Rosjanie chcieli oszukać Ukraińców. Coś poszło bardzo nie tak

Kilka miesięcy temu Rosjanie donosili w swoich kanałach propagandowych o zniszczeniu stacji radiolokacyjnej 5Н63С, stanowiącej część ukraińskiego przeciwlotniczego systemu rakietowego S-300PS. Teraz stało się jasne, że tak naprawdę zniszczyli własny sprzęt, który miał pełnić rolę wabika dla ukraińskiej artylerii.

Rosjanie zniszczyli własne systemy S-300
Rosjanie zniszczyli własne systemy S-300
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | Army Inform
Adam Gaafar

21.12.2022 14:30

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Rosjanie twierdzili, że ich wielozadaniowa amunicja krążąca Lancet zaatakowała ukraińskie kompleksy S-300PS i skutecznie je zniszczyła. Jednak w ciągu kilku dni pojawiła się informacja, z której wynika, że ​​systemy te nie należały do obrońców.

Eksperci zdołali zidentyfikować niedawno dwie wersje rosyjskich S-300 w tym rejonie. W ich ocenie systemy wzmacniały nieskuteczną obronę powietrzną okupantów w obwodzie chersońskim lub przeprowadzały ataki na zaludnione miejscowości. Wyjaśniamy jakie są możliwości tej broni i do czego zamierzali wykorzystać ją żołnierze Putina.

Systemy S-300 jako wabiki

S-300 to rakietowe systemów ziemia-powietrze, opracowywane w ZSRR od lat 60. XX w. Ich pierwsze wersje, które miały za zadanie zwalczać samoloty i pociski manewrujące, weszły na uzbrojenie w 1979 r. Z kompleksu można odpalać różnorodne pociski, w tym 9M82, 9M83 i 9M83ME. Wspomniana wersja "PS" została wprowadzona do radzieckich sił zbrojnych w 1983 r.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

W porównaniu z wcześniejszym wariantem "PT", czas osiągania gotowości bojowej został skrócony z 1,5 godziny do zaledwie pięciu minut. Sowieci nadali systemowi nazwę Wołchow M6, co było próbą dezinformacji, gdyż wcześniej nosiły ją rakietowe systemy przeciwlotnicze ziemia-powietrze S-75. Kompleks S-300 umożliwia nakierowanie 12 rakiet na maksymalnie sześć celów oraz pozwala razić wrogie obiekty na pułapach wynoszących ponad 25 km i z odległości 150-200 km.

Chociaż są to systemy przeciwlotnicze, wskutek niedoborów pocisków manewrujących Rosjanie zaczęli stosować je w Ukrainie do atakowania celów lądowych. W teorii takie użycie S-300 jest – jak pisała Karolina Modzelewska – możliwe, ale w praktyce okazuje się niezbyt skuteczne.

Armia Putina dysponuje również zestawami nieprzygotowanymi do walki i znajdującymi się w fatalnym stanie, które – jak wynika z ostatnich analiz Ukraińców – są wykorzystywane jako atrapy mające zwabić kosztowne pociski przeciwradarowe przeciwnika. Z nieznanych względów Rosjanie sami zniszczyli jednak te kompleksy.

Możliwe, że było to spowodowane użyciem nieprecyzyjnej broni lub zastosowaniem pocisków z przestarzałą elektroniką. Jak pisaliśmy niejednokrotnie na naszych łamach, takie przypadki nie należą do rzadkości, a jakiś czas temu doszło nawet do upadku rosyjskiej rakiety na terytorium kraju agresora.

Adam Gaafar, dziennikarz Wirtualnej Polski