Planetoida po cichu zbliżyła się do Ziemi. Naukowcy odkryli ją bardzo późno
Naukowcy zauważyli ją w sobotę (7 stycznia), a w poniedziałek (9 stycznia) minęła nas niemal dokładnie w połowie odległości pomiędzy Ziemią a Księżycem. Było blisko!
“Skradająca” się planetoida nosi nazwę 2017 AG13. Podczas zbliżenia do Ziemi miała prędkość około 16 kilometrów na sekundę, a jej średnica może wynosić od 15 do 35 metrów - pisze portal urania.edu.pl.
Podobnych rozmiarów była asteroida, która w 2013 roku eksplodowała nad rosyjskim miastem Czelabińsk. Serwis reporters.pl dodaje, że “gdyby 2017 AG13 weszła w ziemską atmosferę, eksplodowałaby wysoko nad powierzchnią z siłą ok. 700 kiloton”. Dla porównania - bomba atomowa zrzucona na Hiroszimę miała siłę... 17 kiloton. Na szczęście skończyło się na “gdybaniu”.
Jak to się stało, że 2017 AG13 odkryto tak późno? To stosunkowo niewielka planetoida, poruszająca się bardzo szybko. Na dodatek ma małe albedo, czyli “zdolność do odbijania światła słonecznego, która w tym przypadku może być utożsamiana z jasnością na niebie” - wyjaśnia urania.edu.pl. Właśnie dlatego problem z jej wychwyceniem miał nawet teleskop i udało się ją zauważyć dopiero wtedy, gdy była blisko Ziemi.
Co ciekawe, 2017 AG13 należy do tej samej grupy asteroid, co “potencjalnie groźna” planetoida Apophis. Naukowcy szacowali wcześniej, że gdy zbliży się do nas - a nastąpić ma to w roku 2029 i w 2036 - może być niewielkie ryzyko kolizji z Ziemią, ale NASA zdążyła wykluczyć taką możliwość.
Cóż, jak widać znacznie groźniejsze są nie te planetoidy, które widać i których tor lotu zdążyło się obliczyć...