Tym razem nie Rosja, a Niemcy. Wyciągają czołgi z muzeów
Agencja Reutera zauważa, że Niemcy wyciągają z muzeów radzieckie czołgi. Bynajmniej nie robią tego bez powodu. Maszyny są potrzebne do prowadzenia szkoleń ukraińskich załóg.
12.11.2024 14:09
Niemieckie władze decydują się wyciągać z muzeów czołgi produkcji radzieckiej – mówił w rozmowie z agencją Andreas Marlow, szef dowództwa specjalnego szkolenia UE dla Ukrainy. Jak czytamy, to decyzja, którą władze podejmują z uwagi na konieczność przybliżenia szkoleń Ukraińców do rzeczywistych warunków panujących na froncie.
Nie tylko nowoczesny sprzęt na froncie
Agencja Reutera wylicza, że w przeszkoleniu 18 tys. ukraińskich żołnierzy uczestniczyło do tej pory aż 17 państw. Instruktorzy przekazywali armii obrońców, jak obsługiwać nowoczesne czołgi i precyzyjne systemy obrony powietrznej, ale też szkolili snajperów, inżynierów, ratowników medycznych oraz operatorów bezzałogowych statków powietrznych.
Istotne jednak jest to, że wśród tego nowoczesnego sprzętu, w Ukrainie istotną rolę odgrywają o wiele starsze maszyny – leciwe poradzieckie konstrukcje, które są dostępne w dużych ilościach, a do tego sprawdzają się w wielu dotychczas sprawdzonych strategiach. Dlatego też niemiecka armia wyciągnęła z muzeów stare radzieckie czołgi – aby lepiej przeszkolić Ukraińców.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przypomnijmy, że rosyjska strona od dawna stosuje kilkudziesięcioletnie maszyny, których użyteczność na froncie jest wątpliwa. Jeszcze w czerwcu 2024 r. media obiegły nagrania, które przedstawiały kolejny transport T-62 i T-62M Rosjan w drodze do Ukrainy. Obie te konstrukcje są jednymi z najstarszych, jakie biorą udział w wojnie w Ukrainie, bowiem zostały zaprojektowane w latach 60. ubiegłego wieku – i stanowiły modernizację czołgów serii T-54 i T-55. Choć Niemcy nie podają, jakie konkretnie maszyny z muzeów przygotowali do szkoleń, nie można wykluczyć, że jednymi z nich są właśnie wspomniane i wciąż popularne na froncie T-62.
Przestarzałe czołgi Rosjan
Obecnie modele T-62 i T-62M uchodzą za przestarzałe przede wszystkim pod względem ochrony. Obawiając się o bezpieczeństwo swoich maszyn, Rosjanie zaczęli jednak instalować na nich dodatkowe osłony, takie jak klatki czy daszki. Zostały one zaprojektowane z myślą o obronie przed atakami prowadzonymi przy pomocy dronów kamikaze typu FPV (first person view).
Pod względem potencjału ofensywnego, czołgi T-62 i ich zmodyfikowane wersje, T-62M, znacznie ustępują zarówno czołgom NATO, jak i bardziej zaawansowanym konstrukcjom z czasów ZSRR. Ich głównym uzbrojeniem jest armata gładkolufowa kal. 115 mm, która okazuje się zbyt słaba, by przebijać pancerze współczesnych maszyn wojskowych. Dodatkowo, te czołgi są wyposażone w słabe silniki o mocy 580 KM, co umożliwia im osiąganie prędkości maksymalnej rzędu około 50 km/h.
Norbert Garbarek, dziennikarz Wirtualnej Polski