Polskie F‑16 bez bomb penetrujących. Kolejny przetarg unieważniony
Agencja Uzbrojenia unieważniła postępowanie, którego celem było wyłonienie dostawcy broni dla polskich F-16. Tym razem unieważnienie dotyczy bomb penetrujących. Wyjaśniamy, czym jest i jak działa ta broń.
31.01.2024 20:49
Unieważnienie, uzasadnione zbyt wysoką ceną, dotyczy postępowania, które zostało ogłoszone przez Agencję Uzbrojenia w sierpniu 2022 roku. Jego celem było pozyskanie dla polskich F-16 120 bomb penetrujących o masie pomiędzy 226 do 2050 kg.
Według udostępnionej specyfikacji bomby dla polskich F-16 miały być wyposażone w system korekcji lotu, pozwalający na naprowadzanie na odbitą od celu wiązkę lasera lub za pomocą nawigacji satelitarnej, a także naprowadzanie zliczeniowe.
To kolejne postępowanie, które nie doczekało się finalizacji. Poprzednio Agencja Uzbrojenia unieważniła przetarg na dostawę 300 bomb GBU-12 Paveway II i 13 tys. bomb ćwiczebnych BDU-33 B/D.
Bomby penetrujące BLU-109
Specyfikacja postępowania wskazuje, że Polska zamierzała pozyskać dla swoich "Jastrzębi" najprawdopodobniej bomby penetrujące BLU-109. To swobodnie opadające bomby lotnicze. Po doposażeniu ich w zestaw JDAM, zawierający układ naprowadzania i sterowania, można zmienić je w kierowaną bombę GBU-31.
Budowa BLU-109 jest specyficzna - znaczną część jej masy stanowi pancerna skorupa. Bomba ma 2,4 metra długości i 37 cm średnicy. Przy masie 874 kg przenosi 240 kg tritonalu (trotyl zmieszany z proszkiem aluminiowym) – silnego ładunku wybuchowego.
Bomba ta jest przeznaczona do niszczenia umocnionych celów. Z tego powodu ma solidną konstrukcję – jej skorupa jest zbudowana z 25-mm pancerza, który po uderzeniu bomby w cel pozwala jej na zagłębienie się w nim. Detonacja następuje 60 ms po uderzeniu.
Za wybuch odpowiada detonator umieszczony w tylnej części bomby, co zwiększa jego szanse na przetrwanie uderzenia w twardy cel i zdetonowanie bomby w jego wnętrzu, np. po przebiciu stropu bunkra. Zdolność BLU-109 do penetracji umocnień jest oceniana na ok. 1,8 metra żelbetu.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski