Francja przez osiem miesięcy nie będzie mieć lotniskowca

Francuskie media poinformowały, że lotniskowiec Charles de Gaulle (R 91) w połowie maja wejdzie do suchego doku i od tego czasu aż do grudnia, czyli przez mniej więcej osiem miesięcy, będzie niedostępny. Oprócz nieuniknionych terminów kontroli podzespołów jądrowych okręt flagowy Marine nationale i jej jedyny lotniskowiec przejdzie szeroko pojęte prace związane z kadłubem.

Francja będzie bez lotniskowca
Francja będzie bez lotniskowca
Źródło zdjęć: © Licencjodawca | Marine nationale

15.04.2023 | aktual.: 17.04.2023 15:22

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Zakres przedsięwzięcia może łatwo doprowadzić do dalszego przedłużenia absencji okrętu i ograniczyć potencjał Paryża do reagowania na kryzysy w obszarze Morza Śródziemnego. Prace są jednak nieuniknione.

Komandor Thibault, zastępca dowódcy lotniskowca, ujawnił, że w całości zostanie przerobiony szpital okrętowy, dużo uwagi poświęcono także warunkom bytowym na pokładzie. W szczególności wyremontowane zostaną pomieszczenia dla załogi.

Wreszcie inżynierowie zadbają o kompatybilność systemów łączności z wyniesionym na orbitę w październiku 2021 roku satelitą wojskowym Syracuse IV. Zainstalowany będzie terminal Syracuse 4, mocniejszy i odporniejszy na zakłócenia i cyberataki. Umożliwi to wykorzystanie przepustowości oferowanej przez satelity konstelacji Syracuse 4 (rzędu 3–4 Gb/s, w pasmach X i Ka), co jest niezbędnym krokiem w modernizacji zdolności francuskich sił zbrojnych w zakresie łączności satelitarnej. Pionierem w tym zakresie w środowisku morskim jest fregata Lorraine typu FREMM.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Francuzi podkreślają, że dużą uwagę poświęcą wałom napędowym Charles’a de Gaulle’a, gdyż nie chcą, aby ich lotniskowiec podzielił los Prince of Wales. Brytyjski lotniskowiec, wychodząc 27 sierpnia 2022 roku z bazy macierzystej Portsmouth, doznał awarii sprzęgła tulejowego prawego wału napędowego. W lutym okazało się, że analogiczne problemy dotyczą drugiego wału. Awaria unieruchomiła Prince of Wales już na okres niemal siedmiu miesięcy, a końca problemów nadal nie widać.

Dlatego francuscy stoczniowcy mają skupić na tych podzespołach dużą uwagę, tym bardziej że w przeszłości Charles de Gaulle doświadczył podobnego nieszczęścia. W 2009 roku okazało się, że dwie części sprzęgła łączące dwie z czterech turbin z wałami napędowymi są ponadnormatywnie zużyte. Szeroki zakres modernizacji zmusza do podjęcia równie rozległych prac przygotowawczych, w tym wyładowania całej amunicji i tysięcy metrów sześciennych paliwa używanego w szczególności przez samoloty bojowe Rafale M.

Ostatnie ponad cztery miesiące były wymagające dla załogi. Lotniskowcowa grupa uderzeniowa (groupe aéronaval), w której składzie znalazły się oprócz de Gaulle’a jednostki bojowe i wsparcia, wyszła z Tulonu 15 listopada. Na Oceanie Indyjskim znalazły się niszczyciele Forbin (D620) i Provence (D652) oraz okręt zaopatrzeniowy Marne (A360). Podczas śródziemnomorskiej fazy dyslokacji bojowa grupa lotniskowcowa obejmowała amerykański niszczyciel USS Arleigh Burke (DDG 51), włoską fregatę Virginio Fasan (F 591) i grecką Adrias (F459).

Lotniskowiec wziął udział w dorocznych francusko-indyjskich ćwiczeniach morskich "Varuna". Ze strony indyjskiej marynarki udział wzięły niszczyciel INS Chennai (D65) i fregata INS Teg (F45), a także myśliwce MiG-29K oraz morskie samoloty patrolowe P-8I i Dornier 228. Ćwiczenia, które trwały od 16 do 20 stycznia, obejmowały obronę powietrzną na morzu, symulowane ostrzeliwanie wrogich jednostek nawodnych, uzupełnianie zapasów, w tym paliwa, i inne operacje morskie.

