Sojusz dwóch mocarstw? Ich decyzja może zmienić bieg wojny w Ukrainie
Niemcy są jednym z państw, które wysyłają najwięcej pomocy wojskowej Ukrainie. Teraz tamtejsi politycy ponownie odnieśli się do kwestii przekazania obrońcom pocisków manewrujących Taurus. Okazuje się, że Berlin jest na to gotowy, ale pod pewnymi warunkami.
07.08.2023 | aktual.: 07.08.2023 19:42
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Dyskusje na temat pocisków manewrujących Taurus KEPD 350 dla Ukrainy na dobre rozgorzały w maju. Niemieckie ministerstwo obrony potwierdziło wtedy otrzymanie z Ukrainy wniosku o wsparcie armii obrońców tą bardzo wyczekiwaną przez nich bronią. Jeszcze kilka dni temu wydawało się, że nie ma to większych szans. Media cytowały słowa Borisa Pistoriusa, niemieckiego ministra obrony, który twierdził, że nie widzi potrzeby wysyłania tych pocisków do Ukrainy. Teraz zza Odry płynie już nieco inny przekaz.
Pociski manewrujące Taurus dla Ukrainy. Tak, ale pod warunkami
Przedstawiciele Partii Socjaldemokratycznej zaczęli sugerować gotowość Berlina do dostarczenia Ukrainie pocisków manewrujących dalekiego. Stawiają jednak warunki. Głównym z nich jest synchronizacja potencjalnego transferu z innym mocarstwem.
Nils Schmid, rzecznik SPD ds. polityki zagranicznej, w wywiadzie dla jednej z niemieckich gazet powiedział, że "Berlin nie wyklucza możliwości dostarczenia Ukrainie dodatkowych systemów, takich jak Taurus, w sojuszu z Amerykanami".
W tej samej rozmowie Nils Schmid dodał, że inną z kwestii wymagających doprecyzowania jest obsługa pocisków Taurus przez Ukraińców. Jego zdaniem "trzeba się upewnić, że sami Ukraińcy mogą programować cele i nie będzie wymagało to wojsk Bundeswehry, ponieważ wtedy Niemcy niebezpiecznie zbliżą się do bezpośredniego udziału w wojnie".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pociski manewrujące. Wojenny "game changer"?
Gdyby faktycznie doszło do porozumienia na linii Berlin – Waszyngton, Ukraina otrzyma pociski Taurus i ATACMS, którymi dysonują Stany Zjednoczone. Przypomnimy, że do tej pory ukraińska armia została wzmocniona pociskami Storm Shadow z Wielkiej Brytanii i SCALP podarowanymi przez Francję.
Pociski manewrujące dalekiego zasięgu pozwalają razić cele znajdujące się w odległości nawet 500 km. Takie pole rażenia widnieje także w specyfikacji Taurus KEPD 350. To pociski powietrze-ziemia (odpalane z samolotów) produkowane przez szwedzko-niemiecki koncern TAURUS Systems GmbH. Są wykonywane w technologii stealth (trudne do wykrycia). Każdy tego typu pocisk ma długość ok. 5 m, przy wadze ok. 1400 kg. Prawie 500 kg przypada na głowicę MEPHISTO (Multi-Effect Penetrator, Highly Sophisticated and Target Optimised).
TAURUS KEPD 350
Za przekazaniem Ukrainie pocisków Taurus jest też Andreas Schwarz, inny przedstawiciel Partii Socjaldemokratycznej.
- Kontrofensywa utknęła w martwym punkcie, a Ukraina nie ma znaczących sił powietrznych, które by ją wspierały. Dlatego pozostaje tylko broń kierowana - na przykład pociski manewrujące Taurus, dzięki którym ukraińska armia może pokonać pola minowe rozłożone przez Rosjan i odzyskać swoje terytorium - powiedział w rozmowie z dziennikarzami Der Spiegel.
Starania Ukraińskich polityków o pociski manewrujące dalekiego zasięgu nie powinny być odbierane jako zaskakujące. Przykład brytyjskich Storm Shadow pokazuje, że to broń mocno dająca się we znaki Rosjanom. To te pociski posłużyły np. do ataku na most Czonharski.
Mateusz Tomczak, dziennikarz Wirtualnej Polski