Putin ogłasza produkcję Oriesznika. To najnowsza broń Moskwy
Władimir Putin ogłosił, że Rosja rozpoczęła masową produkcję pocisków Oriesznik. Deklaracja ta wzbudziła wiele wątpliwości. Pojawiły się też pytania, czy Rosja jest w stanie produkować kolejny rodzaj broni. W rozmowie z WP Tech Dawid Kamizela, analityk wojskowości z portalu Strefa Obrony, zwrócił uwagę na samowystarczalność Kremla w zakresie produkcji pocisków balistycznych i przyznał, że w przypadku Oriesznika i głowic konwencjonalnych - jest to coś, co nie ma żadnego sensu.
29.11.2024 | aktual.: 29.11.2024 20:59
Pocisk balistyczny Oriesznik spadł na Dniepr 21 listopada. Wtedy też świat usłyszał o nowej broni Rosji, która według Władimira Putina "nie ma odpowiednika w świecie". W rozmowie z WP Tech płk Remigiusz Zieliński, były komendant Centrum Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia im. gen. Józefa Bema w Toruniu wyjaśnił, że jest to pocisk balistyczny średniego zasięgu (kompleksu KEDR) z podgłowicami MIRV, które służą do rażenia celów powierzchniowych np. miast, przede wszystkim głowicami jądrowymi.
Pocisk Oriesznik - nowa broń Rosjan
Wojskowy zwrócił również uwagę na różnicę, jaka występuje między pociskami balistycznymi a pociskami manewrującymi, które Rosja również wykorzystuje do atakowania Ukrainy. Te drugie są przeznaczone do niszczenia konkretnego rodzaju punktowych celów typu stanowiska dowodzenia, składy logistyczne czy węzły łączności. Trafiają w nie z dokładnością kilku metrów w zależności od użytego w nich systemu naprowadzania.
- Przy Orieszniku jest też ta różnica, że porusza się on z prędkością hipersoniczną - mówił płk Zieliński. - Wspomniana prędkość uniemożliwia zwalczanie pocisków Oriesznik przy pomocy standardowej obrony przeciwlotniczej/przeciwrakietowej. Jedynie amerykański system THAAD mógłby sobie z nimi poradzić - dodał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Krótka piłka, czyli iOS vs. Android - Historie Jutra napędza PLAY #4
Dokładna specyfikacja nowej rakiety Rosjan wciąż pozostaje tajemnicą. Według niektórych źródeł Oriesznik został stworzony z myślą o przenoszeniu ładunków jądrowych, może poruszać się z prędkością sięgającą nawet 10 Machów i najprawdopodobniej powstał na bazie rakiety RS-26 Rubież. Co ciekawe, podczas ataku na Dnipro Rosjanie nie wykorzystali głowic bojowych. W Orieszniku znajdowały się tzw. ekwiwalenty gabarytowo-masowe.
- Z militarnego punktu widzenia to uderzenie nie miało żadnego sensu, bo Rosjanie mają wystarczającą ilość broni, która może razić takie cele. Nie trzeba do tego używać pocisków balistycznych średniego zasięgu, tym bardziej pocisków przeznaczonych do głowic jądrowych. Tak naprawdę był to pokaz Kremla, typowy rodzaj "rosyjskich negocjacji", czysty pokaz siły i zdolności rażenia krajów europejskich. W przypadku Rosji nie jest to już strategia odstraszania, a eskalacja. To jeden z ostatnich szczebli eskalacyjnej drabiny, bo wiadomo, jaki jest ostatni - użycie broni jądrowej. Dlatego musimy się wziąć mocno do pracy, bo faktycznie zwalczanie takiego rodzaju broni jest dla krajów Europy sporym wyzwaniem - zaznaczył płk Zieliński.
Masowa produkcja Oriesznika
Podczas spotkania Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym w Astanie Władimir Putin ogłosił, że Rosja rozpoczęła masową produkcję pocisków Oriesznik. Deklaracja ta zrodziła wiele pytań. Wśród nich pojawiły się te, odnoszące się do możliwości Rosjan w zakresie produkcji kolejnego rodzaj broni. Chociaż nie od dziś wiadomo, że Kreml po rozpoczęciu wojny w Ukrainie przestawił gospodarkę na tryb wojenny. Dla przykładu, w 2023 r. 30 proc. budżetu państwa zostało wydane bezpośrednio na uzbrojenie i utrzymanie armii.
- Rosjanie w kwestii produkcji pocisków balistycznych różnych klas o większym zasięgu są samowystarczalni z dość prostego powodu. Ich odstraszanie strategiczne, tak samo jak w przypadku takich państw jak Stany Zjednoczone czy Chiny, zależy od tej broni. Dlatego gdyby bardzo chcieli rozpocząć masową produkcję Oriesznika, byłoby to możliwe - przekazał WP Tech Dawid Kamizela, analityk wojskowości z portalu Strefa Obrony.
Ekspert zwrócił jednak uwagę na inną, dość istotną kwestię. - Putin mówi o rozpoczęciu seryjnej produkcji Oriesznika, a nie do końca zrozumiałe jest, na czym miałaby ona polegać. Bo tak naprawdę produkcja seryjna takich pocisków sprowadzałaby się do kilku, może kilkunastu egzemplarzy. Jest to coś, co nie ma żadnego sensu, bo w przypadku głowic konwencjonalnych, relacja koszt-efektywność byłaby absurdalnie nieopłacalna. Jeśli mowa o głowicach konwencjonalnych - nie o głowicach nuklearnych - to podobną skuteczność, przy znacznie niższych kosztach produkcji, można osiągnąć, wykorzystując pociski manewrujące Kalibr czy Ch-101. Może tych pocisków dotrze do celu mniej, kilka zostanie zestrzelonych, ale efekt będzie podobny - dodał.
Jak wyjaśnił ekspert, jedynym uzasadnionym zastosowaniem pocisków balistycznych średniego i dalekiego zasięgu, pomijając pociski typu Iskander, czyli te o mniejszym zasięgu, jest przenoszenie ładunków nuklearnych i odstraszanie nuklearne. - W innych przypadkach są one nieefektywne kosztowo. Dlatego można powiedzieć, że takie ogłoszenie o uruchomieniu produkcji Oriesznika to kwestia propagandowa. Pokazanie światu, że możemy, potrafimy. Jednak w kwestii realnego zastosowania takiego pocisku jako broń konwencjonalna - nie ma to żadnego sensu i się to nie opłaca - podsumował Dawid Kamizela.
Karolina Modzelewska, dziennikarka Wirtualnej Polski