Ukraiński Frankenstein na froncie. Zwalcza drony i pociski Rosjan

Ukraińskie Siły Powietrzne ujawniły szczegóły modernizacji systemu Buk-M1 w ramach programu FrankenSAM. Oto co o nim wiadomo.

Ukraiński Buk-M1 powstały w ramach programu FrankenSAM.
Ukraiński Buk-M1 powstały w ramach programu FrankenSAM.
Źródło zdjęć: © Post Командування Повітряних Сил ЗСУ | Автор фото Владислав Дем'яненко
Przemysław Juraszek

Jak podaje portal Defense Express, Ukraińskie Siły Powietrzne po raz pierwszy podzieliły się doświadczeniami użytkowania zmodyfikowanych w ramach programu FrankenSAM systemów Buk-M1. Program ten umożliwia przekształcenie starych radzieckich systemów rakietowych w jednostki zdolne do użycia zachodnich rakiet.

Ukraińcy przyznają, że zdołali dostosować swoje systemy do wystrzeliwania pocisków RIM-7 Sea Sparrow. Te co prawda są nieco mniej skuteczne od oryginalnych radzieckich pocisków 9M38 dla systemów Buk-M1, ale lepsze to niż nic.

Ukraińcy podają, że maksymalny zasięg rakiet RIM-7 Sea Sparrow dochodzi do 20 km, podczas gdy dla rakiet 9M38 ten był o 10 km większy. Amerykańskie pociski mają też mniejszą głowicę bojową o masie 39 kg w porównaniu do 70 kg dla 9M38. Jednakże są one łatwo dostępne w stosunku do poradzieckich, których zapasy zostały wyczerpane, a ich jedynym producentem na świecie jest Rosja.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

FrankenSAM — prowizorka, która działa

Ukraińcy sami przyznają, że ich Buk-M1 zmodernizowany w ramach programu FrankenSAM sprawdza się przeciwko dronom czy pociskom manewrującym. Załoga pragnie też upolować rosyjskiego Suchoja, ale ze względu na ograniczony zasięg zorganizowanie zasadzki przeciwlotniczej jest bardzo utrudnione.

Największym problemem było najpewniej zgranie radaru kierowania ogniem Buka i półaktywnej głowicy naprowadzającej pocisków RIM-7 Sea Sparrow bazujących na AIM‑7 Sparrow, aby te mogły ze sobą współpracować. Najpewniej radar został tak zmodyfikowany, aby emitował fale radiolokacyjne o częstotliwości widzianej dla odbiornika zastosowanego w amerykańskich pociskach.

Są one starym typem, który naprowadza się na fale radiolokacyjne odbite od celu, których źródłem jest radar kierowania ogniem systemu. To sprawia, że cel musi być oświetlany przez radar aż do chwili trafienia, co ogranicza możliwość zwalczania kilku celów jednocześnie.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie