Rzadka broń zauważona w Ukrainie. Rosjanie posiadają jej niewiele
W Ukrainie zauważono samobieżny zestaw Chrizantiema–S. Serwis Defence Express zauważa, że jest to niezwykle rzadka konstrukcja, gdyż Rosja posiada nie więcej niż trzy tuziny tych systemów.
11.08.2022 | aktual.: 13.08.2022 16:12
Chrizantiema–S to nazwa samobieżnego systemu przeciwpancernych pocisków rakietowych 9M123/9K123 150 mm. Rosjanie twierdzą, że jest to broń zdolna zniszczyć dowolny amerykański czołg. Trudno ocenić jednak jej rzeczywistą skuteczność bojową, gdyż – zdaniem Defence Express – Rosjanie nie używają jej w Ukrainie przeciwko obiektom wojskowym, lecz cywilnym. Na nagraniu, które trafiło jakiś czas temu do sieci widać, jak Chrizantiema-S uderza pociskiem w wieżę ciśnień.
Chrizantiema–S – rzadka broń Rosjan
Pociski Chrizantiema są kierowane laserowo lub za pomocą radaru. Osiągają prędkość 650 m/s i mogą razić cele znajdujące się w odległości do 6 km. Produkcja rakiet 9M123 jest prowadzona od 2005 r. w zakładach KBM Kołomna. Tuż przed inwazją na Ukrainę Rosjanie rozmieścili zestawy Chrizantiema-S w pobliżu południowych granic tego państwa.
Głównym elementem naziemnego rosyjskiego systemu rakietowego jest pojazd oznaczony jako 9P157, bazujący na bojowym wozie piechoty BMP-3. Maszyna osiąga prędkość do 70 km/h po utwardzanej drodze i do 52 km/h w terenie, a jej zasięg to ok. 600 km. Pojazd jest obsługiwany przez dwuosobową załogę, a zapas amunicji liczy 15 pocisków.
Pociski - w zależności od wariantu - ważą od 6 do 8 kg i są wyposażone w głowice kumulacyjne lub paliwowo-powietrzne. Odpalanie rakiet odbywa się z wyrzutni montowanych na pojazdach, w tym ze wspomnianych zestawów Chrizantiema-S. Rosjanie twierdzą, że jest to broń zdolna zwalczać m.in. śmigłowce, niemieckie czołgi Leopard 2 oraz amerykańskie czołgi M1 Abrams.
Pociski 9M123 mogą być potencjalnie odpalane także ze śmigłowców szturmowych. Jak pisaliśmy na łamach WP Tech w grudniu ub.r., tuż przed rozpoczęciem inwazji na Ukrainę Rosjanie integrowali te rakiety z maszynami Mi-28NM i Ka-52M.
Adam Gaafar, dziennikarz Wirtualnej Polski