Misja "Antarès" miała mieć "nieprzewidywalny" profil. Miejsce docelowe i przebieg rejsu nie został wcześniej zakomunikowany, w przeciwieństwie do poprzednich dyslokacji. Zakończyła się we względnej dyskrecji, bez żadnych wielkich niespodzianek, z wyjątkiem bezprecedensowego lotu trzech Rafale’i. Wystartowały one z pokładu lotniskowca, gdy groupe aéronaval żeglowała po Oceanie Indyjskim. Podczas operacji o kryptonimie "Rastaban" myśliwce pokładowej grupy lotniczej przebyły 4 tysiące kilometrów przy wsparciu latającej cysterny A330 MRTT z Sił Powietrzno-Kosmicznych, aby wziąć udział w ćwiczeniach sił powietrznych Singapuru. Był to najdłuższy w historii lot maszyn należących do francuskiej marynarki wojennej.

Podczas misji "Antarès" groupe aéronaval przeszła 28 tysięcy mil morskich. W tym czasie z de Gaulle’a odbyło się ponad 2 tysiące lotów. Dyslokacja zakończyła się po 110 dniach na morzu, zwieńczonych udziałem grupy bojowej w połączonych ćwiczeniach "Orion". Ich zadaniem była poprawa gotowości operacyjnej sił francuskich w zakresie prowadzenia działań wojennych z równorzędnym przeciwnikiem.

Francuski okręt lotniczy współpracował z trzydziestoma jednostkami nawodnymi i podwodnymi. Z jego podkładu operowały również po raz pierwszy wielozadaniowe samoloty bojowe Boeing F/A-18E Super Hornet z eskadry VFA-32 "Fighting Swordsmen" z USS Dwight D. Eisenhower (CVN 69). Manewry rozpoczęły się 20 lutego, a zakończą – 11 marca. W nadchodzących tygodniach de Gaulle posłuży jako platforma szkolenia dla młodych pilotów i to będzie tyle na jakiś czas.

Unieruchomienie Charles’a de Gaulle’a, które zapowiada się na bardzo długie, z pewnością przemawia za wyposażeniem Marine nationale w dwa lotniskowce. Opowiada się za tym Yannick Chenevard, polityk z partii Renaissance. Prace koncepcyjne nad lotniskowcem nowej generacji PANG (Porte Avion Nouvelle Génération) są w toku, ale zasadniczych decyzji nadal nie podjęto.

– Posiadanie jednego lotniskowca oznacza w praktyce możliwość korzystania z niego tylko przez 65–70 proc. czasu, biorąc pod uwagę regularne prace konserwacyjne, w tym poważne przestoje techniczne trwające dwa lata i przejściowe przestoje trwające sześć miesięcy – przekonywał Chenevard. – Jeden lotniskowiec to za mało i nasz kraj, podobnie jak Włochy czy Wielka Brytania, musi odzyskać potencjał, który miał na początku tego wieku, czyli dwa lotniskowce.

– Decyzja o pozyskaniu drugiego lotniskowca nie jest pilna, dopiero zaczynają się studia nad PANG, ale nie należy jej przekładać poza rok 2027, ani ze względów finansowych, ani przemysłowych – dodał.

PANG powstanie siłami spółki joint venture MO Porte Avions w dużym suchym doku w Saint-Nazaire. Nowy okręt lotniczy z napędem jądrowym będzie mieć wyporność pełną co najmniej 75 tysięcy ton, co sprawia, że niemal dwukrotnie przewyższy wyporność Charles’a de Gaulle’a – 42,5 tysiąca ton. Według dostępnych danych będzie mieć długość 310 metrów, szerokość 85 metrów i powierzchnię pokładu 17 tysięcy metrów kwadratowych. Otrzyma trzy amerykańskie katapulty elektromagnetyczne (EMALS) dostarczone przez General Atomics.

Harmonogram konstrukcji i prób jest jednak rozciągnięty w czasie. Ostateczny projekt będzie gotowy dopiero pod koniec 2025 r. Cztery lata później zakończy się etap planowania produkcji i przeglądu dokumentacji. Dopiero w 2031 r. ruszy pięcioletnia budowa jednostki. W 2035 r. reaktory zostaną wypełnione paliwem jądrowym i uruchomione. Wówczas PANG będzie gotowy do prób morskich i zostanie przyjęty do służby liniowej w 2038 roku. Dlatego cytowany wyżej Chenevard optuje za tym, aby nie czekać z budową drugiego lotniskowca nowej generacji, a rozpocząć ją – bez zważenia na koszty – niezwłocznie po starcie prac nad pierwszą jednostką.

Andrzej Pawłowski, dziennikarz konflikty.pl

Komentarze (3)