Ukraińcy pokazali śmigłowiec. Napis na kabinie mówi wszystko
Wywiad Obrony Ukrainy (GUR) pochwalił się kolejną maszyną, jaka znalazła się na wyposażeniu żołnierzy. To śmigłowiec Mi-2 АМ-1, który trafił na front dzięki Polakom. W czym pomoże walczącym z Rosjanami?
25.01.2024 | aktual.: 26.01.2024 08:56
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W krótkim komunikacie zaznaczono, że śmigłowiec został przekazany w ręce Ukraińców dzięki zakończonej powodzeniem zbiórce funduszy w ramach kampanii "Zbroimy Ukrainę".
"Wyrażamy wdzięczność wszystkim obywatelom Polski, za których darowizny zakupiono ważny śmigłowiec ewakuacji medycznej, a także organizatorom tej inicjatywy charytatywnej - dziennikarzowi Bożydarowi Pająkowi, aktywistce Nadiji Moroz-Olszańskiej i prawniczce Chrystynie Potapenko" – oświadczył Wywiad Obronny Ukrainy.
Mi-2 АМ-1 w służbie Ukrainy. To dar z Polski
Mi-2 АМ-1 to śmigłowiec ratowniczy. Organizatorzy zbiórki oraz sami Ukraińcy podkreślają, że od razu trafił do służby i pomaga w ewakuacji rannych na terenach znajdujących się w okolicach głównej linii frontu. Jego wnętrze mieści trzy osoby lekko ranne lub jedną osobę ciężko ranną, której trzeba udzielać pomocy od razu w powietrzu i jak najszybciej dostarczyć ją do najbliższego punktu medycznego. Śmigłowiec jest wyposażony w dwa silniki i rozwija prędkość do ok. 200 km/h.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ukraińcom przekazano sprzęt w pełni sprawny i od razu gotowy do lotów. Dodatkowo w ramach zbiórki udało się zadbać również o niezbędne wyposażenie medyczne. Na jego pokładzie znajdują się m.in. respirator, defibrylator, moduł do inhalacji tlenem czy przyrządy do udrażniania dróg oddechowych. Sprzęt medyczny kupiono od szwajcarskiej firmy Weinmann. Sprzęt nawigacyjny znajdujący się na pokładzie tego Mi-2 АМ-1 to z kolei rozwiązania firmy Garmin.
Organizatorzy zbiórki podkreślają, że śmigłowiec pochodzi z Ukrainy, co jednocześnie przełożyło się na wsparcie tamtejszego przemysłu. Poza tym rodzi nadzieje, że w razie konieczności wymiany części nie będzie problemu z ich dostępnością.
Mateusz Tomczak, dziennikarz Wirtualnej Polski