Rosyjski okręt "Admirał Lewczenko" w ogniu. Prawda o jego stanie to cios dla Rosji

Rzecznik Południowego Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych Ukrainy Dmytro Płetenczuk 10 czerwca 2024 r. przekazał, że na Morzu Barentsa płonie rosyjski niszczyciel rakietowy projektu 1155 "Admirał Lewczenko", a na jego pokładzie przebywa kilkuset członków załogi. Pożar miała spowodować awaria silnika. To kolejna sytuacja, która przypomina o problemach, z jakimi borykają się teraz Rosjanie.

Okręt "Admirał Lewczenko" - zdjęcie ilustracyjne
Okręt "Admirał Lewczenko" - zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Mil.ru

W "Admirał Lewczenko" zastosowano silnik produkcji ukraińskiej. Rosjanie, którzy w znaczniej mierze polegali na komponentach okrętów dostarczanych przez Ukrainę, obecnie mierzą się z poważnymi wyzwaniami. Sankcje z 2014 r. i zerwanie kontaktów handlowych z Ukrainą miały katastrofalny wpływ na programy budowy i remontów okrętów.

Dmytro Płetenczuk łączy pożar, który wybuchł na pokładzie okrętu "Admirał Lewczenko" z sankcjami nałożonymi na Rosję przez stronę ukraińską. Jego zdaniem Kreml nie jest w stanie samodzielnie konserwować silników produkowanych w ukraińskim Mikołajowie, gdzie powstało wiele rosyjskich okrętów z czasów sowieckich, a następnie przechodziło prace remontowe i konserwacyjne. Jak napisał na Facebooku, "10 lat to za mało, aby rozwiązać ten problem".

Na tą samą kwestię już jakiś czas temu uwagę zwracał rosyjski ekspert wojskowy Władysław Szurygin. W marcu 2024 r. na Telegramie zamieścił wpis, w którym informował o ciężkiej sytuacji Marynarki Wojennej Rosji. Przypomniał, że to właśnie Ukraina miała monopol na dostawy turbin czy innych kluczowych elementów okrętów. "Niemal natychmiastowe zerwanie powiązań gospodarczych z Ukrainą w 2014 r. doprowadziło do "zamrożenia" większości programów okrętowych. Kosztem ogromnych wysiłków na rzecz przywrócenia utraconych technologii i produkcji udało się je "odmrozić" dopiero pod koniec 2018 r." - pisał na platformie społecznościowej.

Flota Czarnomorska - Goliat w starciu z Dawidem

Problemy z konserwacją, tworzeniem i naprawą silników czy turbin nie są jedynymi zmartwieniami Kremla. Ukraińcy skutecznie atakują kolejne rosyjskie okręty, które stały się ich regularnym celem. Ich zdaniem do tej pory udało się skutecznie zniszczyć ponad 30 proc. jednostek należących do Floty Czarnomorskiej. Jest to starcie przypominające walkę Dawida z Goliatem. Flota Czarnomorska, przez lata będąca dumą Rosji przedstawianą jak ogromna potęga, wykrwawia się przez walkę z ukraińskimi dronami i pociskami przeciwokrętowymi. Odczuło to wiele flagowych okrętów Rosji. Do tej pory Ukraińcom udało się zniszczyć lub uszkodzić m.in. takie jednostki jak:

  • Fregata rakietowa "Admirał Makarow",
  • Okręt podwodny "Rostów nad Donem",
  • Okręt desantowy "Mińsk",
  • Okręt desantowy "Cezar Kunikow",
  • Krążownik rakietowy "Moskwa".

Okręt "Admirał Lewczenko" w płomieniach

Na listę uszkodzonych okrętów lub nienadających się do dalszego użytku niedługo może trafić walczący z płomieniami niszczyciel rakietowy "Admirał Lewczenko". Jednostka nie została bezpośrednio trafiona przez Ukraińców, a pożar miała spowodować wspomniana awaria silnika. Różnicą jest też to, że wchodzi w skład Floty Północnej i obecnie stacjonuje na Morzu Barentsa. "Admirał Lewczenko" jest rosyjskim niszczycielem rakietowym projektu 1155 typu Udałoj (w kodzie NATO Udaloy), klasyfikowanym obecnie jako okręt przeciwpodwodny.

Okręty typu Udałoj (nazwa pochodzi rosyjskiego przymiotnika удалой, oznaczającego odważny) to jednostki budowane jako niszczyciele ogólnego przeznaczenia, chociaż ich głównym zadaniem jest niszczenie okrętów podwodnych. Rosjanie w latach 1980-1991 zbudowali 12 takich jednostek. W 1999 r. powstał 13., zmodyfikowany okręt typu Udałoj II. Jednostki w późniejszych latach nie były za często wykorzystywane podczas działań operacyjnych właśnie ze względu na problemy w uzyskaniu zapasowych turbin gazowych, które trzeba było sprowadzać z Ukrainy.

"Admirał Lewczenko" to jednostka o standardowej wyporności 6930 t i pełnej wyproności 7570 t. Ma długość ponad 160 m, szerokość 19 m i zanurzenie ok. 5 m. Napędzają ją cztery turbiny gazowe. Okręt może rozwinąć maksymalną prędkość 29 węzłów. Na jego pokładzie mieści się ok. 300-osobowa załoga. Okręt uzbrojono w dwa działa uniwersalne 100 mm, cztery działka 30 mm AK-630M, wyrzutnie rakiet Kindżał, wyrzutnie torpedowe, wyrzutnie rakietotorped Rastrub-B, a także dwa miotacze rbg RBU-6000. "Admirał Lewczenko" posiada również hangar przystosowany do transportu dwóch śmigłowców Ka-27PŁ.

Karolina Modzelewska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie