Tu może uderzyć obiekt międzygwiezdny. Najwyższe ryzyko
Jak dotąd ludzkość odkryła w Układzie Słonecznym trzy obiekty pochodzące z przestrzeni międzygwiezdnej. Oznacza to jednak, że na przestrzeni historii Słońca i jego planet było ich tu znacznie więcej. Czy jakieś miejsca na Ziemi są bardziej narażone na uderzenia takich obiektów?
To pytanie ma bardzo solidne uzasadnienie. O ile bowiem na przestrzeni eonów ryzyko uderzenia w Ziemię planetoidy spadało wskutek stopniowego czyszczenia przez planety przestrzeni międzyplanetarnej z odłamków skalnych, o tyle już Układ Słoneczny nie posiada mocy oczyszczania przestrzeni międzygwiezdnej. Oznacza to, że tak jak cztery miliardy lat temu wpadały do naszego układu planetarnego obiekty z przestrzeni międzygwiezdnej, tak i wpadają obecnie. Powstaje zatem pytanie, skąd nadlatuje do nas większość takich obiektów, a tym samym, które miejsca na Ziemi są bardziej narażone na zderzenie z takim obiektem.
Warto tutaj podkreślić, że choć da się ustalić kierunek, z którego możemy spodziewać się większej liczby takich obiektów, a tym samym określić miejsca bardziej narażone na zderzenie, wciąż nie jesteśmy w stanie poczynić żadnych ustaleń ilościowych. Jak na razie nie jesteśmy w stanie w żaden sposób stwierdzić, jak często takie obiekty wpadają w otoczenie Słońca.
W swojej najnowszej analizie zespół naukowców kierowany przez Darryla Seligmana z Uniwersytetu Stanu Michigan modelował rozkład trajektorii i prędkości obiektów międzygwiezdnych (ISO), które mogłyby uderzyć w Ziemię.
Badacze wygenerowali syntetyczną populację ok. 10 miliardów obiektów wyrzuconych z otoczenia gwiazd typu M (czerwonych karłów), z której wyłonili 10 tys. potencjalnych zderzeń z Ziemią. Z symulacji wynika, że ISO dwukrotnie częściej nadlatują z dwóch kierunków: z płaszczyzny Galaktyki oraz z kierunku, w którym Słońce porusza się po Drodze Mlecznej.
Autorzy wskazują, że obiekty napływające z tych kierunków mają średnio wyższe prędkości. Paradoksalnie jednak to wolniejsze ISO częściej wchodzą na trajektorie przecinające orbitę Ziemi. Wynika to z faktu, że grawitacja Słońca skuteczniej oddziałuje na ciała o niskim mimośrodzie orbity, skuteczniej je spowalnia je i kieruje na tory przecinające orbitę naszej planety.
Co ciekawe, pora roku też ma znaczenie. Według symulacji na wiosnę Ziemia może napotkać obiekty charakteryzujące się wyższymi prędkościami. Wynika to z faktu, iż wtedy też Ziemia porusza się w kierunku, w którym porusza się Słońce w drodze przez naszą galaktykę. Skoro to z tego kierunku przybywa do nas więcej obiektów międzygwiezdnych, to można powiedzieć, że wiosną lecą one na zderzenie czołowe z naszą planetą.
Największe ryzyko uderzenia dotyczy niskich szerokości geograficznych, blisko równika. Model pokazuje także nieznacznie podwyższone ryzyko na półkuli północnej. Ponownie należy tu jednak podkreślić, że wnioski te dotyczą jedynie obiektów pochodzących z otoczenia czerwonych karłów, które są najliczniejszą grupą gwiazd w naszej galaktyce. Obiekty pochodzące z innych gwiazd może charakteryzować zupełnie inny rozkład.