Po co Polsce okręty podwodne? Dziś grozi nam utrata cennych zdolności

Okręt podwodny ORP "Orzeł"
Okręt podwodny ORP "Orzeł"
Źródło zdjęć: © 3. Flotylla Okrętów | Kpt. mar. Anna Sech

06.10.2024 07:13

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Okręt podwodny jest jednym z kluczowych narzędzi Marynarki Wojennej od czasów I wojny światowej. Polsce grozi dziś utrata zdolności zapewnianych przez takie jednostki, ale nadzieję niesie program Orka.

Polska Marynarka Wojenna dysponuje okrętami podwodnymi nieprzerwanie od 1931 r., kiedy do służby wszedł francuskiej budowy ORP Wilk (choć potrzebę posiadania okrętów podwodnych, nawet kilkudziesięciu, zgłaszano już wcześniej). Wraz z dwoma bliźniakami, a później holenderskimi "półbliźniakami" ORP Orzeł i Sęp, współtworzył Dywizjon Okrętów Podwodnych - DOP (od 1937 r. do dziś).

Polskie okręty podwodne na przestrzeni lat

Po wojnie do kraju wróciły ORP Wilk i internowane w Szwecji trzy inne okręty. W okresie 1954-1986 otrzymywano okręty budowy radzieckiej, kolejno: sześć typu M-XV, 4 proj. 613, dwa proj. 641 i jeden proj. 877E. Ten ostatni, ORP Orzeł (trzeci tego imienia), pozostaje w służbie nieprzerwanie do dziś, choć nie przedstawia już większej wartości bojowej. Ponadto w latach 2002-2021 Marynarka Wojenna dysponowała czterema eks-norweskimi okrętami typu 207 (niemieckiej budowy, plus jeden na części) - starymi, lecz zmodernizowanymi.

Nie dziwi więc, że dziś Dywizjon Okrętów Podwodnych jest jedynie cieniem dawnego siebie. Oczywiście podejmowano starania na rzecz pozyskania nowych jednostek, np. w ramach programu Okręt Podwodny Nowego Typu (ob. Orka). Program rozpoczął się właściwie w 1997 r. i dotąd nie zaowocował choćby zakupem okrętów. Kolejni ministrowie składali deklaracje, admirałowie kreślili plany i nic z tego nie wynikało.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Punktem kulminacyjnym były słowa kadm. Mirosława Mordela (wówczas Inspektor Marynarki Wojennej). W 2018 r. twierdził on, że "oddala się perspektywa pozyskania okrętu podwodnego nowego typu". Wznowienie w postaci wstępnych konsultacji rynkowych nastąpiło latem 2023 r. Jeżeli tym razem uda się kupić trzy okręty (a zapewniał o tym m.in. wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz, natomiast w ostatnim czasie Agencja Uzbrojenia informowała o rozważaniach dot. ofert od siedmiu podmiotów w sprawie programu Orka), DOP i zapewniane przez niego zdolności będą ocalone. Ale właściwie po co?

Do czego służy okręt podwodny?

Współczesny okręt podwodny bardzo różni się od słynnego Orła. Przede wszystkim dzięki cichemu napędowi (napędy niezależne od powietrza, napędy elektryczne z bateriami LiB) zapewniającemu długotrwałe i ciche przebywanie pod powierzchnią wody. Wykrycie okrętu podwodnego nawet dla najnowocześniejszych systemów nie jest rzeczą prostą.

Skoro już wiemy, że okręt podwodny może długo pozostawać na patrolu, pozostaje zadać pytanie: w jakim celu? Zadania są różne, zależnie od tego, czy mówimy o czasie pokoju lub kryzysu, czy też o czasie wojny. Kpt. mar. Damian Przybysz, oficer prasowy 3. FO, wskazuje, że w czasie pokoju i kryzysu okręty podwodne mogą chronić naszą infrastrukturę morską czy zbierać informacje wywiadowcze.

Po co Polsce okręty podwodne?

Kpt. mar. Przybysz podniósł kwestię tego, że dla Polski morze jest drogą o strategicznym znaczeniu i rzeczywiście: istotny procent transportu zagranicznego odbywa się drogą morską, a pod wodą znajdują się tak kluczowe elementy infrastruktury jak gazociąg Baltic Pipe.

Podkreślił także, że "jeżeli nieprzyjazny Polsce okręt prowadziłby w czasie pokoju ćwiczenia, polski okręt podwodny mógłby w sposób skryty zebrać informacje na temat jego charakterystyk" (akustycznych, elektromagnetycznych itp.), w czym pomaga również "zdolność do podnoszenia masztu optoelektronicznego ponad powierzchnię".

Zadania dla polskich okrętów podwodnych

W ten sam sposób można rozpoznawać infrastrukturę krytyczną czy kontrolować ruch rosyjskich okrętów rozpoznawczych (w tym tajnych, słynnych "kutrów rybackich z antenami"). W ten sam sposób można też prowadzić działania dozorowe we współpracy z siłami nawodnymi. Możliwe jest również wykorzystanie okrętów do działań antyterrorystycznych (we współpracy z JW Formoza), prowadzenie działań dywersyjnych (w tym z wykorzystaniem bezzałogowych pojazdów podwodnych) itp.

