Rosyjska jakość. Rosjanin o pociskach, które dopiero opuściły fabrykę
Zarówno Rosjanie, jak i Ukraińcy, mają problemy w dostępnością amunicji, ale w przypadku tych pierwszych nawet nowo produkowane pociski są bezużyteczne. Wyjaśniamy dlaczego.
Moździerze są najbardziej powszechną artylerią na polu bitwy. Szczególnie użyteczne są ciężkie moździerze kal. 120 mm wystrzeliwujące pociski o zasięgu głównie 7-9 km (są też pociski o większym zasięgu) o masie własnej 15/16 kg, z czego większość stanowi odlewany stalowy korpus zakrywający około 1,4 kg trotylu.
Pociski tego typu mają efektywny zasięg rażenia wynoszący nawet 70 metrów i są w stanie niszczyć lekkie fortyfikacje z podobną skutecznością jak pociski haubicy kal. 105 mm.
Ciężkie moździerze kal. 120 mm są dużo lżejsze i prostsze od haubicy w zasadzie mamy tutaj w uproszczeniu lufę i płytę oporową ze stałą iglicą. Z kolei celowanie odbywa się na podstawie pochylenia lufy oraz zastosowania poprawnej liczby ładunków prochowych. Te mają postać woreczków lub krążków i to od ich liczby zależy, jak daleko poleci pocisk.
Każdy moździerz i amunicja do niego jest ustandaryzowana i wiadomo, że w np. w rosyjskim moździerzu 2B11 Sani każdy z ładunków prochowych odpowiada mniej więcej za 1 km zasięgu. W przypadku strzelania z maksymalnym ładunkiem prochowym (dziewięć krążków lub woreczków) wystrzelony pocisk doleci na odległość 9 km.
Tymczasem w przypadku dostaw rosyjskiej amunicji moździerzowej jeden z żołnierzy na nagraniu zamieszczonym w mediach społecznościowych lamentuje, że z jakiegoś powodu nowo produkowane pociski przyjeżdżają tylko z czterema ładunkami. Taki ładunek pozwala razić cele na dystansie zaledwie 4 km co w przypadku obsługi ciężkiego moździerza 2B11 Sani wymagałoby rozstawienia bardzo blisko pozycji przeciwnika lub dochodziłoby do tego, że wystrzelone pociski spadałyby na pozycje Rosjan.
Rosjanin twierdzi, że pociski dostarczane z Iranu bądź innych źródeł (najpewniej chodzi o KRLD) miały poprawną liczbę ładunków i problem dotyczy tylko nowej produkcji rosyjskiej. W każdym razie teraz możliwe jest wykorzystanie przez Rosjan tylko połowy dostaw, ponieważ tylko na tyle starczy ładunków prochowych.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski