Rosyjskie "mini-Sonciepioki" jadą na front. Co kryje ta nazwa?
Rosyjskie media propagandowe zapowiadają użycie na froncie systemu nazywanego "mini-Sonciepiok". Co najmniej jedna maszyna ma trafić w strefę walk, choć brak danych o liczbie i kierunku przerzutu.
Rosyjskie przekazy sugerują szybkie wdrożenie nowej broni, określanej jako "mini-Sonciepiok". Według tych informacji przynajmniej jeden egzemplarz ma być już w drodze na linię frontu. Nie podano jednak, gdzie dokładnie ma zostać użyty ani w jakiej skali Rosja planuje jej zastosowanie.
Rosyjski kompleks uzbrojenia
Ukraiński portal Defense Express podaje, że pod tą nazwą kryje się naziemny, zrobotyzowany kompleks uzbrojenia z modułem rakietowym jednorazowego użytku. Na platformie osadzono wyrzutnie do amunicji typu RPO-A, czyli ładunków termobarycznych lub zapalających. Rosjanie porównują koncepcję do ciężkiego systemu miotaczy ognia TOS-1A, choć skala i przeznaczenie są inne.
System opracowała moskiewska spółka "Robototiechniczeskij inżiniring". O jego istnieniu zrobiło się głośno w sierpniu 2025 r. Już wtedy pojawiły się pytania, czy to realne wzmocnienie rosyjskich zdolności, czy raczej broń do konsumpcji budżetu. Na odpowiedź trzeba poczekać do pierwszych udokumentowanych użyć na froncie.
Jak zwracają uwagę analitycy, udział naziemnych robotów bojowych w realnych działaniach ofensywnych jest dziś ograniczony. Znacznie częściej Rosja wykorzystuje bezzałogowe platformy do zadań logistycznych lub ewakuacyjnych. To sugeruje, że wyzwaniem pozostaje odporność, łączność i precyzja ognia w warunkach intensywnej walki radioelektronicznej.
Wcześniejsze materiały Defense Express opisywały też rosyjskie próby z naziemnymi kompleksami przenoszącymi „drony przeciwlotnicze” typu „wystrzel i zapomnij”. Zestawienie tych wątków wskazuje, że Moskwa szuka niszowego zastosowania robotów lądowych. O tym, czy "mini-Sonciepiok" wpisze się w tę strategię, przesądzą dopiero pierwsze potwierdzone rezultaty bojowe.