Ukraina zrywa umowę dotyczącą pocisków SS‑18 Satan. Rosjanie bez serwisu
Ukraińcy wypowiedzieli umowę z 2006 roku, wedle której mieli serwisować budzące trwogę międzykontynentalne pociski balistyczne SS-18 Satan. Przypominamy ich możliwości.
07.01.2023 | aktual.: 07.01.2023 15:57
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Należy zaznaczyć, że umowa podpisana w 2006 roku była już od paru lat czystą formalnością, ale jej wypowiedzenie przez Ukraińców nastąpiło dopiero teraz. Warto też zaznaczyć, że Rosja nie miała własnego serwisu międzykontynentalnych pocisków balistycznych (IBCM) SS-18 Satan i była w tej kwestii skazana na Ukrainę.
M.in. ta zależność była powodem do zaprojektowania jego następcy, czyli RS-28 Sarmat. Wcześniejsze rosyjskie plany zakładały wycofanie jeszcze obecnych w służbie pocisków SS-18 Satan do końca 2022 roku, ale ze względu na sankcje paraliżujące rosyjski przemysł obronny, najprawdopodobniej część Satanów pozostała jeszcze w służbie.
SS-18 Satan - rosyjski niszczyciel miast
SS-18 Satan, którego prawdziwa nazwa w rosyjskich siłach zbrojnych to R-36M2 Wojewoda to obecne największy będący w służbie rosyjski międzykontynentalny pocisk balistyczny odpalany z silosów o zasięgu do 16 tys. km. Jest on zdolny przenosić 10 głowic termojądrowych o mocy 500 kT każda. Informacje dotyczące ich celności mówią o 500-metrowym kołowym będzie trafienia (CEP), ale w przypadku głowicy termojądrowej nie jest to problemem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jego historia sięga lat 80. XX wieku, kiedy to ZSRR zapragnął opracować pocisk balistyczny zdolny zniszczyć kilka miast jednocześnie za pomocą głowic typu MIRV (Multiple independently targetable reentry vehicle). W skrócie jeden pocisk balistyczny zawiera w sobie kilka odrębnych głowic, które po oddzieleniu się od pocisku jeszcze w przestrzeni kosmicznej osobno wchodzą w ziemską atmosferę i atakują różne cele.
Takie rozwiązanie sprawia też, że system obrony antyrakietowej pokroju np. Patriota ma do "wyłapania" więcej celów, przez co zwiększa się szansa, że część uniknie zestrzelenia. Dzieło sowieckich inżynierów trafiło do służby w 1988 roku, a po rozpadzie ZSRR serwisem rosyjskich pocisków zajmowała się Ukraina. Teraz może się okazać, że w przypadku problemów z dostawami pocisków RS-28 Sarmat rosyjskie Strategiczne Wojska Rakietowe pozostaną ze znaczącą luką operacyjną.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski