Dlaczego ludzie wyewoluowali zdolność do biegów długodystansowych? Naukowcy mają odpowiedź
Od zamierzchłych czasów ludzie polowali na dużego zwierza za pomocą maczug, włóczni czy łuków. Ale pradawne społeczności na całym świecie polegały także na innej, często pomijanej broni: naszych nogach. W nowych badaniach naukowcy sugerują, że ludzie rozwinęli zdolność pokonywania dużych odległości, by zabiegać zdobycz na śmierć.
23.05.2024 | aktual.: 23.05.2024 11:36
W badaniach, które ukazały się w czasopiśmie "Nature Human Behaviour" (DOI: 10.1038/s41562-024-01876-x; DOI: 10.1038/s41562-024-01877-w) Eugène Morin z Trent University w Kanadzie oraz Bruce Winterhalder z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis w USA przedstawili dowody uprawdopodabniające koncepcję, że ludzie rozwinęli zdolność pokonywania dużych dystansów w celu chwytania zdobyczy. Według nich, technika polegającej na ściganiu ofiary aż do jej wyczerpania, była stosowana przez rdzenną ludność na całym świecie.
Urodzony długodystansowiec
Ludzie są wyjątkowi wśród ssaków pod dwoma względami: pocą się i mają długie mięśnie nóg zbudowane raczej pod kątem wytrzymałości niż siły. Te dwie cechy sprawiają, że bieganie długodystansowe jest dla człowieka stosunkowo łatwym wyczynem.
Inne zwierzęta, takie jak jelenie czy żubry mają ciała bardziej przystosowane do szybkiego biegania na krótkich dystansach. Naukowcy sugerują, że przeciętny człowiek w dobrej kondycji byłby w stanie dogonić konia, jelenia lub niemal każde inne zwierzę, ścigając je aż do wyczerpania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przez wiele lat hipoteza mówiąca, że ludzie rozwinęli umiejętność długodystansowych biegów, by doprowadzić zdobycz do wyczerpania i wówczas ją zabić, była powszechnie odrzucana ze względu na brak przykładów myśliwych wykorzystujących biegi wytrzymałościowe do ścigania ofiary. Koncepcja ta określana jest hipoteza biegu wytrwałego. W nowej publikacji uczeni dostarczyli przykłady. Przeprowadzili także analizy oceniające opłacalność kaloryczną tak wyczerpującego podejścia do zdobywania pożywienia.
Zabiegać ofiarę na śmierć
Niektórzy antropolodzy od lat sugerowali, że biegi wytrzymałościowe były jedną z pierwszych technik łowieckich stosowanych przez naszych przodków w Afryce. Zwolennicy tej koncepcji wskazywali, że kolejne tysiąclecia spędzone na ściganiu ofiar ukształtowały wiele unikalnych cech człowieka, w tym sprężyste, łukowate stopy, wolnokurczliwe włókna mięśniowe zoptymalizowane pod kątem wydajności, czy niezwykłą zdolność odprowadzania ciepła poprzez pocenie się. Przeciwnicy takiego myślenia podkreślali z kolei, że doniesienia o takich technikach polowania są rzadkie. Wskazywali również, że wydatek energetyczny jest zbyt duży, by zdobycz mogła go zaspokoić.
W swoich pracach naukowcy przeczesali dostępna literaturę w poszukiwaniu przykładów współczesnych i dawnych myśliwych wykorzystujących biegi wytrzymałościowe do chwytania ofiary. Przeglądając relacje misjonarzy, podróżników i odkrywców wielokrotnie natrafili na opisy biegów długodystansowych, w celu łapania ofiary.
Spędzili ponad 5 lat na badaniu literatury etnograficznej i innych źródeł, przeglądając łącznie ponad 8000 tekstów. Znaleźli około 400 raportów pochodzących z okresu od XVI do XXI wieku, z których wiele to relacje z pierwszej ręki. Okazało się, że polowanie metodą "zabiegania na śmierć" było znacznie bardziej powszechne, niż wcześniej sądzono. Znaleźli nawet analizy z lat trzydziestych i czterdziestych XX wieku przeprowadzone przez uczonych z Uniwersytetu Kalifornijskiego wskazujące, że ze 141 badanych społeczności rdzennych Amerykanów, 114, czyli 81 proc., praktykowało jakąś formę tego typu polowań.
Wydatek energetyczny
Następnie spróbowali ustalić, czy ściganie zdobyczy aż do jej wyczerpania ma sens pod względem wartości energetycznej. Innymi słowy, czy myśliwy jest w stanie uzyskać więcej kalorii spożywając wyczerpaną zdobycz, niż spalił podczas biegu. Okazało się, że w odpowiednich warunkach efekt będzie więcej niż wystarczający, aby wysiłek był opłacalny – zwłaszcza jeśli bieganie było przerywane chodzeniem.
Autorzy w publikacji posłużyli się przykładem polowania na antylopę. Gdy myśliwy szedł szybkim krokiem za ofiarą, mógł ścigać ją przez dwie godziny i pokonać w tym czasie około ośmiu kilometrów, zanim ją upolował. Gdy przyspieszył pościg do 10 kilometrów na godzinę – tempo mieszczące się w zasięgu wielu rekreacyjnych biegaczy – myśliwy mógł doprowadzić zwierzę do wyczerpania w zaledwie 24 minuty, co skutkuje pięciokrotnie większym zyskiem w postaci kalorii zdobytych w przeliczeniu na zainwestowany czas. Według autorów badań, sprawny tropiciel mógł zmusić ofiarę do nieustannego sprintu, przegrzania, wyczerpania i ostatecznie upadku, a następnie wykończyć zwierzę włócznią lub maczugą.
Ale nie wszyscy zgadzają się z wnioskami badaczy. Scott Simpson, paleoantropolog z Case Western Reserve University, który przeprowadził szeroko zakrojone badania nad ewolucją człowieka w Afryce jest sceptycznie nastawiony do wiązania ewolucji cech ludzkich z długodystansowymi biegami za zdobyczą. - Wątpię, żeby miało to duży wpływ – zaznaczył. Inni badacze wskazują, że biegi długodystansowe zdecydowanie nie są popularne wśród ludzi. Do tego w w zapisach historycznych częściej można spotkać inne metody polowań.
Autorzy publikacji przyznają, że taka metoda polowania była zapewne jedną z wielu stosowanych przez pradawnych myśliwych, obok innych, takich jak polowanie w grupie, zastawianie pułapek czy polowanie z zasadzki.
Twórz treści i zarabiaj na ich publikacji. Dołącz do WP Kreatora