Pilot z USA o Ukraińcach. Mówi prosto z mostu
Ukraińscy piloci śmigłowców mają o wiele trudniejszą pracę w porównaniu z amerykańskimi – uważa cytowana przez agencję Unian była pilotka korpusu piechoty morskiej Super Cobra z USA Kailynn Hunter. Wynika to jej zdaniem z kilku kluczowych aspektów.
"Piloci śmigłowców szturmowych w Ukrainie muszą mierzyć się z o wiele trudniejszymi do pokonania problemami niż amerykańscy lotnicy" – czytamy na łamach Unian. Ekspertka z USA oceniła pracę wojsk obrońców, zwracając uwagę na kilka elementów istotnie wpływających na ogólne bezpieczeństwo pilotów.
– Ukraińscy piloci śmigłowców latają nisko i szybko, poruszając się po niebezpiecznym polu bitwy, będąc w ciągłym zagrożeniu – podkreśla Hunter. Poruszanie się w takim trybie bezpośrednio wpływa na czas reakcji pilota i świadomość sytuacyjną na polu walki. Lot nisko nad powierzchnią ziemi wiąże się ciągłym zagrożeniem, bowiem śmigłowiec jest stale narażony na przypadkowy kontakt m.in. z zabudowaniami i niską infrastrukturą.
W takiej sytuacji pilot ma niewiele czasu na reakcję – musi błyskawicznie identyfikować zagrożenia i reagować na nie natychmiast. – Piloci muszą podejmować w czasie rzeczywistym decyzje dotyczące sposobu manewrowania – wyjaśnia ekspertka. Każdy zły ruch, nawet najmniejszy, może w przypadku pilotów w Ukrainie oznaczać katastrofę. – Ukraińcy stoją w obliczu bardziej złożonego zagrożenia niż piloci amerykańscy – podkreśla.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Latają nisko i szybko nie bez powodu
Hunter zwraca uwagę, że latanie nisko nad ziemią jest niebezpieczne, ale wynika z tego, że wbrew pozorom daje to swego rodzaju poczucie bezpieczeństwa i jest wymuszone przez sytuację na froncie. – Takie loty najprawdopodobniej wynikają z zagrożenia – twierdzi Hunter.
Oznacza to, że poruszając się nisko i z dużą prędkością, śmigłowce są zdecydowanie trudniejsze do wykrycia. Wrogie radary powietrzne zwykle nie pokrywają obszaru kilku metrów nad ziemią, w związku z czym poruszając się w tym stylu, Ukraińcy unikają wykrycia i ewentualnego zestrzelenia.
Nie bez znaczenia pozostaje też fakt, na który zwraca uwagę Hunter, że w Ukrainie zagrożenie może nadejść z każdego miejsca. Nie ma znaczenia, czy jest to budynek, czy też środek pola – piloci muszą obserwować każde miejsce w pobliżu, a na niskiej wysokości jest to ułatwione zadanie.
Przypomnijmy, że w kontekście śmigłowców bojowych, portal The Wall Street Journal donosił w ubiegłym roku, że Ukraińcy mieli otrzymać od Polski maszyny Mi-24. To produkowane od lat 70. ubiegłego wieku ciężkie śmigłowce napędzane dwoma silnikami TW3-177MT o mocy 2200 KM każdy, uzbrojone m.in. w stanowisko z karabinem maszynowym kal. 12,7 mm i miejscem do przenoszenia kilku rakiet kierowanych i niekierowanych oraz bomb o masie do 250 kg.
Norbert Garbarek, dziennikarz Wirtualnej Polski