Totalna anihilacja Rosjan pod Awdijiwką. Zabójczy Triumwirat w akcji

Rosjanie usilnie próbują zdobyć Awdijiwkę, którą Ukraińcy zamienili w twierdzę, jednak jak dotąd ich wysiłki nie przynoszą dużych efektów. Z kolei Ukraińcy skutecznie wykorzystują tam dostarczony przez Zachód sprzęt, posługując się coraz lepszą wprawą, co można zauważyć na najnowszym nagraniu. Wyjaśniamy, co i jak zostało użyte.

Grupa Rosjan trafiona pociskiem kasetowym, do którego chwilę później dołączył M2A2 Bradley i drony "kamikadze".
Grupa Rosjan trafiona pociskiem kasetowym, do którego chwilę później dołączył M2A2 Bradley i drony "kamikadze".
Źródło zdjęć: © X (dawniej Twitter) | Rob Lee
Przemysław Juraszek

Na poniższym nagraniu, pochodzącym od 47 Samodzielnej Brygady Zmechanizowanej, widać, jak Rosjanie znajdujący się w linii drzew zostali pierwsi ostrzelani amunicją kasetową DPICM (Dual Purpose Improved Conventional Munition), po czym po chwili dołączył bojowy wóz piechoty (BWP) M2A2 Bradley współpracujący z dronem, a pozostałości rosyjskiego oddziału dobiły na końcu drony FPV. Pokazuje to wysoki poziom skoordynowania Ukraińców, co znacząco podnosi skuteczność ataku.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zabójcza współpraca kluczem do sukcesu

Ukraińcy zastosowali tutaj współpracę pomiędzy kilkoma różnymi systemami, co jest znane i praktykowane w NATO od dziesięcioleci, tylko tutaj mamy to w małej skali. Na nagraniu widać płynną współpracę pomiędzy pilotami dronów wyszukującymi cele i przekazującymi dane do artylerzystów oraz załogi BWP M2A2 Bradley, strzelającego dokładnie tam, gdzie droniarze wskazali. Co więcej, załoga Bradleya na bieżąco wie, czy ostrzał był skuteczny.

Pierwszy pocisk, spadający na pozycje Rosjan, to M863A1 lub M864, zawierający dziesiątki bardzo małych bombletów o masie około 300 g. Ładunek bombletów obejmuje kombinację wersji odłamkowych, mających zasięg rażenia kilku metrów, oraz kumulacyjnych, zdolnych przepalić górny pancerz pojazdów opancerzonych bądź nawet czołgów. Bomblety posiadają bardzo prosty zapalnik, który ma się zdetonować przy upadku na ziemię, ale w starych wersjach pocisków, na przykład w błotnistym terenie, znaczna liczba mogła nie eksplodować (mówiono nawet o 15 proc. niewybuchów).

Z kolei M2A2 Bradley korzystał tutaj ze swojej armaty automatycznej M242 Bushmaster o kalibrze 25 mm, załadowanej amunicją M792 HEI-T, czyli odłamkowo-zapalającą ze smugaczem. Jest to podstawowy środek do zwalczania piechoty, gdzie pocisk o masie 184 g zawiera około 30 g silnego materiału wybuchowego RDX i materiału zapalającego, otoczonego stalowym korpusem. Działa on niczym mały granat o zasięgu rażenia wynoszącym kilka metrów.

Dodatkowo, jeśli dodamy fakt, że armata M242 Bushmaster jest w stanie wystrzelić takie pociski z prędkością do nawet 200 strzałów na minutę, uzyskujemy ogromną siłę rażenia na dystansie do 2 km. Szanse na przetrwanie takiego ostrzału, korygowanego przez drona, nie są duże.

Ostatecznie do ataku dołączyły drony FPV, przenoszące granaty bądź przeciwpiechotne bomblety pozyskane z demontażu pocisków kasetowych. W ten sposób powstał tani, kosztujący poniżej 1 tys. dolarów, precyzyjny środek rażenia, który jest opłacalny w atakowaniu nawet indywidualnych żołnierzy. Jest on jednak dość wrażliwy na systemy walki elektronicznej, i o ile Ukraińcy dają radę obchodzić się z komercyjnymi przeróbkami rozwiązań z Chin, to z wojskowymi systemami nie jest już tak łatwo.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie