Spotify, Apple Music, Tidal - miały zabijać rynek muzyczny, w rzeczywistości go wskrzeszają
Badania przeprowadzone przez ICM Unlimited wykazują, że strumieniowanie nie jest do końca tak szkodliwe dla rynku muzycznego, jak niektórzy uważają. Nie tylko zapewnia zyski, to na dodatek wpływa na sprzedaż muzyki na innych nośnikach.
15.04.2016 | aktual.: 15.04.2016 15:33
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
O sporach między właścicielami takich usług, jak Spotify, Tidal czy Apple Music a wytwórniami i artystami już mało kto pamięta. Temat powraca najczęściej przy okazji wydania nowego albumu znanych piosenkarzy, którzy czasami nie zezwalają na udostępnienie krążka aplikacjom streamującym. Powody są różne, każda ze stron ma swoich zwolenników i przeciwników. Najczęściej powtarzało się, że streaming jest zabójczy dla przemysłu muzycznego i mało dochodowy. Cóż, jak się okazuje, to właśnie Spotify i podobne serwisy wskrzeszają przemysł. Liczby mówią same za siebie.
Badania przeprowadzone przez ICM Unlimited wykazują, że strumieniowanie nie jest tak szkodliwe dla rynku muzycznego, jak niektórzy uważają. Nie tylko zapewnia zyski, ale również wpływa na sprzedaż muzyki na innych nośnikach.
Według badania połowa osób kupujących np. winyle najpierw sprawdza poszczególne piosenki w chmurowych usługach muzycznych, takich jak _ Soundcloud _czy _ Spotify _. Co ciekawe, 7 proc. nabywców nie posiada gramofonu.
W 2014 roku sprzedano 2,1 miliona winyli, co jest najlepszym wynikiem od 21 lat. A te z bieżącego roku mają być jeszcze lepsze. Jacy ludzie kupują takie płyty? Według badania:
Infografika wskazuje, że największa część, bo 5. proc. posiada gramofon, 41 proc. posiada, ale go nie używa, a 7 proc. kupujących winyle, gramofonu... nie ma. To i tak całkiem sporo.
To samo badanie wykazuje jednak, że 73 proc. muzyki jest kupowane przez internet. Najwięcej od Amazonu (27 proc.) i iTunes (18 proc.). Sklepy wielobranżowe to 10 proc. rynku muzycznego, zaś sklepy muzyczne - 7 proc.
Dla wielu jednak jest to nadal wielkim zaskoczeniem. Z raportu RIAA (zrzeszenie wydawców muzyki), który dotyczy sprzedaży w 201. roku wynika, że strumieniowanie przyniosło wydawcom najwięcej zysków.
Strumieniowanie 34,3 proc., zakup online - 3. proc., sprzedaż fizycznych nośników - 28,8 proc. - tak w USA w 2015 roku rozłożyły się przychody ze sprzedaży muzyki. Pamiętacie ten płacz, zgrzytanie zębów i prognozy, że serwisy oferujące nielimitowane strumieniowanie albumów w zamian za stały, miesięczny abonament puszczą wytwórnie z torbami? Mowa o usługach popularnych m.in. w Polsce - Spotify, Apple Music, Tidal... Wytwórnie w 2015 roku zanotowały wzrost przychodów. Co prawda o zaledwie 0,9 proc., ale to nadal wzrost.
Jeśli chodzi o twarde dane, równie ciekawy jest fakt, że w porównaniu z 201. rokiem, zyski ze strumieniowania muzyki wzrosły o 52,3 proc. Ma to oczywiście wiele wspólnego z pojawieniem się nowych usług, takich jak Apple Music czy Tidala, ale najważniejsza jest oczywiście tendencja wzrostowa (Spotify chwaliło się niedawno, że z płatnego abonamentu korzysta już 30 milionów użytkowników serwisu).
Należy oczekiwać, że przy takich danych część artystów, którzy bojkotowali tego typu serwisy, zweryfikuje swoje zdanie. Do tej pory ich koronnym argumentem był ten, że nic na tym nie zarabiają albo dochody ze strumieniowania są śmiesznie niskie. Jak się okazuje, to jednak nie sprzedaż płyt i pojedynczych utworów w formie cyfrowej generuje największe przychody. Forma dystrybucji muzyki się zmieniła, teraz czas na zmianę u niechętnych strumieniowaniu artystów.
słk
Polecamy w wydaniu internetowym chip.pl: O tym, jak Spotify i spółka pomogły winylowi