Wielkie wydarzenie w Wietnamie. Użyli systemu pozyskanego w 2003 roku

Wielkie wydarzenie w Wietnamie. Użyli systemu pozyskanego w 2003 roku

Wietnamski test systemu przeciwlotniczego i przeciwrakietowego S-300PMU-1.
Wietnamski test systemu przeciwlotniczego i przeciwrakietowego S-300PMU-1.
Źródło zdjęć: © X (dawniej Twitter) | Lee Ann Quann
Przemysław Juraszek
19.10.2023 19:24, aktualizacja: 17.01.2024 16:01

W Wietnamie przeprowadzono najwyraźniej pierwsze publiczne poligonowe strzelanie z systemu przeciwlotniczego S-300PMU-1. Wyjaśniamy, co ta wersja potrafi oraz jak się tam znalazła.

W wietnamskiej telewizji pojawiło się nagranie z pierwszego poligonowego strzelania systemu przeciwlotniczego i przeciwrakietowego S-300PMU-1 pozyskanego dwie dekady temu. Wietnam miał pozyskać wtedy od Rosji kompleks obejmujący 12 wyrzutni za 300 mln dolarów.

Następnie te zestawy zostały zmodernizowane w 2009 r. o nowe radary 96L6E, a trzy lata później Wietnam pozyskał nowszy kompleks S-300PMU-2. Teraz zostały przeprowadzone ćwiczenia z wykorzystaniem pocisków rakietowych 48H6E o zasięgu do 150 km zdolnych zestrzelić cele znajdujące się na pułapie 25 km.

System przeciwlotniczy S-300PMU-1 - rosyjski konkurent wobec Patriota

Systemy przeciwlotnicze S-300PMU-1 zostały zaprojektowane w latach 90. XX wieku jako modernizacja systemu S-300PMU. Jak pokazała wojna w Ukrainie, te dość sprawnie chroniły Ukraińców przed rosyjskim lotnictwem i pociskami. Jest to też system dość mobilny, ponieważ gotowość bojową może osiągnąć w zaledwie 5 minut.

System ten pozwala wykrywać cele na dystansie do 300 km w zależności od sygnatury radiolokacyjnej celu bądź pułapie jego lotu. Z kolei zwalczanie jest możliwe na dystansie do 150 km w przypadku samolotów dla pocisków 48H6E. Te są wyposażone w głowicę odłamkową o masie do 150 kg i są zdolne do lotu z prędkością maksymalnie 2000 m/s.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Warto zaznaczyć, że systemy z rodziny S-300 znacznie odstają od nowszych systemów typu Patriot z pociskami PAC-3 MSE/CRI lub SAMP/T, ponieważ w przypadku rosyjskiego rozwiązania pociski mają tylko półaktywną głowicę radiolokacyjną. To oznacza, że pociski naprowadzają się na fale odbite od celu, ale ich źródłem jest radar kierowania ogniem systemu.

Z kolei w przypadku zachodnich systemów pociski mają własny emiter fal radiolokacyjnych i po zbliżeniu się na odpowiednią odległość te radzą sobie już same bez konieczności angażowania radaru, który może naprowadzać pociski na inne cele. Z ciekawostek warto też zaznaczyć, że Rosjanie zaimplementowali w systemie S-300 też możliwość atakowania celów naziemnych, aczkolwiek skuteczność działania w tym trybie imponująca nie jest.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie