Ważne decyzje Skandynawii. Na morzu pojawią się kolejne jednostki
Okręty podwodne we współczesnym konflikcie morskim s ą orężem groźnym i wszechstronnym. Zauważyli to również Skandynawowie – norweski sztab generalny zalecił rządowi pozyskanie dwóch dodatkowych okrętów podwodnych typu 212CD, co zwiększy ich liczbę do sześciu, a Duńczycy rozważają przywrócenie komponentu podwodnego w swojej flocie. Ostatni okręt podwodny wycofano ze służby w Søværnet w 2004 roku.
W 2021 roku norweski rząd zawarł wspólną z Niemcami umowę o wartości około 5,5 miliarda euro na zakup sześciu okrętów typu 212CD. Dwa okręty zostaną przekazane niemieckiej marynarce, zaś cztery – norweskiej. Budowa pierwszego okrętu dla Sjøforsvaret ma ruszyć w 2023 roku, a podniesienie bandery ma nastąpić sześć lat później. Dowódca norweskich sił zbrojnych generał Eirik Kristoffersen, w opublikowanym w ubiegłym miesiącu raporcie na temat przyszłości norweskich sił zbrojnych stwierdził, że dodatkowe dwa okręty typu 212CD pozwoliłyby w całości zastąpić okręty typu Ula służące w Sjøforsvaret.
– Okręty podwodne są trudne do wykrycia w zanurzeniu, a w perspektywie krótko- i średnioterminowej nie zidentyfikowano żadnej technologii, która mogłaby temu zaradzić – stwierdził w raporcie Kristoffersen. Dodał, że dodatkowe jednostki podniosłyby możliwości norweskiej floty, a potencjalny przeciwnik straciłby swobodę działań. Kristoffersen dodał, że Rosja ma bazę morską na Półwyspie Kolskim, gdzie stacjonują nowoczesne i ciche okręty podwodne. Wymaga to zbudowania zdolności przeciwdziałania Rosjanom.
Dwa okręty miałyby kosztować norweskiego podatnika około 2,1 miliarda euro. Co ciekawe, w raporcie stwierdzono, że okręty podwodne powinny otrzymać wyższy priorytet niż fregaty rakietowe nowej generacji. W marcu norweska marynarka wojenna zarekomendowała resortowi obrony program przezbrojenia nawodnej floty bojowej. W służbie Sjøforsvaret miałoby się znaleźć sześć nowych fregat "oceanicznych", które zastąpiłyby obecnie używane fregaty typu Fridtjof Nansen, uznane za nieprzystające do warunków współczesnego pola walki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Raport ujawnił też więcej szczegółów na temat przyszłości sił nawodnych Sjøforsvaret. Zwraca on uwagę na konieczność zbudowania sił zwalczania okrętów podwodnych, podając za przykład rozwiązania Amerykanów i Brytyjczyków.
Być może rząd w Oslo zdecyduje się postawić na platformy pochodzące właśnie z tych państw, na przykład na brytyjskie fregaty typów 26 lub 31. Oczywiście Norwedzy mogą próbować dołączyć do przedsięwzięć innych państw europejskich. W kwietniu Holandia i Belgia zatwierdziły pozyskanie czterech fregat ASWF (Anti-Submarine Warfare Frigate).
Dodatkowo raport zauważa, że Norwegowie powinni w jak największym stopniu ograniczyć liczbę typów okrętów, ograniczając się do jednego typoszeregu dużych okrętów bojowych i jednego mniejszych okrętów modułowych. Trzon norweskiej floty stanowią wspomniane cztery Nanseny, jednak oprócz nich kraj dysponuje kutrami rakietowymi typu Skjold i kilkoma typami okrętów patrolowych, które w zasadzie dublują się przeznaczeniem. Podnosi to niepotrzebnie koszty eksploatacji.
Powrót okrętów podwodnych na Jutlandię
Duński resort obrony coraz poważniej podchodzi do kwestii odtworzenia sił podwodnych. Na początku wieku tamtejsza marynarka rozpoczęła gruntowną reorganizację swoich sił okrętowych i w 2004 roku zakończono eksploatację okrętów podwodnych. Rząd w Kopenhadze postanowił polegać na sojusznikach, jednak po wybuchu wojny w Ukrainie rozpoczął analizy w sprawie pozyskania własnych jednostek podwodnych.
Według Michaela Aastrupa Jensena, przewodniczącego duńskiej komisji do spraw polityki zagranicznej, analizy prowadzone są już "w tej chwili" i toczą się na tle polityki.
– Dania jest bardzo strategicznie położona, co oznacza, że wszystkie rosyjskie okręty muszą przejść przez nasze wody, jeśli wychodzą z Petersburga lub Kaliningradu, a zatem musimy dogłębnie wzmocnić naszą obronę – powiedział Jensen.
Dania w najbliższych latach przeznaczy na budowę nowych okrętów kwotę 40 miliardów koron (około 5,36 miliarda euro) i zobowiązała się do większego zabezpieczenia dostaw odbywających się przez morze. Nie sprecyzowano, ile okrętów podwodnych chce pozyskać Kopenhaga, jednak mówi się o maksymalnie czterech jednostkach.
Proces wycofywania jednostek podwodnych z duńskiej floty rozpoczął się w 2003 roku, kiedy banderę opuściły dwie jednostki typu 205. W 2004 roku trzonem duńskiej floty podwodnej pozostawały trzy okręty typu Kobben (lokalnie oznaczone Tumleren) i pojedynczy typu Näcken, który był dzierżawiony od Szwedów. Kobbeny wprowadzono do służby w Søværnet na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Miały one zastąpić przestarzałe jednostki typu Delfinen i uzupełnić okręty typu 205.
W czerwcu 2004 roku duński parlament przegłosował zakończenie eksploatacji jednostek podwodnych w Søværnet. Tym samym dzierżawiony od Szwecji KDM Kronborg zakończył służbę po trzech latach – w październiku 2004 roku. W listopadzie i grudniu tego samego roku wycofano ze służby Kobbeny i zamknęło rozdział okrętów podwodnych w duńskiej flocie. Czas pokaże, czy decyzja ta zostanie cofnięta.
Szymon Rutkowski, dziennikarz konflikty.pl