SpaceX wysłało prywatne lądowniki na Księżyc. I to dwa na raz
Nasz naturalny satelita w 2025 r. ponownie staje się celem bezzałogowych misji prywatnych i wspieranych przez NASA. Setny lot SpaceX z platformy L39A w centrum Kennedy’ego jest wyjątkowy, bo za jednym razem rakieta SpaceX Falcon 9 wyniosła dwie księżycowe misje. Udany start miał miejsce rankiem 15 stycznia.
Księżyc, choć jest bliskim nam ciałem niebieskim, wciąż jest obiektem, którego eksploracja, sprawia sporo problemów, szczególnie gdy biorą się za to prywatne przedsiębiorstwa. I to nawet jeśli pojazdy są bezzałogowe. W ubiegłym roku boleśnie przekonała się o tym amerykańska firma Astrobotic, której pojazd Peregrine nie zdołał dotrzeć do celu podróży ze względu na problemy z napędem. Lądownik, zamiast eksplorować okolice księżycowego Oceanu Burz, spadł do ziemskiej atmosfery nad Południowym Pacyfikiem. Rok wcześniej japońska firma ispace była bliska sukcesu, bo jej lądownik HAKUTO-R zdołał dotrzeć na Księżyc, jednakże błędy oprogramowania systemu nawigacyjnego podczas lądowania doprowadziły do zbyt szybkiego zużycia paliwa i niekontrolowanego uderzenia w powierzchnię.
Do udanych przynajmniej w części misji z 2024 r. zaliczyć należy lot Odyseusza zbudowanego przez Intuitive Machines IM-1 (wsparcie NASA) oraz SLIM (tu operatorem była japońska agencja kosmiczna JAXA). Oba lądowniki osiadły na powierzchni Księżyca, jednakże przewróciły się i nie były w stanie zrealizować wszystkich swoich celów. Pełnym księżycowym sukcesem była za to misja CNSA (Chińska Narodowa Agencja Kosmiczna), czyli Chang’e 6. Umożliwiła sprowadzenie pierwszych próbek gruntu z niewidocznej strony Księżyca na Ziemię.
Droga do odzyskania honoru w 2025 r. Dwie misje już w drodze na Księżyc
Dla NASA jak i amerykańskich planów podboju kosmosu, w którym kolejnym przystankiem po orbicie Ziemi, jest nasz naturalny satelita, ubiegłoroczne niepowodzenia to powód do wstydu. Dlatego nie jest zaskoczeniem, że w 2025 r. podjęte będą kolejne próby. Również Japończycy chcą odzyskać honor. Może to stać się już niedługo, bo właśnie z Ziemi wystartowały jednocześnie dwie księżycowe misje. Lądownik Blue Ghost jest pierwszym tego typu pojazdem zbudowanym przez Firefly Aerospace, stanowi część programu NASA CLPS (Commercial Lunar Payload Services). Drugi to lądownik Resillience zbudowany przez ispace w ramach programu HAKUTO-R i ma zrobić to, co nie udało się w 2023 r. Wraz z japońskim lądownikiem na Księżyc poleciał także niewielki czterokołowy łazik Tenacious, zbudowany przez europejski oddział firmy, a na jego pokładzie niewielki model Księżycowego Domu, odzwierciedlający szwedzką chatkę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sztuka podróżowania - DS4
Start SpaceX Falcon 9 o godzinie 7:11 polskiego czasu z przylądka Canaveral, którego przebieg pokazuje załączone wideo, był wyjątkowy. To setny start rakiety SpaceX ze stanowiska L39A w centrum Kennedy’ego na Florydzie. A co ważniejsze, oba lądowniki znajdowały się w tej samej przestrzeni ładunkowej rakiety. Oznacza to, że ruszyły jednocześnie w podróż, choć ich trajektorie lotu na Księżyc będą się różnić i co istotne, czas lotu będzie dość długi. Wszystko dlatego, by zmniejszyć koszty i wymagania co do ilości paliwa.
Lądownik Blue Ghost umieszczono ponad lądownikiem Resillience, który to zamknięto w specjalnej kapsule. To działania konieczne, by umożliwić taki start i oddzielne wprowadzenie każdego z lądowników na orbitę wokółziemską. Starty łączone wielu pojazdów w jeden rakiecie, tzw. rideshare, nie są co prawda niczym niezwykłym, ale w przypadku lotu między dwoma ciałami niebieskimi i tak dużych pojedynczych pojazdów to rzadkość. Oddzielenie lądownika Blue Ghost od drugiego członu rakiety Falcon 9 miało miejsce 1 godzinę i 5 minut po starcie, a 7 minut później kontrola Firefly Aerospace potwierdziła kontakt z pojazdem. A 1 godzinę i 32 minuty po starcie w swoją podróż został wypuszczony Resillience.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
SięKlikało 2024: Co Nas Zaskoczyło w Tech w 2024?
Nie kilka dni, a długie tygodnie i miesiące lotu
Blue Ghost, pierwsza z trzech planowanych przez Firefly misji, ma wylądować na księżycowym Morzu Przesileń (z Ziemi widać je blisko zachodniej krawędzi tarczy Księżyca) dopiero po 45 dniach podróży. W tym czasie lądownik przez 25 dni będzie obiegał Ziemię, potem przez 4 dni leciał ku Księżycowi, a następnie przez 16 dni okrążał go przygotowując się do lądowania 2 marca tego roku. Działania na powierzchni zaplanowano na dwa tygodnie, tyle ile trwa tam dzień.
Lot Resillience potrwa jeszcze dłużej, bo obrana będzie dość szeroka orbita początkowa, która zakończy się wejściem na orbitę Księżyca i lądowaniem na terenie Morza Zimna (z Ziemi widać je nieopodal północnego bieguna naszego satelity) dopiero po 4 do 5 miesiącach, czyli pod koniec wiosny tego roku. Lądownik przeleci jednakże po raz pierwszy w pobliżu Księżyca już miesiąc po starcie z Ziemi.
Misje Firefly Aerospace oraz ispace to dwa z pięciu zaplanowanych na ten rok lotów na powierzchnię Księżyca. Pozostałe to kierująca się w stronę jego południowego bieguna misja Intuitive Machines IM-2, również część programu NASA CLPS, lot Astrobotic pod nazwą misja Griffin (start jesienią) oraz lot Blue Origin, czyli lądownika Blue Moon (MK1).
Karol Żebruń dla Wirtualnej Polski