Sześć dronów dotarło pod Moskwę? Tak uważają Rosjanie
Rosyjskie ministerstwo obrony twierdzi, że w nocy 2 sierpnia nad terytorium obwodu kałuskiego, który znajduje się niedaleko Moskwy, pojawiło się sześć bezzałogowców. Według resortu były to drony należące do Ukrainy. Wszystkie urządzenia miały zostać zniszczone przez system obrony powietrznej. Wyjaśniamy, co to mogły być za urządzenia. Ukraina na razie nie zabrała głosu w tej sprawie.
03.08.2023 | aktual.: 03.08.2023 19:31
"Dziś wieczorem nad terytorium obwodu kałuskiego udaremniona została próba reżimu kijowskiego przeprowadzenia ataku terrorystycznego z użyciem bezzałogowych statków powietrznych. Sześć bezzałogowców zostało zniszczonych przez systemy obrony powietrznej" - poinformowało rosyjskie ministerstwo obrony.
Ukraińskie drony stają się zmorą Rosjan?
Jak donosi rosyjska, państwowa agencja informacyjna TASS, drony nie spowodowały żadnych szkód. Nie było też żadnych ofiar. Miały zostać zestrzelone podczas przelotu nad południowo-zachodnią częścią obwodu kałuskiego. Tak naprawdę nie wiadomo, czy przekazywane informacje są prawdziwe i czy faktycznie urządzenia pochodziły z Ukrainy. Wiele informacji traktujących o rzekomych atakach i agresji ze strony ukraińskiej, które podają rosyjskie media, prawdopodobnie nie jest prawdziwych. Takie doniesienia mogą być elementem wojny informacyjnej ze strony Federacji Rosyjskiej. Ciekawym wydaje się też fakt określania próby ataku dronów - próbą "ataku terrorystycznego", szczególnie w kontekście praktycznie codziennych uderzeń rosyjskich dronów na miasta w Ukrainie.
Wypowiedzi rosyjskiego resortu obrony, a także informacje publikowane przez TASS sugerują jednak coraz większą skuteczność ukraińskich bezzałogowców, które (jeśli zostały wysłane z terytorium Ukrainy) pokonały ok. 300-400 km, zanim zostały zauważone i zneutralizowane. Wynika z nich też, że aż sześć urządzeń (a nie pojedynczy bezzałogowiec), umknęło uwadze rosyjskiej obronie przeciwlotniczej i zostało wykrytych dopiero w pobliżu Moskwy, gdzie uwzględniając ostatnie ataki na stolicę Rosji i obawy Putina dotyczące bezpieczeństwa, taka obrona najprawdopodobniej została znacząco wzmocniona.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ataki ukraińskich dronów na Moskwę znacząco przybrały na sile od początku lipca. Warto zaznaczyć, że w tym miesiącu pojawiły się też informacje o nowych "dodatkach" do armii dronów Ukrainy. Chodzi o rozwiązania opracowane przez krajowy przemysł obronny - drony kamikadze Rubaka o zasięgu ok. 500 km, a także Bóbr o zasięgu nawet 1000 km. Nie są to jedyne urządzenia, które mogły posłużyć do ataków na terytorium Rosji. Kijów posiada znacznie więcej bezzałogowców o znacznym zasięgu.
Dodatkowo Ukraina cały czas realizuje krajowy program rozwoju dronów, w tym drona o zasięgu 1000 km. Ten ostatni, według doniesień rzeczniczki koncernu Ukroboronprom, Natalii Sad, pod koniec czerwca został pomyślnie użyty. Zgodnie z pojawiającymi się informacjami urządzenie ma potężny zasięg i jest w stanie przenosić ładunki o masie do 75 kg. Możliwość przebicia się przez rosyjską obronę powietrzną ma też produkowany w Ukrainie dron UJ-22 "Airborne" o zasięgu wynoszącym 800 km, a także starsze, pamiętające radzieckie czasy bezzałogowce.
Mowa tutaj o takich konstrukcjach jak maszyny rozpoznawcze Tu-141 "Striż" i Tu-143 "Rejs". Proste modyfikacje mogłyby zrobić z nich śmiercionośną broń, a Ukraińcy niejednokrotnie już dowodzili, że wojenna improwizacja w przypadku dostępnego sprzętu wojskowego wychodzi im bardzo dobrze. Tu-141 "Striż" porusza się z prędkością 1100 km/h, jego maksymalny pułap lotu wynosi 6 km, a maksymalny zasięg szacuje się na 1000 km. Z kolei Tu-143 "Rejs" może lecieć z prędkością do 925 km/h, a jego zasięg wynosi 200 km.
Karolina Modzelewska, dziennikarka Wirtualnej Polski