W czasie wojny z kolei Orki miałyby służyć głównie do zwalczania sił nieprzyjaciela. Należy podkreślić, że arsenał dostępny współczesnym okrętom podwodnym jest bardzo rozbudowany. Do tradycyjnych torped i min dołączyły przeciwokrętowe pociski kierowane, pociski manewrujące i balistyczne (do głębokich uderzeń w głąb lądu), a nawet pociski przeciwlotnicze do samoobrony (np. system IDAS). Są też bardzo skutecznym środkiem zwalczania okrętów podwodnych - w odróżnieniu od lotnictwa niemal niezależnym od pogody. Orka ma w przyszłości poniekąd osłaniać okręty nawodne NATO, w tym fregaty projektu Miecznik.

Sprzęt trudny do zastąpienia

Mimo tak dużych możliwości okręty podwodne nie działają same, powinny współdziałać ze sobą, pojazdami bezzałogowymi (które nadal nie są w stanie ich zastąpić z racji na ograniczenia technologiczne), wreszcie z okrętami nawodnymi i lotnictwem. W ten sposób okręt podwodny wpisany w "system" może oddziaływać na przeciwnika zarówno na morzu, jak i na lądzie (choć w przypadku mniejszych okrętów tylko w ograniczonym zakresie).

Okręty podwodne znakomicie realizują też strategię "Fleet in being". Sama świadomość ich operowania na danym akwenie angażuje ogromne siły przeciwnika, a pamiętajmy, że Rosja na Bałtyku zamierza dysponować sześcioma jednostkami. Kpt. mar. Przybysz wskazuje, że "Rosja posiada ponad 90 okrętów podwodnych w swoich zasobach, (…) także widać, że ta druga strona inwestuje w te środki, mając świadomość, że jest to potężne narzędzie".

Kmdr. por. rez. Wiesław Goździewicz uzupełnia: "Warunkiem koniecznym dla skutecznego i efektywnego wykorzystania zdolności oferowanych przez okręty podwodne jest »wpięcie« ich w cały system bezpieczeństwa, w tym Joint ISR, Joint Fires/Targeting i działanie zgodnie z doktryną wielodomenowej operacji połączonej, w której będą realizować zadania nie tylko na rzecz komponentu morskiego, ale również pozostałych komponentów i w pozostałych domenach."

Mit "bałtyckiej kałuży"

Możliwości to jedno, ale czy okręt podwodny, choćby najnowocześniejszy, może skryć się na takim "jeziorku" jak Bałtyk? Morze Bałtyckie rzeczywiście jest niewielkim, zamkniętym akwenem, ale bardzo specyficznym.

Przede wszystkim Bałtyk jest morzem o nie tylko niewielkim, lecz również zmiennym zasoleniu (mniejsze zasolenie blisko ujść wielkich rzek). Ponadto ze względu na działające na Bałtyku prądy morskie i wpływ wspomnianych rzek, woda jest w pewnym sensie rozwarstwiona. Występują stosunkowo liczne (jak na niewielką głębokość morza) termokliny, tj. warstwy wody o różnej temperaturze (a czasem i zasoleniu), a więc i różnej gęstości. Z fizyki wiemy, że gdy fala (np. sygnał dźwiękowy z sonaru) pokonuje granicę dwóch ośrodków, ulega załamaniu, co utrudnia wykrycie okrętu.

Ponadto duży ruch na Bałtyku i skomplikowana struktura dna usianego wrakami generują szumy tła oraz obszary, w których stosunkowo łatwo jest się ukryć podwodnemu łowcy. Cichy okręt jest więc na Bałtyku stosunkowo bezpieczny. Pamiętajmy jednak, że Orka ma mieć zdolność do działania na wszechoceanie, choć podstawowym akwenem będzie Bałtyk i do jego charakterystyk będą one dostosowane.

Globalne jednostki podwodne

Niewykluczone jest zresztą, że "duże" okręty podwodne typu Orka będą jednostkami "globalnymi", podczas gdy na Bałtyku wiele zadań wykonywać będzie tzw. Mini Orka, a więc drugi, znacznie mniejszy typ okrętu podwodnego. Pozyskanie takich jednostek jest obecnie rozważane przez Sztab Generalny Wojska Polskiego.

Podsumowując, współczesne okręty podwodne zapewniają zdolności nierzadko niemożliwe do zastąpienia przez inne środki walki. Cenne źródła informacji, dozór infrastruktury krytycznej, skryte zwalczanie okrętów nawodnych oraz (w dość ograniczonym jednak zakresie) celów lądowych, wreszcie współpraca z oddziałami sił specjalnych - szeroki wachlarz możliwości będzie nas co prawda kosztował kilkanaście miliardów złotych, ale DOP stanowi jedno z kluczowych narzędzi Sił Zbrojnych RP.

Bartłomiej Kucharski dla Wirtualnej Polski