Rosyjski przemysł zbrojeniowy nie stoi w miejscu. Ekspert: "produkują teraz więcej czołgów niż reszta świata"
Ministerstwo Obrony Rosji przekazało, że w 2023 r. rosyjska armia otrzymała ponad 1500 czołgów podstawowych, 22 tys. bezzałogowców i ok. 2200 bojowych wozów opancerzonych - donosi TASS. Zapytaliśmy prof. Władimira Ponomariowa, rosyjskiego opozycjonistę i byłego ministra w rządzie Federacji Rosyjskiej odpowiedzialnego za gospodarkę, czy takie dostawy są realne. Jak zaznaczył, "Rosjanie produkują teraz więcej czołgów niż reszta świata".
05.01.2024 | aktual.: 05.01.2024 18:21
Wiarygodność informacji o ilości dostarczonego sprzętu wojskowego trudno zweryfikować. Nie można też zapominać, że istotnym elementem trwającej wojny jest szerzenie dezinformacji oraz propaganda.
Rosyjska, państwowa agencja informacyjna TASS, powołując się na dokumenty Ministerstwa Obrony Rosji, przekazała, że armia Putina dostała "ponad 1500 czołgów, ponad 2200 bojowych wozów opancerzonych, ponad 1400 wozów rakietowych i artyleryjskich, ponad 22 000 bezzałogowych statków powietrznych". Oprócz tego w jej ręce miało trafić 12 000 pojazdów samochodowych, wśród których ponad 10 proc. było opancerzonych. Nie wiadomo konkretnie, o jakie modele chodzi - czy był to nowoczesny sprzęt wojskowy, czy jego starsze wersje, czy może zmodernizowane modele wyciągnięte z magazynów.
Rosyjski przemysł zbrojeniowy nie zatrzymuje się
Oficjalne dane wyglądają imponująco, zwłaszcza że w latach poprzednich Rosjanie mieli produkować ok. 200 nowych maszyn rocznie, jak informował serwis Army Recognition, powołując się na słowa rosyjskiego eksperta wojskowego Wiktora Murachowskiego. On również twierdził, że w 2023 r. dostawy czołgów zdecydowanie wzrosły, a do armii trafiały zarówno starsze modele czołgów np. T-54, T-55 czy T-62, jak i najnowsze typu T-90M Proryw, które często nazywa się "dumą Putina".
Prof. Władimir Ponomariow z Instytutu Bezpieczeństwa i Rozwoju Międzynarodowego, rosyjski opozycjonista i były minister w rządzie Federacji Rosyjskiej odpowiedzialny za gospodarkę, w rozmowie z WP Tech zwrócił uwagę na zmiany, jakie w związku z wojną wdrożyła Rosja. Mają one duży wpływ na jej przemysł zbrojeniowy. Jak zaznacza, "po pierwszym niezbyt udanym etapie wojny w Ukrainie, Putin zarządził pełną mobilizację rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego i przestawił gospodarkę na tryb wojenny. Tylko w 2023 r. 30 proc. budżetu państwa zostało wydane bezpośrednio na uzbrojenie i utrzymanie armii".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wspomniana zmiana przekłada się na wzrost możliwości rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego. Prof. Ponomariow zauważa, że "Rosjanie produkują teraz więcej czołgów niż reszta świata, w tym Stany Zjednoczone i Unia Europejska". W większości nie są to jednak najnowocześniejsze modele, ale przestarzałe wersje. Jest ich jednak bardzo dużo. Rosjanie zwiększają też produkcję rakiet czy systemów artyleryjskich, które są potrzebne do prowadzenia wojny tak samo jak i czołgi.
Sankcje Zachodu nie działają?
Pomimo nałożonych na Rosję sankcji i kontroli eksportu, produkcja sprzętu wojskowego nie zmniejszyła się. Wręcz przeciwnie, według oficjalnych, rosyjskich danych Moskwa dostarcza swojej armii więcej czołgów czy bezzałogowców niż przed jej wybuchem. Trudno mówić o ich jakości oraz skuteczności. Liczby sugerują jednak, że sankcje nie są hamulcem dla przemysłu zbrojeniowego. Potwierdza to prof. Ponomariow - "sankcje nałożone na Rosję nie przynoszą oczekiwanych efektów. Nie są ograniczeniem dla prowadzenia wojny przez Putina. W ubiegłym roku Rosja zarobiła więcej pieniędzy ze sprzedaży ropy i gazu niż w roku poprzedzającym wybuch wojny w Ukrainie".
Jak uważa ekspert, Rosja nie ma też większych problemów z pozyskiwaniem komponentów niezbędnych do zachowania płynności produkcji sprzętu wojskowego. "Nowoczesne komponenty potrzebne do produkcji broni pochodzą z przemytu. Nie został on ograniczony, wzrosły tylko obowiązujące ceny. W zasadzie do produkcji nowoczesnej broni u Putina wszystko pochodzi z przemytu z Zachodu. Są też dostawy z Chin, czy np. pociski z Korei Północnej. Te ostatnie też są przestarzałe, ale ogromnym wsparciem jest ich liczba" - mówi Ponomariow.
W praktyce oznacza to, że Rosja poza własną produkcją może liczyć także na dostawy zagraniczne. Wspierają ją m.in. Iran, czy wspomniana Korea Północna. Dobrym przykładem są próby uzupełniania wyczerpujących się, przedwojennych zapasów pocisków balistycznych, których możliwości produkcji są ograniczone. W czwartek, 4 stycznia Biały Dom oskarżył Koreę Północną o dostarczanie Rosji pocisków balistycznych używanych do ataków na Ukrainę. "The New York Times" donosi, że według amerykańskich urzędników pociski produkowane przez Koreę Północną zostały wysłane do Rosji z naruszeniem restrykcji ONZ.
Zdaniem Amerykanów Rosja mogła otrzymać od Korei Północnej kilkadziesiąt pocisków balistycznych krótkiego zasięgu, takich jak np. rakiety z rodziny KN-18, KN-23, KN-24 i KN-25, oferujące zasięg od 380 do 690 km. Mówi się też o dostawach amunicji artyleryjskiej i niekierowanych rakiet. Jak informował już Łukasz Michalik, dziennikarz WP Tech, Moskwa prowadzi też negocjacje z Iranem. Transakcja na dostawy rakiet nie została jeszcze sfinalizowana, ale niewykluczone, że porozumienie w tej sprawie niedługo zostanie zawarte. Wówczas Rosja mogłaby liczyć np. na pociski Fateh-110, zdolne do rażenia celów w odległości do 300 km.
Moskwa szuka więc różnych sposobów na zapewnienie sobie odpowiedniej ilości sprzętu wojskowego i uzupełnianie strat ponoszonych na polu walki. Statystyki dotyczące tych ostatnich różnią się w zależności od źródeł, które je podają. Na poniższej grafice można zobaczyć zestawienie danych Ministerstwa Obrony Rosji o dostawach sprzętu dla armii w 2023 r. i dane Kijowa mówiące o dotychczasowych stratach Rosjan w Ukrainie.
Karolina Modzelewska, dziennikarka Wirtualnej Polski