Pepsi – czołowa potęga militarna świata. Mieli nawet okręty podwodne

Po co firmie, produkującej słodzone napoje, potężna flota wojenna? Połączenie marki Pepsi z okrętami wojennymi może wydawać się niecodzienne, jednak to właśnie amerykański koncern przeszedł do historii jako militarna potęga. Pod względem siły floty był nawet w światowej czołówce.

Pepsi – czołowa potęga militarna świata. Mieli nawet okręty podwodne
Źródło zdjęć: © Mil.ru, Lic. CC BY 4.0
Łukasz Michalik

Skąd w ogóle zainteresowanie Pepsi – jednego z symboli Zachodu - Związkiem Radzieckim? Anegdota każe nam cofnąć się aż do roku 1959. Zimna wojna trwała wówczas w najlepsze, ale weszła w tamtym czasie w fazę krótkotrwałego odprężenia. Jego przejawem były m.in. narodowe wystawy – Rosjanie w Nowym Jorku i Amerykanie w Moskwie przygotowali ekspozycje, prezentujące osiągnięcia obu państw.

Obie wystawy były tłumnie odwiedzane, w tym przez przedstawicieli najwyższych władz. W amerykańskiej ekspozycji znalazło się również miejsce dla koncernu Pepsico. Jego ówczesny szef marketingu, Donald M. Kendall, trafnie podejrzewał, że gdy w pobliżu znajdzie się przywódca ZSRR – Chruszczow – warto będzie podsunąć spragnionemu człowiekowi szklankę zimnej Pepsi.

Rzekomo to właśnie wówczas przywódca Sowietów zakochał się w smaku Pepsi. Przychylność Chruszczowa otworzyła przed firmą możliwość ekspansji na zamkniętym dla zachodnich koncernów rynku, choć na pierwszą oficjalnie sprzedaną w ZSRR butelkę firma musiała poczekać jeszcze kilkanaście lat.

Obraz
© Domena publiczna

Przywódca ZSRR, Nikita Chruszczow, z kubkiem Pepsi w dłoni

Wódka za Pepsi

Po latach nie sposób stwierdzić, ile w tej opowieści prawdy a ile zgrabnej anegdoty, jednak w 1972 roku koncern Pepsico podpisał pionierską umowę z sowieckimi władzami. Na jej mocy firma mogła wejść na rynek ZSRR i otworzyć na terenie tego kraju fabryki. A ponieważ radzieckie ruble były w międzynarodowych rozliczeniach bez wartości, rozliczano się barterem – Rosjanie płacili dostawami wódki Stolicznaja.

W latach 80. Rosjanie wypijali – jak twierdzi m.in. Washington Post – miliard "porcji" (niestety, o nieustalonej objętości) Pepsi rocznie. Problem polegał na tym, że w tym samym czasie prowadzili krwawą wojnę w Afganistanie. A ponieważ zachodni konsumenci nie mieli zamiaru mieć krwi na rękach i kupować trunku, kojarzonego z opresyjnym reżimem, sprzedaż trunku znacząco spadła.

Redukcja floty

Co robić w sytuacji, gdy Rosjanie chcą Pepsi, ale nie mają jak za nią zapłacić? Z pomocą przyszło następujące pod koniec Zimnej wojny rozbrojenie, gdy czołowe mocarstwa dogadywały się w kwestii redukcji arsenałów.

Związek Radziecki wycofywał wówczas ze służby znaczną liczbę okrętów wojennych, więc pojawił się pomysł, aby zamiast niechcianej wódki zaoferować koncernowi Pepsico… jednostki z redukowanej floty. Czyli w praktyce surowce, jak choćby stal.

Obraz
© Domrena publiczna

Butelki Pepsi przeznaczone na rosyjski rynek

Flota Pepsi

Koncern zgodził się na takie warunki. W rezultacie w 1989 roku Pepsico stało się właścicielem krążownika, niszczyciela i fregaty oraz 17 okrętów podwodnych. W tamtym czasie oznaczało to, że Pepsi jest 20. potęgą morską świata. Pod względem floty podwodnej rezultat był jeszcze bardziej spektakularny – producent napojów dysponował 6. flotą podwodną na świecie.

Co więcej, już rok później morska potęga Pepsi wzrosła jeszcze bardziej – w ramach kolejnego etapu rozliczeń Rosjanie przekazali bowiem kilka tankowców i zbiornikowców.

Rzecz jasna takie porównania to przede wszystkim żart – mają sens wyłącznie, gdy liczone są poszczególne sztuki, bez szacowania faktycznej zdolności bojowej, która w przypadku przeznaczonych do złomowania okrętów była zerowa. Pływające składowiska surowców miały jednak niebagatelną wartość 3 mld dolarów, co w krytycznym momencie pozwoliło utrzymać dostawy Pepsi na radziecki rynek.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (80)