Serce kobiety nie biło sześć godzin. W szpitalu wydarzył się cud

34-letnią Brytyjkę podczas pobytu w górach złapała śnieżyca. Gdy trafiła do szpitala, lekarze myśleli, że nie żyje. Jej serce nie biło, a temperatura ciała wynosiła zaledwie 18 st. Celsjusza. Nie jestem wierząca, ale to cud - mówi przywrócona do życia pacjentka.

Serce kobiety nie biło sześć godzin. W szpitalu wydarzył się cud
Źródło zdjęć: © Facebook.com

10.12.2019 | aktual.: 10.12.2019 10:48

Od kilku dni mówi o niej cały świat. Nieprawdopodobna historia Audrey Schoeman jest dowodem na to, że w medycynie, oprócz profesjonalizmu i ogromnej wiedzy lekarzy, jest również miejsce na cuda. 34-letnia Brytyjka, mieszkająca na co dzień w Barcelonie, wybrała się wspólnie z mężem w Pireneje. Odpoczynek w górach miał ich odprężyć i oderwać od codziennych obowiązków, a tymczasem mógł skończyć się wyjątkowo tragicznie.

Podczas jednej z wycieczek, warunki pogodowe ulegały gwałtownemu pogorszeniu. Wysoko w górach zaczął padać śnieg, a temperatura spadała w bardzo szybkim tempie. Kobieta najpierw zaczęła mieć problemy z mówieniem i poruszaniem się, następnie czuła się już bardzo słabo, aż w końcu straciła przytomność. Mąż niezwłocznie powiadomił pomoc, jednak z powodu fatalnej pogody helikopter dotarł na miejsce dopiero po dwóch godzinach. Wtedy Audrey już nie oddychała, jej serce nie biło, a temperatura jej ciała wynosiła jedynie 18 stopni Celsjusza.

- Z tamtego tygodnia, z pobytu w górach, nie pamiętam zupełnie nic. Tylko tyle, że przyjechaliśmy w Pireneje - opowiadała Brytyjka.

Prawidłowa temperatura ciała człowieka wynosi pomiędzy 36 a 37 stopni. W przypadku 35 st. Celsjusza mogą pojawiać się dreszcze i silne zmęczenie. Poniżej 32 stopni, człowiek może stracić przytomność, natomiast poniżej 30 - umrzeć. Pacjentka z temperaturą ciała wynoszącą 18 stopni Celsjusza nie miała wielkich szans na przeżycie, lekarze twierdzili nawet, że nie żyje.

- Wyglądało na to, że nie żyje - opisywał doktor Eduard Argudo ze szpitala Vall d'Hebron.

Lekarze rozpoczęli walkę o życie

Kobietę podłączono do układu ECMO - urządzenia, które pozaustrojowo dotlenia, ogrzewa krew oraz eliminuje z niej dwutlenek węgla. - To pozwoliło nam dotlenić mózg i utrzymać go bez uszkodzeń aż do przywrócenia normalnej pracy serca i płuc. Urządzenie dało nam czas, którego potrzebowaliśmy, by usprawnić te organy - tłumaczy dr Eduard Argudo.

Krążenie kobiety przywrócono po sześciu godzinach. Lekarze uważają, że niska temperatura ciała spowodowana hipotermią, skutecznie ochroniła narządy i mózg przed śmiercią. - Gdyby tak długo miała zatrzymanie akcji serca w normalnej temperaturze ciała, nie przeżyłaby - przyznali lekarze.

Specjaliści obawiali się, że po sześciu godzinach bez bicia serca wystąpią u kobiety poważne uszkodzenia neurologiczne. - Nie jestem wierząca, ale myślę, że to, co mnie spotkało, to cud - mówi Audrey Schoeman, pacjentka uratowana z głębokiej hipotermii.

wiadomościhipotermiaszpital
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (8)