje ubrania Diora, Prady czy Calvina Kleina. 

Takich przykładów na zachodzie jest jednak znacznie więcej, jak chociażby Bermuda, która wydała własny cover "Under the Bridge" zespołu Red Hot Chilli Peppers, "współpracujący" z Lil Miguela Blawko, czy Janky, gwiazdka TikToka o zwierzęcej twarzy. 

Ogromny potencjał w azjatyckim rynku

- Chińscy wirtualni influencerzy dopiero stawiają pierwsze kroki na rynku, ale już widać ogromne zainteresowanie, zwłaszcza wśród młodszych użytkowników internetu - zauważa Kim Leitzes, dyrektor zarządzająca regionu Azji i Pacyfiku platformy modowej Launchmetrics.

Według raportu z 2019 roku o wirtualnych idolach chińskiej firmy streamingowej iQiyi, 64 proc. osób w wieku od 14 do 24 lat deklaruje bycie fanem takich cyfrowych awatarów. Dowodem może być Rea, stworzona w CGI i z pomocą sztucznej inteligencji postać, która jest jedną z najszybciej zdobywających popularność wirtualnych influencerek. 

Pod koniec zeszłego roku zadebiutowała również zespół K-popowy, którego jedna członkini była postacią stworzoną cyfrowo. Ale to dopiero początek tej listy, a według szacunków Weibo (chińskiego Twittera) - w 2018 r. branża wirtualnych influencerów została wyceniona na ponad 15 mld dolarów.

Czy awatary zastąpią celebrytów?

Tworzenie wirtualnych awatarów zamiast promowania prawdziwych ludzi ma swoje zalety - generalnie awatary są wolne od skandali, nie są ograniczone granicami geograficznymi, nie muszą jeść ani spać i można ufać, że pozostaną "wierne marce". Dodatkowo "zarządzanie" awatarem możemy rozłożyć na cały zespół i firma nie jest zależna od działań pojedynczej osoby.

W dobie pandemii szczególnie to zauważamy, ponieważ wirtualne postacie mogą pracować bez przerwy i bez ryzyka zakażenia koronawirusem. To niewątpliwe zalety dla marketingu, ale na odbiór cyfrowych postaci wpływają również kręgi kulturowe. Warto pamiętać, że tworzenie wirtualnych postaci wcale nie jest tanie.

Jednak pojawienie się wirtualnych influencerów nie obyło się bez wyzwań - jednym z nich jest dostosowanie się do oczekiwanego przez społeczeństwo poglądu na piękno. Męskie awatary stanowią zaś niewielki odsetek w porównaniu z kobiecymi, co jest efektem tego, że rynek koncentruje się wokół kobiet.

Chociaż takie fikcyjne postaci to maszyny do zarabiania pieniędzy, to coraz częściej zabierają również głos w ważnych społecznie sprawach. Lil Miquela głośno poparła m.in. kampanię Black Lives Matter. To z kolei może przynieść kolejne kontrowersje, gdy awatary staną się jeszcze bardziej wpływowe.

Pewne jest, że rynek wirtualnych influencerów będzie cały czas się rozwijał wraz z rozwojem sztucznej inteligencji oraz grafiki komputerowej. Na razie jednak raczej nie powinniśmy się spodziewać, że cyfrowe awatary zastąpią internetowych celebrytów.

Specjaliści są zdania, że wciąż brakuje im ludzkich emocji, co z kolei nie pozwala fanom nawiązać trwałej więzi z awatarami. A to z kolei jest bardzo ważne dla marek, które inwestują w reklamy, chcąc przywiązać klientów do swoich produktów.

Źródło artykułu:WP Tech
wiadomościmedia społecznościoweInstagram
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (62)