NASA uruchomiła najpotężniejszą rakietę na Ziemi. "Nie na to liczyliśmy"
16 stycznia o 21:30 czasu polskiego NASA przeprowadziła test rakiety, która ma wziąć udział w przyszłych załogowych misjach na Marsa. To najpotężniejsza rakieta, jaka działa na Ziemi. Niestety test trzeba było przerwać przed czasem.
17.01.2021 | aktual.: 03.03.2022 06:54
Test potężnej rakiety NASA odbył się w sobotę w Stennis Space Center. Uruchomiono wtedy wszystkie 4 główne silniki RS-25 systemu Space Launch System, którzy w latach 30. XXI wieku ma zabrać ludzi na Marsa.
Planowano sprawdzić działanie silników w ciągu 8-minutowego testu, jednak już po minucie, silniki zamilkły. "Nie do końca na to liczyliśmy. Jednak chociaż silniki nie pracowały tak długo, jak zakładano, przeprowadzono udane odliczanie, udane uruchomienie silników i zebrano ważne dane", powiedział szef NASA Jim Bridenstine.
Warto wspomnieć, że był to ostatni test z serii prób Green Run, na którego potrzeby zbiorniki rakiety wypełniono 33 tonami ciekłego tlenu oraz wodoru. Agencja podkreśliła, że nie doszło do awarii silników, ale ich osłony nie spełniły wymagań inżynierów.
- Widzieliśmy niewielki błysk, który pojawił się między osłonami silników gdy rozpoczęliśmy manewr - powiedział menedżer projektu SLS John Honeycutt. W takim wypadku wysłana zostaje informacja o możliwej "poważnej awarii podzespołu".
- W silnikach każdy parametr, który wykracza poza wyznaczone granice, powoduje, że do kontrolera stopnia trafia sygnał o nieprawidłowości - wyjaśnił Honeycutt. Szef NASA dodał, że nie ma mowy o awarii w momencie, gdy testowane są systemu. Podkreślił, że są one przeprowadzane właśnie dlatego, by wykryć nieprawidłowości, zanim dojdzie do awarii.
Honeycutt dodał również, że problem pojawił się ok. 60 sekund po rozpoczęciu testy, w jego najbardziej dynamicznym momencie. To wtedy silniki zwalniają i zmniejszają ciąg, a następnie zmieniają swoją pozycję.
Teraz inżynierowie z NASA, Boeinga i producenta silników, Aerojet Rocketdyne, zbadają dane z testu i określą, co dokładnie poszło nie tak. Nie jest jasne, jak długo to potrwa, ani jakie problemy będą wymagały rozwiązania. Jeżeli dotyczą one tylko jednego silnika, to NASA ma zapasowy, którym będzie mogła go zastąpić.
Honeycutt jest jednak zdania, że nieudany test nie przekreśla możliwości wykorzystania rakiety jeszcze w misji Artemis I, która ma odbyć się pod koniec tego roku. Będzie to bezzałogowa misja, której celem będzie przetestowanie wszystkich systemów oraz kapsuły Orion, które następnie będą wykorzystane w misjach załogowych na Księżyc.
I chociaż zarówno Jim Bridenstine, jak i John Honeycutt w czasie konferencji, która miała miejsce po nieudanym teście, starali się nadać całej sytuacji pozytywny wydźwięk, to widać, że naukowcy liczyli na znacznie lepszy wynik.