Polska twarz ustawy "cenzurującej internet": Ktoś funduje kampanię hejtu przeciwko mnie

Polska twarz ustawy "cenzurującej internet": Ktoś funduje kampanię hejtu przeciwko mnie

Polska twarz ustawy "cenzurującej internet": Ktoś funduje kampanię hejtu przeciwko mnie
Źródło zdjęć: © PAP | Leszek Szymański
Bolesław Breczko
25.06.2018 10:37, aktualizacja: 25.06.2018 13:08

- Jestem obrażany, wylewa się na mnie hejt i jad. Ale rozumiem, że tak działa "wolny internet" - mówi w rozmowie z WP Tech europoseł Tadeusz Zwiefka. W Polsce stał się twarzą unijnej dyrektywy o "cenzurze internetu".

Tadeusz Zwiefka z PO jest członkiem Komisji Prawnej Parlamentu Europejskiego, która przygotowała tekst dyrektywy. Jest on jedynym Polakiem z grupy, która ma w Komisji najwięcej osób. Z tego powodu w Polsce to właśnie na nim skupiły się głosy przeciwników dyrektywy.

- Oczywiście niektóre środowiska skupiły na mnie swoją uwagę, wylewając hejt i jad, obrażając mnie, ale rozumiem, że tak działa "wolny Internet". Patrząc na wpisy i wiadomości, nie jestem jednak pewien, czy ktokolwiek w ogóle przeczytał, co się znajduje w tych zapisach [dyrektywy o prawie autorskim w jednolitym rynku cyfrowym – przyp. red.]. Ilość powielanych kłamstw i manipulacji jest niestety ogromna - mówi Zwiefka

Akcja zorganizowana?

Europoseł zasugerował też, że akcja sprzeciwu wobec dyrektywy i hejtu wobec jego samego może być organizowana i finansowana przez zewnętrzne organizacje.

- Na moje ręce wpłynęło wiele podziękowań od organizacji zrzeszających twórców i autorów - mówi Tadeusz Zwiefka. - Nie są oni tak aktywni w sieci jak niektóre środowiska. Nie mają także funduszy, by wysyłać dziesiątki tysięcy zautomatyzowanych wiadomości mailowych czy opłacać osoby z "call center", by wykonywały setki telefonów, obrażając mnie i pracowników mojego biura. Swoją drogą bardzo mnie zastanawia, kto ma tak ogromne środki na uruchamianie takich kampanii?

Łukasz Michalik z WP Tech w swoim felietonie "Olaboga, Unia zabiera nam internet. Jak Google i Facebook walczą o swoje naszymi rękami" zasugerował, że za akcją sprzeciwu mogą stać internetowi giganci z USA. A nawet jeśli nie sponsorują jej bezpośrednio, to jest im ona bardzo na rękę.

Chociaż europoseł Zwiefka nie powiedział mi bezpośrednio, jakie firmy według niego stoją za sprzeciwem wobec dyrektywy, to stwierdził, że w całości zgadza się z felietonem Michalika. Można zatem przypuszczać, że zgadza się z naszym kolegą także w zakresie tych podejrzeń.

Wykop twarzą opozycji

Skutków wprowadzenia dyrektywy obawia się m.in. polski serwis Wykop.pl. W rozmowie z WP Tech członek zarządu Wykopu, Michał Białek, powiedział, że jeśli dyrektywa wejdzie w życie, to mogą zostać zmuszeni do "technologicznej emigracji", czyli przeniesienia firmy i serwerów poza granice Unii Europejskiej.

- Trudno mi w sposób jednoznaczny zapewnić szefów Wykopu, że nie będzie takiej potrzeby - mówi z w rozmowie z WP Tech Tadeusz Zwiefka. - Prawdą jednak jest, przynajmniej tak powinno być i nie jest to nowość, że jeśli korzystamy w sposób komercyjny z treści tworzonych przez kogoś innego, to pewien rodzaj rekompensaty powinien się pojawić.

Zarząd Wykopu zwrócił się też do Tadeusza Zwiefki z propozycją spotkania, omówienia spornych punktów dyrektywy (art. 11 i 13) oraz zaproponowania kompromisowych rozwiązań. Europoseł przystał na propozycję.

- Tak jak z dziesiątkami organizacji, stowarzyszeń, przedstawicielami firm, z którymi spotykałem się przez ostatnie cztery lata, by dyskutować o prawach autorskich, jestem otwarty na spotkanie z przedstawicielami zarządu Wykop Sp. z o. o., co zadeklarowałem w odpowiedzi na list otwarty.

Dyrektywa przyjęta

WP Tech objaśniało już na łamach serwisu, jakie są przewidywania i obawy, co do dyrektywy o ochronie praw autorskich w jednolitym rynku cyfrowym oraz spornych artykułów 11 i 13.. Tekst został przyjęty przez Komisję Prawną Parlamentu Europejskiego 20 czerwca. Teraz na sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego w dniach 2-5 lipca odbędzie się głosowanie nad tym, czy przyjąć stanowisko Komisji jako oficjalne stanowisko Parlamentu.

Jeśli głosowanie będzie na "tak", następnym krokiem będą negocjacje pomiędzy Parlamentem a Radą Europejską. Jeśli Parlament zagłosuje na początku lipca na "nie", do tekstu dyrektywy będzie jeszcze można dodać zmiany przed negocjacjami z Radą.

- Wydaje się, że obie instytucje mają ten sam cel - wyrównanie szans na uczciwe wynagrodzenia dla twórców i autorów za wykorzystanie ich pracy i dorobku w Internecie - mówi Tadeusz Zwiefka. - Niczyim celem nie jest ograniczenie praw użytkowników i tak się nie stanie. Pytamy wciąż, jakimi środkami zarówno prawnymi jak i technicznymi ma to być zrobione, a tu jest zawsze pole do poszukiwań dobrych rozwiązań dla wszystkich.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (167)