Czy AW149 to bubel? Pojawiło się wiele niepokojących informacji
W ostatnim czasie w części mediów oraz na różnych profilach w mediach społecznościowych pojawiły się niepokojące informacje na temat śmigłowców AW149 pozyskanych dla Wojska Polskiego. Według tych informacji nowe śmigłowce mają być pozbawione systemów samoobrony oraz instalacji przeciwoblodzeniowej umożliwiającej działanie w trudnych warunkach pogodowych. Czy tak jest w rzeczywistości?
19.01.2024 10:49
Ministerstwo Obrony Narodowej 1 lipca 2022 r. podpisało umowę na dostawę 32 śmigłowców wielozadaniowych Leonardo AW149 dla Lotnictwa Wojsk Lądowych. Są to śmigłowce zaliczane do klasy średniej pod względem masy startowej, które w tym przypadku wynosi 8300 kg. Według informacji ministerstwa śmigłowce będą realizować zadania transportu żołnierzy, wsparcia pododdziałów z powietrza, transportu towarów i zaopatrzenia, a w razie potrzeby również ewakuacji, poszukiwania i ratownictwa.
Prędkość maksymalna śmigłowca wynosi 313 km/h, a przelotowa 287 km/h. Maksymalny zasięg to 958 km, a długotrwałość lotu sięga 4 godz. i 55 minut. W zależności od konfiguracji AW149 może zabrać na pokład do 19 pasażerów. Załogę stanowią 2 osoby, ale podstawowe zadania mogą być realizowane przez jednego pilota.
Producent zaprzecza oskarżeniom medialnym. Należący do koncernu Leonardo PZL-Świdnik opublikował oświadczenie, w którym stwierdził, że śmigłowce są dostarczane zgodnie ze specyfikacją umowy i są wyposażone w nowoczesne systemy uzbrojenia, systemy samoobrony i ostrzegania przed zagrożeniami oraz zaawansowane systemy obserwacyjne, łączności, kryptografii i przesyłania danych zgodne ze standardami NATO.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ponadto śmigłowce AW149 mogą bezpiecznie operować w temperaturze do -40 stopni Celsjusza i są wyposażone w system ostrzegania i ochrony przed oblodzeniem w jednym z wariantów certyfikowanych dla tej platformy. Informację tą potwierdziło również DGRSZ na portalu X.
Dlaczego kwestia systemu przeciwoblodzeniowego jest taka ważna? Nagromadzenie lodu ma wiele szkodliwych skutków dla statku powietrznego, w tym zwiększenie masy, powoduje nieefektywność aerodynamiczną na powierzchniach sterowych, wpływa na działanie krytycznych systemów i potencjalnie może pogarszać widzialność z kabiny pilotów.
W przypadku AW149 każdy śmigłowiec jest wyposażony w podstawowy system przeciwoblodzeniowy składający się z systemów ogrzewania wlotów powietrza do silników, szyb i rurki Pitota. Rurka Pitota to urządzenie pomiarowe stosowane w aerodynamice do pomiaru ciśnienia dynamicznego płynu, takiego jak powietrze, w ruchu. Urządzenie umożliwia pilotom monitorowanie prędkości i dostosowywanie operacji lotniczych w zależności od warunków atmosferycznych i konfiguracji lotu.
Dodatkowo producent oferuje opcjonalny, bogatszy pakiet wyposażenia przeciwoblodzeniowego nazwany Full Ice Protection System (FIPS). System ten działa w pełni automatycznie i poza elementami z wersji podstawowej obejmuje również układ wykrywania oblodzenia, dodatkowe generatory elektryczne i układy ogrzewania łopat wirnika głównego i śmigła ogonowego.
FIPS automatycznie monitoruje warunki pogodowe, tempo przyrastania lodu, a następnie automatycznie zarządza rozkładem mocy na wirnik główny i śmigło ogonowe tak, aby zapobiec oblodzeniu, a jednocześnie nie przegrzać łopat śmigieł. Według informacji producenta system FIPS umożliwia śmigłowcowi działanie w temperaturach do -40 stopni Celsjusza, co pokrywa się z danymi z komunikatu DGRSZ.
Faktem jest jednak, że w tej chwili polskie AW149 systemu FIPS nie mają. Ale będą miały w przyszłości. Jest to bowiem system, który można zainstalować na śmigłowcu w dowolnym momencie. Brak systemu FIPS od początku można krytykować lub nie, ale faktem jest, że wprowadzanie do służby nowych typów uzbrojenia bez pełnego wyposażenia lub z pewnymi ograniczeniami eksploatacyjnymi jest na świecie powszechne.
Sztandarowym przykładem jest myśliwiec F-35, który początkowo przenosił tylko uzbrojenie powietrze-powietrze, mógł przekraczać prędkość dźwięku tylko na kilkadziesiąt sekund i musiał omijać burze. A to tylko kilka z jego ograniczeń. Pomimo wyprodukowania już 1000 egzemplarzy formalnie nie jest to uznawane za produkcję seryjną, a samolot nadal nie spełnia wszystkich wymagań. Z Polski można przywołać system przeciwlotniczy Mała Narew wprowadzony do uzbrojenia z radarem Soła, który był dostępny od ręki, a nie z docelowym Sajna, na który trzeba jeszcze poczekać.
O ile instalacja przeciwoblodzeniowa jest niejako zaszyta w kadłubie śmigłowca i zasadniczo jej elementy są niewidoczne, to zarzut braku systemów samoobrony jest łatwiejszy do potwierdzenie lub obalenia, ponieważ jest on widoczny na ogólnodostępnych zdjęciach śmigłowców. Generalnie systemy samoobrony śmigłowca AW149 mogą się składać z sensorów ostrzegających o opromieniowaniu radarem lub laserem, urządzenia ostrzegającego o nadlatujących pociskach, wyrzutni flar i dipoli oraz systemu obrony przed bronią naprowadzaną na podczerwień (DIRCM).
W tekście podnoszony był zwłaszcza zarzut nieobecności tego ostatniego. DIRCM to skrót od Directed Infrared Countermeasures, co oznacza kierowane środki przeciwdziałania broni naprowadzanej na podczerwień. Jest to technologia stosowana w obronie przeciwrakietowej, której celem jest skierowanie wiązki laserowej w kierunku nadlatujących pocisków, aby zakłócić ich systemy naprowadzania oparte na podczerwieni.
I rzeczywiście, na dostępnych zdjęciach na śmigłowcach nie widać charakterystycznych kopułek systemu DIRCM. Widać za to kilka innych systemów samoobrony w tym czujników wykrywających odpalenie pocisków przeciwlotniczych i wyrzutnie flar i dipoli. Jeśli zaś chodzi o sam system DIRCM to podobnie jak FIPS można go dokupić w przyszłości i zainstalować w ramach modernizacji. Na marginesie można dodać, że w system DIRCM są wyposażone śmigłowce AW101, które trafiły do Marynarki Wojennej.
AW149 nie są śmigłowcami idealnymi, ale są śmigłowcami bardzo potrzebnymi. Zapóźnienie Lotnictwa Wojsk Lądowych jest pod wieloma względami ogromne. Można zrozumieć wojskowych, że chcieli mieć nowe śmigłowce jak najszybciej, chociażby po to by móc rozpocząć szkolenie. Poza tym wykonują one wiele innych zadań, do których wspomniane wyposażenie nie jest potrzebne.
Podobnie wygląda sytuacja z samolotami FA-50, czołgami K2 i armatohaubicami K9. W każdym z tych przypadków kupiliśmy sprzęt dostępny w jak najszybciej, a w kolejnych latach Polska ma otrzymać bardziej zaawansowane wersje FA-50PL, K2PL, czy K9PL. Jak wspomniano wyżej jest powszechną praktyką kupowanie sprzętu wojskowego w określonej konfiguracji dostępnej w danej chwili i następnie doposażanie go o dodatkowe wyposażenie.
W całej sytuacji największe zastrzeżenia można mieć do polityki informacyjnej MON. Cała ta aferka by nie wybuchła, gdyby śmigłowce pozyskano w ramach otwartego przetargu, a specyfikacja była w większym zakresie jawna. Ujawnienie wielu jej elementów, jak choćby właśnie obecność instalacji przeciwoblodzeniowej czy typ silników, w żaden sposób nie wpłynęłoby negatywnie na bezpieczeństwo. W przypadku DIRCM wystarczyła by informacja o jego obecności lub braku, tym bardziej, że jak wspomniano jest to informacja łatwa do weryfikacji na zdjęciach.