Powstanie w Badaberze. Bunt więźniów, który stłumiono rakietami

- Zakazuję brać do niewoli żywych Rosjan! – rozkaz brzmiał wyjątkowo barbarzyńsko. Przywódca mudżahedinów, Gulbuddin Hekmatjar, nie zamierzał ryzykować. Już raz dopuścił, by jego bojownicy pojmali kilkunastu rosyjskich żołnierzy. Zapewne w najgorszych koszmarach nie mógł śnić o tym, jak bardzo będzie tego żałował.

Powstanie w Badaberze. Bunt więźniów, który stłumiono rakietami
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons, erwinlux, CC BY-SA 3.0
Łukasz Michalik

17.05.2020 | aktual.: 17.05.2020 11:47

Amerykański wywiad satelitarny zarejestrował w Pakistanie potężny wybuch. Eksplozja była tak wielka, że mogła oznaczać próbę broni jądrowej. Problem polegał na tym, że żadne czujniki nie zarejestrowały zwiększonego poziomu radiacji.

Wybuch nie miał bowiem nic wspólnego z bronią atomową. Był zwieńczeniem buntu, jaki w pakistańskim więzieniu wznieciło kilkunastu przetrzymywanych tam Rosjan i około 40 afgańskich żołnierzy.

Bezpieczna baza mudżahedinów

Wszystko zaczęło się znacznie wcześniej, wraz z radziecką interwencją w Afganistanie. Operacja, planowana jako "mała, zwycięska wojenka" szybko przerodziła się w beznadziejną kampanię, której brutalność i stosowane przez obie strony, barbarzyńskie metody przeszły do historii.

Oficjalnie w Afganistanie miała miejsce jedynie ograniczona, radziecka interwencja. W praktyce ten górzysty kraj stał się areną zmagań, w których, poza samymi Afgańczykami i Rosjanami, brali udział m.in. bojownicy z Pakistanu, a także wspierający antysowieckie siły, amerykańscy doradcy.

Ruiny wioski zniszczonej w Afganistanie przez Rosjan

Pokłosiem walk byli pojmani przez mudżahedinów, radzieccy jeńcy. Kilkunastu z nich oraz ich 40 afgańskich towarzyszy broni, przewieziono z Afganistanu na teren sąsiedniego Pakistanu. Zostali uwięzieni na terenie bazy Badaber.

Rosjanie w Pakistanie

Zlokalizowana kilkanaście kilometrów od Peszawaru, stanowiła bazę treningową dla mudżahedinów dowodzonych przez afgańskiego przywódcę, Burhanuddina Rabbaniego. Islamscy bojownicy byli tam szkoleni m.in. przez Amerykanów przed przerzuceniem do Afganistanu.

W świetle zachowanych relacji życie więźniów nie było łatwe. Poza ciężką pracą spotykały ich szykany, związane z religią – Rosjanie byli przygotowywani do konwersji na islam.

W takich właśnie warunkach doszło do buntu. Gdy większość strażników brała udział w modlitwach, Rosjanie wykorzystali sposobność i obezwładnili pozostałych. Opanowali więzienie i zażądali kontaktu z przedstawicielami Czerwonego Krzyża i Półksiężyca, i radzieckim ambasadorem.

Walki o więzienie

Mudżahedini nie mieli jednak zamiaru negocjować. Rozpoczęło się oblężenie, a poza bojownikami na teren bazy przybyły także regularne jednostki pakistańskiej armii, w tym ciężki sprzęt. Problem polegał na tym, że więzienie było solidne, a Rosjanie opanowali potężny magazyn broni.

Następnych kilkadziesiąt godzin zamieniło się w jatkę. Mudżahedini bezskutecznie szturmowali więzienie, ponosząc przy tym bardzo poważne straty – zabici liczeni byli w dziesiątkach. Podczas ataków wykorzystano śmigłowce i pakistańskie czołgi.

Wyrzutnia rakiet BM-21 Grad

Brak powodzenia skłonił przywódcę mudżahedinów, Burhanuddina Rabbaniego, do sięgnięcia po wyrzutnie Grad – nowoczesną wersję słynnych "Katiusz". Ostrzałem z Gradów odpowiedzieli także Rosjanie, którzy w opanowanym magazynie zdobyli kilka wyrzutni.

Nie wiadomo, czy to właśnie ostrzał rakietowy, czy desperacki krok pozbawionych nadziei obrońców sprawił, że w magazynie broni doszło do eksplozji. Wybuch musiał być jednak potężny – na miejscu więzienia pojawił się lej o średnicy 80 metrów. Mimo rozmiarów eksplozji, prawdopodobnie kilku Afgańczykom udało się przeżyć.

Zapomniana bitwa

Jak to możliwe, że powstanie w Badaberze – które w innych okolicznościach nie schodziłoby z czołówek światowych mediów – zostało niemal całkowicie przemilczane, a później zapomniane?

Problem polegał na tym, że walki w Pakistanie były niewygodne dla wszystkich stron afgańskiego konfliktu. Choć bunt i przebieg walk zostały potwierdzone 9 maja 1985 roku przez przedstawicieli Czerwonego Krzyża, dla Sowietów śmierć żołnierzy na pakistańskiej ziemi była zaprzeczeniem oficjalnej narracji o ograniczonym zaangażowaniu w Afganistanie.

Kadr z filmu "Крепость Бадабер"

Dla Pakistanu bitwa toczona nie w Afganistanie, ale po własnej stronie granicy, także nie była powodem do dumy. Zwłaszcza, że przebieg walk był dla mudżahedinów i armii pakistańskiej kompromitacją.

Temat był niewygodny także dla Amerykanów z uwagi na śmierć co najmniej kilku wojskowych "doradców". W rezultacie prawda o powstaniu przez długi czas była tuszowana. Nakład lokalnej gazety, która opisała całe zdarzenie, został skonfiskowany, a teren wokół pozostałości bazy zamknięty.

Po latach o pamięć o poległych zaczęły upominać się organizacje zrzeszające weteranów. Dzięki ich staraniom i dotarciu do relacji ocalałych z wybuchu Afgańczyków, udało się ustalić dane Rosjan, biorących udział w walkach. Rosyjski minister obrony odrzucił wnioski o odznaczenie poległych żołnierzy.

W 2018 roku powstał rosyjski serial "Krepost Badaber" ("Twierdza Badaber"), luźno nawiązujący do buntu w pakistańskim więzieniu.

afganistanrosjazsrr
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (123)